Rozdział 24

66 11 18
                                    

*Pov

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Pov.Layla*

*Trzy miesiące później ( wyobraźcie sobie jakoś marzec/kiwecień)* 

*Layla jest w siódmym miesiącu ciąży*

Wstałam z łóżka i spojrzałam na spakowany kufer leżący przy wyjściu. Dziś wracam do szkoły i Alex jedzie ze mną jako mój "opiekun". Cynthia wróciła do szkoły po miesiącu przerwy od szkoły i korespondujemy co chwila chociaż ominęłam fakt, że dziś wracam do szkoły. 

Zabrałam z krzesła ubrania i weszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Po prysznicu ubrałam się w zieloną koszulkę na ramiączka, czarną kurtkę i ciemne jeansy. Wyszłam z łazienki i usiadłam przy toaletce susząc i układając włosy zaklęciem, lekki makijaż i jestem gotowa. 

Podeszłam do kufra i zmniejszyłam go zaklęciem wkładając do torebki, zeszłam na dół i usiadłam przy stole z szerokim uśmiechem. 

- Promieniejesz kochanie - mówi babcia na co wzruszam ramionami. - Daj to dla Cynthi - kiwam głową i chowam paczkę do torebki po zmniejszeniu jej. 

- Jesteś gotowa? - pyta Alex wchodząc do kuchni. Przytakuje i już chce wstać jednak ostry wzrok babci odwodzi mnie od tego pomysłu. 

- Najpierw zje młodzieńcze. Ma do wyżywienia siebie i dziecko - mówi staruszka posyłając Alexowi ostre spojrzenie. 

- Oczywiście proszę pani - mówi i siada obok mnie. Po chwili zastanowienia sięga po tosta i wpycha połowę do ust. Zniesmaczona podałam mu herbatę na co uśmiechnął się do mnie szeroko i pokiwał głową. Dokończyłam śniadanie i gotowa do drogi ustałam przy kominku. 

- Uważaj na nich - mówi dziadek do Alexa i klepie go po ramieniu. 

- Jak zawsze proszę pana - kiwa głową chłopak i ściska moją babcie, kiedy ja żegnam się z dziadkiem.

- Pilnuj ją z posiłkami wiesz jaka jest - przewracam oczami i odsuwam się od mężczyzny. - Chodź do mnie kochanie - mówi na co zbliżam się do niej z uśmiechem. - Uważaj na siebie - kiwam głową i całuję policzek babci. 

- Będę tęskniła - mówię i zbliżam się do kominka. 

- My też - mówi dziadek obejmując babcię i machają do mnie na co lekko się uśmiecham. Zaraz po tym znikam w zielonych płomieniach. 

~*~

Stałam przed Wielką Salą i trzymałam Alexa pod rękę. Przygryzałam policzek od środka i spoglądałam co i róż na Alexa. 

- Co jest? - pyta na co kręcę głową i uśmiecham się delikatnie. 

- Stresuje się - szepcze spuszczając głowę w dół. 

- Nie masz czym, damy radę - mówi i głaszcze mnie po policzku. - Zaraz wchodzimy - dodaje i po chwili drzwi się otwierają. 

- Miło cię znów witać w Hogwarcie panno Evans, panie Santos - kiwamy głowami na powitanie i kierujemy się do stołu Slytherinu. Uśmiechnęłam się szeroko do Cynthi, która w jednym momencie zerwała się z miejsca razem z Regiem i podbiegła do nas. Uścisnęłam brunetkę z całej siły i wtuliłam twarz w jej włosy. Jak zawsze pachniały wanilią pomieszaną z jabłkiem. 

Chwilę później tkwiłam w uścisku Regulusa, który uśmiechał się szelmowsko do mnie. Wtuliłam się w niego czując zapach wody kolońskiej, którą wybierałam razem z Cynthią dla niego na święta. Czarnowłosy głaskał mnie po plecach i co i róż całował w głowę. 

- Co tu robisz? - pyta zdziwiona brunetka, kiedy we czwórkę kierujemy się do stołu. 

- Wróciłam do szkoły, Alex i babcia mnie przekonali. Moje dziecko nie jest czymś czego powinnam się wstydzić - mówię na co Rosier łapie mnie za ramiona i potrząsa nimi delikatnie. 

- I to jest moja przyjaciółka - mówi głośno i całuje mnie w policzek. 

- Co u..sama wiesz - pytam na co ta wzrusza ramionami. 

- Remus mówi, że co chwila sypia z inną a James wciąż się do mnie nie odzywa - szepcze na co uśmiecham się smutno i łapię za jej dłoń. 

- Jestem z tobą - całuję jej dłoń i posyłamy sobie szerokie uśmiechy.

- Jeść moja panno - spoglądam na Alexa i przewracam oczami. Nakładam sobie jednak sałatkę i powoli zaczynam ją jeść mierząc się spojrzeniem z chłopakiem. 

- Nienawidzę cię - mówię, kiedy po zjedzeniu nałożonej porcji chłopak nakłada mi drugie tyle. 

- Kochasz mnie - mówi i posyła mi całuska. Uśmiecham się szeroko i wystawiam w jego stronę środkowy palec na co ten łapie się za miejsce gdzie jest serce i udaje, że mdleje. Na ten widok razem z Cynthią wybuchamy radosnym i głośnym na całą salę śmiechem. 

NIEPLANOWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz