Rozdział 22

79 11 8
                                        

*Wciąż perspektywa Cynthi*

- Cześć Alex, co tu robisz? Tak bardzo za tobą tęskniłam..- zaczyna czarnowłosy udając mój ton głosu. Przewracam oczami i z szerokim uśmiechem przytulam chłopaka. 

- Wydaje mi się, albo jeszcze bardziej..- chciałam dokończyć zdanie jednak krzyk od strony pubu mi przerwał. 

- Wypierdalaj z mojej ziemi - wzdycham cicho słysząc krzyk Jamesa i odwracam się w stronę mojego chłopaka. Unoszę brwi widząc jak podbiega do Alexa i uderza go w twarz zaraz zwijając się z bólu i trzymając za rękę, Alex za to stał niewzruszony i patrzył obojętnie na Pottera. 

- James nic ci nie jest? - pyta Lily podbiegając do mojego chłopaka i klęka obok niego. 

- Nic mi nie jest Lily - mówi uśmiechając się do mnie, ale zaraz spogląda na mnie i posyła mi wkurzone spojrzenie. - Kim on jest? Jak długo mnie zdradzasz co? - marszczę brwi i cofam się do tyłu. - Albo może ja byłem zabawką kiedy jego nie było przy tobie, hm?

- James..nie myślisz tak - zaczynam jednak chłopak prycha pod nosem. 

- Właśnie tak myślę Cynthia, mam dosyć twojego ukrywania wszystkiego przede mną - prycha na co odwracam wzrok, a w moich oczach pojawiają się łzy. Kiedy unoszę wzrok, James kieruje się w stronę szkoły. Pobiegłam za nim i złapałam go za ramię odwracając w swoją stronę. 

- Posłuchaj mnie..

- Nie Cynthia nie będę słuchał więcej kłamstw, mam dosyć - kręcę głową i przygryzam wargę. 

- James..James proszę cię - krzyczę za chłopakiem jednak ten nieustępliwie idzie przed siebie. Mój oddech robi się ciężki i czuję jak wiatr przybiera na sile. Opadłam na kolana i wybuchłam płaczem, po kilku chwilach poczułam oplatające mnie ramiona i spokojny szept. 

- Musisz się uspokoić Cynthia - szepcze Alex na co kiwam głową - Pomyśl o Layly, pomyśl o niej..- szepcze do mnie jeszcze kilka innych słów, aż w końcu zasypiam. Chłopak bierze mnie na ręce i prowadzi w sobie znaną stronę. 

~*~

Obudziły mnie przytłumione głosy w pokoju obok. Ktoś ewidentnie się z kimś kłócił, podniosłam się do siadu i rozejrzałam po pomieszczeniu. Pokój był zachowany w jasnych kolorach, podłoga zrobiona z jasnego drewna tak samo jak meble. Wszystko ładnie się ze sobą komponowało. 

- Mogę? - unoszę wzrok na staruszkę stojącą w drzwiach z tacą. Kiwam głową i cofnęłam się do tyłu przyglądając bacznie staruszce. Podeszła do mnie i położyła na moich kolanach tacę z herbatnikami i jakimś napojem w filiżance. 

- Przepraszam, że zapytam ale kim pani jest? - pytam na co kobieta uśmiecha się do mnie tajemniczo i mruga do mnie. 

- Znasz moją wnuczkę kochanie - mówi na co marszczę brwi i rozglądam się znów po pokoju. - Później przyjdzie cię odwiedzić jednak najpierw wypij i zjedz. Najlepiej byłoby by wszystkie herbatniki zniknęły, naparu zalecam wziąć kilka łyków na jakiś czas pomoże ci z mocą - mruga do mnie porozumiewawczo i odgarnia mi włosy z twarzy. - Zostawię cię samą, jeśli będziesz miała taką chęć to zapraszam cię na dół. - kiwam głową i kiedy staruszka wychodzi sięgam po ciastka. Podnoszę je i przykładam do nosa czując zapach cynamonu, jabłka i czegoś jeszcze. Wzruszam ramionami i zabieram się do jedzenia, kiedy unoszę zaś filiżankę czuję zapach ziół i znów jabłka. 

- Nie masz racji - unoszę brwi słysząc czyjś krzyk wyjątkowo blisko. - Zostanę tutaj tak długo jak mogę - po chwili słyszę trzask drzwi i słowa - Nie odzywaj się do mnie

Prycham śmiechem i biorę kilka łyków naparu. Kiedy zjadłam herbatniki i wypiłam jeszcze kilka łyków herbaty wstałam z miejsca i skierowałam się do drzwi. Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się po pomieszczeniu, uniosłam brwi widząc je zaraz obok wyjścia z pomieszczenia. Powoli kierowałam się na dół w miejsce skąd dochodziły odgłosy uderzania o siebie naczyń. 

- Cieszę cię, że zeszłaś na dół - mówi staruszka spoglądając na mnie z uśmiechem - Powinnam ci się przedstawić jestem Anabell, a to mój mąż Albert - wskazuje na mężczyznę wchodzącego do domu z koszykiem jabłek. 

- Moja wnuczka jest w pokoju obok twojego, chce się z tobą zobaczyć - mówi na co kiwam głową i kieruję się w tamtą stronę. Odchrząkuję, kiedy staję przed białymi drzwiami i pukam w nie delikatnie. 

- Wejść, chyba że to Alex to wynocha - marszczę brwi słysząc znajomy głos i naciskam na klamkę. 

- Jo?

- Cynthia? Obudziłaś się - mówi blondynka zrywając się z łóżka i podbiega do mnie. Przytula się do mnie mocno i czuję na moim ramieniu jej łzy. 

- Co tu robisz?

- Jesteśmy u moich dziadków - prostuje blondynka na co kiwam głową wciąż otępiała. - Cieszę się, że już wszystko w porządku. Chodź pogadamy - mówi i wciąga mnie do pomieszczenia zamykając od razu drzwi.

~~~~

Zrobiłam dziś 53 zadania z angola...jestem z siebie dumna do chuja!

NIEPLANOWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz