Rozdział 25

70 12 15
                                        

Po zjedzeniu kolacji całą grupą skierowaliśmy się do pokoju wspólnego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po zjedzeniu kolacji całą grupą skierowaliśmy się do pokoju wspólnego. Przez drogę dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy które nastąpiły podczas mojej nieobecności w szkole. 

- Kogo moje oczy widzą - zatrzymuje się słysząc piskliwy głos Meadowes. Przewracam oczami i odwracam się w jej stronę. 

- Czego chcesz Dorcas? - pytam robiąc krok w jej stronę tym samym stając na przodzie naszej świty. 

- Jaka pewna siebie - śmieje się Lily i widzę jak powoli dołączają do nich Gryfoni z Huncwotami na czele. 

- Nie chcę się kłócić - mówię zakładając ręce na piersiach i czuję jak zaraz obok mnie staje Cynthia. 

- Dajcie jej spokój - mówi brunetka i widzę jak jej wzrok kieruję się na Pottera. 

- Oo obie jakie wyszczekane - unoszę brwi patrząc na Dorcas i wierzcie mi lub nie ale starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Starałam się jak mogłam jednak moje starania poszły w las bo wybuchłam tak głośnym śmiechem, że aż poczułam łzy w oczach. 

- Po pierwsze Dorcas wyszczekany może być pies i Black- uśmiecham się sztucznie i przygryzam wargę słysząc prychnięcie z ust czarnowłosego. 

- Nie przeszkadzało ci to w łóżku - moje usta rozchylają się w geście zdziwienia na słowa Syriusza i prycham cicho. 

- A tobie nie przeszkadzało to, że jestem z domu Salazara, a ty podobno nie tykasz dziewczyn z tego domu - wzruszam ramionami i uśmiecham się sztucznie w jego stronę. 

- Myślisz, że jak nosisz pod sobą bękarta to wszystko ci wolno? - w tym momencie Lily przegięła. 

- Co ty powiedziałaś? - pytam, a Alex zbliża się do mnie, czuję jak drżę na całym ze wściekłości i żalu. 

- To jest pieprzony bękart kuzyneczko. Myślałaś, że złapiesz Syriusza na dziecko, twoje niedoczekanie. - okej niech mnie obraża, ale od mojego dziecka wara. Stałabym spokojnie gdyby nie to, że moja dzidzia kopnęła i poczułam jak po moich policzkach zaczynają spływać gorzkie łzy. 

- Zamknij japę - krzyczę w histerii wyrywając się w stronę Lily. - Zamknij się ruda wywłoko, zamknij się - gdyby nie Alex przywaliłabym teraz rudej suce w twarz jednak uścisk Alexa, który swoją drogą trzymał mnie kurczowo uważając na brzuch dużo mi pomogła. 

- Lay uspokój się - mówi Regulus podchodząc do mnie i stając przede mną. 

- Nie uspokoję się, ta ruda szmata obraża moje dziecko, a ono kopnęło. - mówię załamanym głosem do czarnowłosego. - A ono cię słyszy rudzielcu - krzyczę do Lily, która czerwieni się głęboko ze złości bo od zawsze nie lubiła koloru swoich włosów. 

*Pov.Cynthia* 

Patrząc na rozpacz malującą się w oczach Lay poczułam się okropnie. Patrzyłam na Lily Evans i nawet nie wiem kiedy znalazłam się obok niej i moja zaciśnięta dłoń znalazła się na jej twarzy. Później jeszcze raz i w końcu rudowłosa upadła na ziemię, a ja siadając na niej okładałam ją rękami chociaż i mi się dostało kilka razy od rudej. 

- Cynthia - krzyk Regulusa, a później czyjeś dłonie odciągające mnie od dziewczyny spowodowały, że zaczęłam się wyrywać i wydzierać się z całych sił. 

- Puszczaj mnie..puszczaj bo i ty dostaniesz. - wyrywałam się jednak to było na nic. - Okej będę spokojna - mówię przestając się wyrywać, a kiedy uścisk zelżał wyrwałam się z niego i tym razem dostała Dorcas. Ale nie zdążyłam zrobić nic więcej bo zaraz odciągnęły mnie od niej bardzo znajome mi ramiona. - Puść mnie - syczę przez zęby jednak kiedy uścisk nie zelżał, a się wzmocnił. - Do cholery puszczaj mnie Potter - krzyczę na cały zamek, a James luzuje uścisk. Wyrywam się z niego i po poprawieniu ubrania i włosów, podchodzę do Lay. 

- Chodźmy do pokoju wspólnego - proponuje Alex, na co całą czwórką przytakujemy. Obejmuje załamaną blondynkę ramieniem i tak przytulone do siebie schodzimy po schodach na dół. 

---------

Mamy to! Piszcie co o tym sądzicie!

NIEPLANOWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz