20 rozdział - Ratunek ze strony Francji

767 67 35
                                    


- Łałałałała! – krzyczała Niemka, biegając w kółko i machając rękami w dzikim szale. – Ja dostałam okres! JA! Facet!

- Zrozumiałam! Nie powtarzaj tego co chwilę! – warknęła Francja, siedząc okrakiem na krześle i podpierając ręką głowę. Obserwowała tą dzikuskę już od dłuższej chwili. – Nie no, tobie to tylko jeszcze dzidę dać i normalnie człowiek pierwotny.

- Jaki znów człowiek pierwotny? – jęknęła Rzesza, natychmiast się zatrzymując. – Po prostu się boję! Nigdy nie miałem, miałam okresu i nie wiem jak się zachować.

Francja objęła ją ramieniem i uśmiechnąwszy się porozumiewawczo, szturchnęła koleżankę palcem w policzek.

- Trzymaj się mnie, ja ci świetnie doradzę! Ze mną nie zginiesz! Najpierw... - wpadła jak burza do kuchni, ignorując po drodze pytające spojrzenia reszty grupki, którzy wychylili się z salonu i nalała wody do szklanki. Pogrzebała w apteczce i wyjęła paracetamol. – Świetnie! Już się bałam, że jako chłopy nie mają tego leku bogów.

Podeszła z tym do Rzeszy.

- Masz. Wypij. – Rozkazała. - Przejdzie ci po tym ból.

- Co to? –spytała Niemka, opróżniając jednym haustem szklankę.

- Paracetamol.

- O! To my mamy coś takiego? – zdziwiła się szczerze kobieta. – A! To pewnie ZSRR kupił, wtedy gdy nawalała mu głowa w zeszłym tygodniu. – zorientowała się po chwili.

- Eeeee....pewnie tak...ja tam wolę nie wiedzieć ile on chlał, że aż musiał zażywać leki.

- No sporo było...

- Utnij! Nie chcę poszerzać swojej wiedzy o tą jakże zbyteczną informację.

- ...Ok...- mruknęła Niemka, podnosząc lekko brew. Siedziała już na krześle (ale innym, bo poplamione myła właśnie Francja) i zastanawiała się jak przeżyje ten tydzień.

- Dobra, niech wyschnie, a teraz muszę lecieć do siebie. Ty masz rozmiar s, prawda?

- Yyyy...chyba tak.... – mruknęła dziewczyna, siedząc z nogą założoną na nogę. Wstydziła się tego co się waśnie działo. – A co ja mam robić? Spoczywać tu i brudzić kolejne krzesło? – pisnęła jeszcze, czerwieniąc się momentalnie.

- Spokojnie, zaraz przyjdę! – Francja kicnęła przed swoim byłym chłopakiem i ścisnęła jej policzki. – Jeju, jaka ty urocza jesteś! Teraz bardziej mi się podobasz! Muszę uważać, żeby nie stać się dla ciebie homoseksualna, hihihi! – zaśmiała się, umykając przed butem lecącym w jej stronę od wściekłej ze wstydu Rzeszy.

-Ojejku, żartuję! Za momencik przyjdę! – krzyknęła jeszcze i wyszła.

ZSRR ostrożnie, zauważywszy, że ta kobieta - bagietka opuściła to jakże szacowne mieszkanie, wraz z CN weszli do pokoju Niemki.

- W-Wszystko gra? – zapytał się Rosjanin, wzbudzając tym wściekłość Cesarstwa.

- T-tak. Francja wyszła po coś do domu. Po-powinna zaraz przyjść. – pisnęła kobieta. Czuła się teraz strasznie zmieszana w obecność mężczyzn, którzy wiedzą o jej kondycji. No bo na pewno wiedzą. Wystarczyło dwa do dwóch dodać.

- Nie martw się, zawsze będę cię wspierać, nieważne co się stanie! – wykrzyknął jej ojciec, wpychając się przed ZSRR i gromiąc go wzrokiem.

Dziewczyna, czując chęć walki w powietrzu, drgnęła i pomyślała z rozpaczą: Francjo wróć! Teraz już nawet nie rozdzielę ich, bo nie mogę wstać! Ratunku!







Przepraszam od razu, że tak mało się dzieje i ten rozdział jest taki króciutki!

Już na dniach mam egzaminy i nie mogę pisać tak często jakbym chciała.

Życzcie mi szczęścia!

~MadokaAi

19.01.20

Nie ufaj pijanemu kumplowi!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz