Rzesza czekała, aż któryś z chłopaków zaatakuje. Stwierdziła, że odda pierwszy ruch, niech się tamci nacieszą. Dostała w brzuch. – Dobra, niezły początek. Ale oto odpowiedź! – wykopała z półobrotu, prosto w klatkę piersiową, tego który zaatakował. Poleciał daleko.
- Ty! Ta dziewczyna nie żartuje! – syknął herszt, uchylając się przed kumplem.
- Dobra, to co robimy? – spytał go drugi.
- Rzucamy się na nią kolektywnie! Nie będzie miała jak się uchronić!
- Dobry pomysł! – pokiwał głową rozmówca.
- No dalej! – krzyknęła Rzesza, rozstawiając szerzej nogi, by mieć na nich lepsze oparcie.
I nagle zwalili się obaj na nią. Pisnęła i zrzuciła jednego, ale drugi uderzył ją w głowę i zaczął się z nią szarpać.
Pierwszy zaraz podbiegł i zaczął targać z drugiej strony.
Rzesza zacisnęła zęby. Trzeba przyznać, że było ciężej. Ale nie tak, by nie mogła sobie poradzić.
Wykopała gościa, który prawie na niej siedział, a drugiego pociągnęła na ziemię. Jednak mężczyźni pozbierali się szybko. Została zwalona z nóg i oboje przygwoździli ją do zimnej podłogi.
Próbowała się podnieść, ale herszt zaczął ją dusić. Musiała położyć głowę na ziemi. Wtedy przestał. Oddychała ciężko.
Francja płakała, kręcąc się w kółko. Bała się robić cokolwiek. Trzeci, wykopany na samym początku, dołączył do pozostałej dwójki. Krew ściekała mu z twarzy, po zderzeniu z matką ziemią.
- Co z nią zrobimy? – spytał lekko się krzywiąc, gdy masował obolałe miejsce.
- Jak to co? – herszt uśmiechnął się złośliwie. – Przecież to dziewczyna, nie? Możemy zrobić to~ - powiedział i wsunął jej dłoń pod krótką spódniczkę. Złapał materiał i podniósł w górę.
I został kopnięty prosto w twarz przez Rzeszę. Nie była tak wstydliwa jak inne kobiety – bo w końcu wcześniej była chłopakiem , ale i tak go to wkurzyło. Żeby w taki sposób traktować dziewczynę? Zero szacunku!
Miała szczęście, że uwolniła jedną nogę, bo by go tak łatwo nie uderzyła.
Zaraz herszt znowu siedział na jej nogach.
- Twarda z ciebie sztuka, co? Ale ja ci pokażę, że jednak nie ty jesteś tu górą! – ostrzegł ją jeszcze.
- Pf! – fuknęła tylko Rzesza.
Nagle ktoś krzyknął głośno – Stop!
Wszyscy odwrócili się w stronę, z której dobiegał głos.
Francja prawie umarła z ulgi. Przed nimi stał ZSRR! I lekko zziajany WB. A nie, LEŻAŁ BARDZO zziajany WB.
- Co wy robicie z MOJĄ dziewczyną? – ryknął Sowiet podchodząc i zdzierając jednego z chłopaków z nóg Rzeszy, która spaliła buraka.
Podał jej rękę, a ona ją wzięła. Pomógł jej wstać.
- Czy on właśnie nazwał mnie SWOJĄ dziewczyną? – pomyślała, czerwieniąc się jeszcze bardziej. – Przecież tak naprawdę chłop jestem! ZSRR nie może mnie kochać! Pewnie powiedział tak tylko po to, żeby tamci się odczepili.
Ale okazało się, że i chłopaki nie chcieli się za bardzo od niej uwolnić. – Hej! A skąd wiadomo, że to twoja laska? Podaj jakiś powód na to!
- Dowód? – zdziwił się Rosja. Był tak wściekły, że nie mógł normalnie myśleć. – Dobra! – odwrócił się do Rzeszy i ją pocałował. Prosto w usta. Z języczkiem.
No, no! Robi się pikantnie~
Przyznać się, kto czekał na ich pierwszy pocałunek? ( nie wiem, jak się robi lennego)
W następnych rozdziałach będzie tego więcej!
No to narka!
CZYTASZ
Nie ufaj pijanemu kumplowi!
FanfictionZSRR chce mieć dziecko. Problem polega na tym, że nie ma dziewczyny. Przypadkowo spotkany w zaułku cygan rozwiąże jego problem.