Rozdział 23 - Złoto, czy nie złoto?

930 79 203
                                    


- Mam rękę! – krzyknął swoim piszczącym głosikiem Rzesza, wymachując kawałkiem zabawki przed Polską.

- Widzę. Kończyna szkieleta. – odparł sucho Pierogożerca. – Ale ona nie wygląda na taką co świeci w ciemnościach, więc ultra rzadkiego na pewno nie mamy.

- Który szkielet to może być? – mruknął Niemiec, otwierając ulotkę i przyglądając się najrozmaitszym modelom. – Hmm...Wygląda trochę jak ten... - pokazał palcem na jednego. – Ale też trochę jak tamten. – spojrzał na drugą stronę kartki.

- Może poczekaj aż odkopiemy wszystkie części tego upiora? – spytał Polska z niesmakiem grzebiąc łyżeczką w piaskowcu. Wiertełko, które było dołączone do zabawki dostał Rzesza do kopania.

- Ten dzieciak coś za bardzo czerpie radość z wykopalisk jakiś głupich szkieletów. – pomyślał z goryczą Słowianin, przyglądając się nodze, którą teraz znalazł. – Ech. Co to jest, klocki LEGO czy szafki z IKEI?

- Jej! Kolejna ręka! – pisnął malec i klasnął w dłonie. Chwilę później zorientował się co robi i odkaszlnął. – Ehehehe...Tylko udaję, żeby Cesarstwo nie był smutny, że wydał tyle pieniędzy na tą zabawkę! – zaczerwienił się i wrócił do pracy.

Po chwili znaleźli całego szkieleta.

- Trzeba go ułożyć. – mruknął Polska.

Rzesza od razu porwał mu części i zaczął składać.

- No w końcu mam spokój. – Polak popatrzył na bałagan na stole. – Muszę to posprzątać.

- Jeszcze tam skarb będzie! – pisnął Niemiec, widząc co robi jego towarzysz zabawy.

- Na litość, co tu jeszcze jest? – jęknął Pierogożerca, patrząc na piaskowiec, a raczej na to co z niego zostało. – Ile tu rzeczy nawpychali? Jakby nie wystarczył sam potworek...

- W tym skarbie można zdobyć prawdziwe złoto! – krzyknął podekscytowany chłopczyk.

- A! Zapomniałem jak mu się oczy świecą na widok pieniędzy. Zwłaszcza żydowskich. – pomyślał Polska, patrząc na malca.

- Dobra, wygrzebiemy to złoto.

Po chwili dłubania znaleźli małą skrzynkę, zapakowaną w folię.

- Uła! Ale to opatulili! Jakby miał to im ktoś ukraść! – jęknął Polska, obcinając upartą taśmę nożyczkami.

- W końcu to skarb. – pisnął Rzesza, kładąc głowę na stole i obserwując podekscytowany, proces otwierania zabawki przez Pierogożercę, czemu towarzyszył potok istnie soczystych słów (ale nie będę ich przytaczać, bo czytają to dzieci).

- Hej! Powściągnij język! – krzyknął Cesarstwo, słysząc całą wiązankę.

- O, skończyłeś się tłuc z Imperium, czy macie tylko przerwę? – mruknął zdegustowany Polska, zwracając się do ojca Rzeszy.

Tamten się nadął. – Phi! Za kogo ty mnie masz?

- Za awanturnika?

Malec tymczasem otworzył skrzyneczkę i polał wnętrze wodą, żeby czerwony proszek się rozpuścił.

- Musuje! – zachichotał dzieciak, obserwując reakcję chemiczną.

- Co? – Polak od razu dobiegł do Rzeszy. Bo jak mu się cos stanie, to oberwie od jego ojca, a tego by nie chciał. – Rzeczywiście musuje. Ciekawe czy będzie to złoto.

Gdy proszek już cały się rozpłynął, oczom obu krajów ukazał się...złoty przedmiot!

- Udało się! – pisnął przeraźliwie Niemiec i chwycił rzec w swoje lepkie, małe rączki. Zaczął podskakiwać. – Łuhuhuhu! Skarb! Skarb!

Aż Cesarstwo i Imperium przestali się naparzać, a ZSRR ich nagrywać.

- Mój synek coś znalazł? – Rzeszokąt wstał i podbiegł do dziecka, a ten mu opowiedział co się stało przez ten czas, kiedy skakali sobie do oczu.

ZSRR tymczasem również słuchał i w tym samym czasie podnosił swojego ojca, który na to aż fuknął i odsunął się od pociechy. – Nie potrzebuję żebyś mi pomagał! Też coś!

- Ojej, dobra typie, już spadam! – mruknął Sowiet i puścił Imperium, który runął na ziemię.

- Co tam? – podszedł do malca, przy okazji słysząc jeszcze wulgarne wyzwiska w kierunku swojej osoby.

- Szasz! To jest dziecko! – warknął Cesarstwo, zwracając się do Rosjanina, leżącego na podłodze.

- To dziecko słyszało gorsze przekleństwa! Nie myśl, że JA ci synalka deprymuję!

- Pfff....Pf....

- Nie prychaj na mnie!

- Gadu, gadu stary dziadu! – burknął Cesarstwo.

- COŚ TY POWIEDZIAŁ?! – ryknął Imperium i poszedł z pięściami na Niemca.

Rzesza zaczął płakać. Miał dość stresów dzisiejszego dnia, żeby jeszcze oglądać drugą kłótnię rodzica.

ZSRR się wkurzył, widząc łzy przyjaciela. – Mordy oboje, kumpla mi wystraszyliście!

- TAK SIĘ DO OJCA ZWRACASZ?!

- Wydziedziczyłeś mnie, carze ty! Więc nie myśl, że będę myślał o tobie jak o rodzinie! Uspokójcie się! Jak nie potraficie, to proszę zażyć Oxazepan i iść spać!

- TY MI NIE MÓW CO MAM ROBI- - Cesarstwo zasłonił mu usta. – Rzeczywiście wystraszyliśmy dziecko! Przenieśmy naszą kłótnię na jutro, ok.?

- To nawet nie mój purchlak! Po co mam się na to zgodzić?

- Bo twoje purchlę wolało się wydziedziczyć niż mieć ciebie za ojca, a to coś znaczy.

- Oż ty!

Rzesza westchnął i wtulił się w Rosjanina. To będzie długa noc...







Hejka! Czemu mi nie komentujecie fanfików? Poczytałabym wasze odczucia związane z moimi ff, a tak to mi smutno...

Jutro pierwsze spotkanie w sprawie następnego (i ostatniego, na szczęście!) miesiąca praktyk. Tak mi się nie chce tam iść, poza tym jeszcze nie do końca wyzdrowiałam....ale cóż, trzeba iść, to pójdę.

Który ff teraz aktualizować?

I czy podobają się Wam teraz te trochę dłuższe rozdziały?

~MadokaAi

02.02.20

ZSRR i mały 3 RzeszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz