Rozdział 41 - pomoc

166 22 9
                                    

- Aaaaaaa!- wrzasnął Japonia.
- Aaaaaaa! - wrzasnął ZSRR.
- Lecę do ciebie mój synku! - wrzasnął Cesarstwo Niemieckie, rozkładając ręce i wbijając się pracami w oko Rosjanina.
-AaaaaaaAUUUUUUUU! - ZSRR zawył, łapiąc się za oczodół. - C Z Y Ś  T Y  Z W A R I O W A Ł?! - krzyknął rozdzierająco, wymawiając powoli i z przesadną intonacją każdą literę.
- Ratunku! - pisnął Japonia zwijając się w kulkę. - Ja tu umrę! Gorzej, ja tu umrę z NIMI!
Samochód powoli zbliżał się do lądowania.
ZSRR i Niemiec chyba tego nie zauważyli, bo nagle zaczęli się tłuc.
- WYSTARCZY! Umrzemy, a wy nawet tego nie zauważycie! - Będziecie się bić podczas rozdawania wam aureolek, albo podczas spadania do ostatniego kręgu piekła! Bo nie wiem co za miejsce wam się należy. A. Teraz. Dawać. Mi. Kierownicę! - wcisnął się na miejsce kierowcy i bacznie obserwował zbliżającą się drogę.
...
Rzesza zjadł i ziewmnął. Chciało mu się spać. ,,Tatuś" wziął dziecko pod pachy, by położyć je w łóżku.
- Nieeeee...chcę zobaczyć... Co... Z ...tym portalem... - jęknął cicho chłopiec, czepiając się łapkami kanapy.
Mężczyzna uśmiechnął się. - Musisz iść już spać, bo usypiasz na siedząco.
- Portal...chrrr... - Niemiec zamknął oczka i odpłynął.
- hihi! Jaki on słodki! Zrobiłem dobrą tranzakcję. - uśmiechnął się dziadzio i zaniósł dziecko do ogromnego posłania na pietrze. - Tutaj jest twoje miejsce do spania. - choć wiedział, że dziecko go nie słyszy, to i tak do niego mówił.
- Będę musiał go jutro wykąpać. - mruknał. - Biedne dziecko. Ale teraz jest bezpieczne, przynajmniej tyle. - pogłaskał malca po głowie.
- A teraz czas na odpoczynek i dla mnie.
Nagle usłyszał ogromny huk. Ze zdziwieniem podszedł do okna. Zobaczył jakieś światło. - Oho...Musiało się stać coś poważnego. - mruknął, biorąc płaszcz. W końcu w nocy było już trochę chłodno, a starszy pan czuł je mocniej niż młodzi. - Muszę iść im pomóc. Zero odpoczynku dla ciebie staruszku. - westchnął do siebie. - Mam nadzieję, że to nie zajmie dużo czasu. Nie mogę zostawiać małego samego w domu na długo. nawet jeśli śpi, a cała willa jest otoczona najwyższej jakości alarmami. Przekręcić klucz w zamku i ruszył.
...
Japonia poruszył małym palcem u ręki. Dobrze. Żyje. Czuje swoje dłonie. To jeszcze drugiej ręki...i nogi. Też czuje. Nic złamanego, to cud jakiś! A już był pewien, że nie otworzy oczu...
Zgiąl jedną rękę. Potem nogę.
Usiadł. Wstał. Pomasował głowę. Bolało go ciało. Żył.
Spojrzał na siebie. Nic nie wygięte pod żadnym dziwnym kątem...jest okej!
Podszedł ostrożnie w stronę rozrzuconych kolegów.
Gdy nachylił się nad ZSRR, usłyszał mnóstwo przekleństw wypowiadanych pod nosem.
- Żyje. - mruknął Japonia. Czego ja się w ogóle spodziewałem?
Przecież on jest twardszy niż granit. Zostawił klącego Rosjanina i ruszył do Niemca. Ten się nie ruszał, o zdenerwował Azjatę.
Kucnął przy nim i już chciał potrząsnąć jego ramieniem, gdy ten nagle zamaszyście wstał, podbijają z całej siły podbródek Japonii.
Ten padł, trzymając się za szczękę.
- Auuu....upadek samochodem bolał mnie mniej niż kontakt z Cesarstwem... - jęknął.
- Mój syneczek! Moje cudeńko! Mój skarbuniek! - krzyczał Cesarstwo, jakby miał właśnie jakiś atak.
- Ułaaaaa! - wrzasnął Japonia i odskoczył jeszcze bardziej.
- Ej! Wszystko w porządku ? - spytał pewien miły, starczy głos.

Hejka! Przepraszam za tak długą przerwę i za to, że tak późno dodaję nowy rozdział. mam nadzieję, że dobrze się będziecie bawić podczas czytania.
~MadokaAi
8.02.2024

ZSRR i mały 3 RzeszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz