rozdział 18 - wina i kara

1K 89 30
                                    


- C...co? – zapytał trzęsącym się głosem chłopiec, odsuwając się od stolika i wstając. Był gotowy do ucieczki. Wiedział, że raczej nie ma gdzie, ale i tak jego instynkt kazał mu się do tego szykować. Przełknął ślinę.

- Mogę wiedzieć, czemu obrażasz ludzi? – spytał ostro Reichtengle, łapiąc dziecko za ramię.

- J-jak to o-obrażasz? Namalowałem ten rysunek najlepiej jak potrafiłem!

- Ale to wygląda jakbyś chciał im zrobić na złość! Nie tak cię wychowałem! Chyba muszę się zabrać za twoją reedukację!

- Ale to Polska kazał mi to narysować! – pisnął chłopiec, trzymając się ostatniej deski ratunku.

- Co? Polska kazał ci namalować, jak wylewasz na niego kubeł pomyj? Jakoś nie mogę w to uwierzyć, wiesz?

- Ehehehe...- zaśmiał się nerwowo Rzesza. Wyrwał się ojcu i pobiegł szybko w stronę drzwi. Drogę zagrodził mu Pierogożerca. Złapał malca pod pachę.

- Coś ci powiem Rzeszokącie- prostokącie. – odparł Polska, patrząc na wierzgającego Niemca. – Zgadzam się z tobą. Poza tym, kto by pomyślał, że jako dzieciak będzie taki niedobry.
Chłopiec nie chciał dać za wygraną. Dalej krzyczał i kopał nogami w powietrzu.

- Jak myślisz, przeczekać to? – zapytał Pierogożerca, obserwując dziecko. – Bo boję się, że jak go położę, to siebie uszkodzi.

- Nie martw się, ja go wezmę. – zaoferował Cesarstwo, biorąc synka z rąk mniejszego mężczyzny.

- Spokój ma być! – huknął i trzepnął chłopaczka w tyłek. Ten natychmiast się uspokoił. Fukał tylko wkurzony.

- Ej! I bez takich dźwięków! Kotem nie jesteś! – warknął do dziecka.

ZSRR stał przy ławie. Nie za bardzo wiedział co ma robić, więc tylko straszył wszystkich swoim wściekłym wyglądem.

- Za karę pójdziesz do kąta. – powiedział Cesarstwo, idąc z synkiem do miejsca, o którym mówił. Usadowił tam dziecko. – Siedzisz! I się stąd nie ruszasz! Bo spiorę! – ostrzegł Rzeszę, który wydął policzki i skrzyżował ręce na piersiach.

- Świetnie! Będę gapił się na głupią ścianę! – pomyślał. Lekko ją drapnął. Odpadło trochę tapety. Poczuł podekscytowanie. – Ty! To się da zdrapywać! – ucieszył się. – Może nie będę musiał siedzieć tu tak całkiem bezczynnie! Super!

Po dziesięciu minutach ciszy, gdzie ZSRR, Polska i Cesarstwo siedzieli w kuchni by zrobić kolację, ojciec przyszedł do dziecka i wesoło krzyknął – Koniec kary! Możesz iść do nas!

Nagle przystanął i spojrzał na tapetę nad głową synka. Była cała zdarta.

- Rzesza! – wrzasnął Reichtengle groźnie spoglądając na malca. – Coś ty narobił? Czemu zniszczyłeś ścianę?! I to nie u siebie?!

- N-nudziłem się. – spróbował wytłumaczyć Niemiec, ale cóż mógł powiedzieć? Długi, dość cienki pasek, od dołu do wysokości do jakiej mógł sięgnąć chłopiec, podnosząc ręce, był wydrapany do czysta. I wyglądało to okropnie!

ZSRR wraz z Polską przybiegli zaaferowani krzykiem Cesarstwa. Rosjanin aż upuścił talerz, gdy zobaczył dzieło malca.

- Moja tapeta! W zeszłym miesiącu ją zakładałem!

- No to będzie następna kara. – westchnął Polska, stojąc obok ZSRR, wraz z miską, w której było ciasto.




Hejeczka! Wiem, że trochę zaniedbałam ten ff, na rzecz innych. A szkoda, bo jest fajny i świetnie się go pisze. Mam nadzieję, że się spodobał i że będziecie czekać na kolejne rozdziały!

Papatki!

~Madoka Ai

1.10.19

ZSRR i mały 3 RzeszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz