Rozdział 24 - odwiedziny

908 78 76
                                    


Rzesza postawił swojego szkielecika i skarb na nakastliku przy łóżku i wpakował się do niego. Spał w samej koszulce i majtkach, bo był upał, poza tym nie obchodziło go to, czy ktoś poczuje się tym zgorszony. Bal się natomiast o ojca i o Imperium, żeby się w nocy nie pobili.

Polska również spał u nich. Schował twarz w dłoniach. - Za co to? Czy codziennie musimy kogoś do domu przynosić? Co my, schronisko?

- Niedługo to całą Europę tu będziemy mieli. – westchnął i usnął.

Rano oczywiście – kłótnia przy śniadaniu. O to czy Imperium specjalnie wzięło ponad połowę opakowania płatków do swojej miski.

- Jestem duży, potrzebuję sporo jeść. – stwierdził tylko i od razu zalał talerz mlekiem, żeby mu Cesarstwo swoją brudną zaślinioną łyżką nie wybrał płatków.

- Ale jak to tak, mleko do płatków? Raczej płatki do mleka! – wrzasnął Dumny, Niemiecki Kraj, zabierając resztę paczki i podzielił ją między siebie a synka.

- A ja to co? – warknął Rosjanin, widząc co się właśnie stało.

Cesarstwo odwrócił się w jego stronę i pogardliwie stwierdził – Ty jesteś ZSRR, klep biedę. Przecież u ciebie głód jest stanem naturalnym.

- Zabiję! – syknął Sowiet, wstając i wyrywając paczkę z płatkami lekko zdegustowanemu Niemcowi, któremu wykwitł złośliwy uśmiech na twarzy po tej akcji.

Rzesza o mało się nie zadławił.

- No widzisz co robisz? Straszysz biedne dziecko! – warknął ojciec od razu obejmując malca.

- Ja go straszę?! Sam to robisz, będąc jego tatą!

- Bo zastrzelę, tu i teraz, w biały dzień! – ryknął Cesarstwo, również wstając.

Mały Niemiec, widząc co się dzieje, szarpnął ręką ojca, próbując go uspokoić.

- Dobra rozumiem. Mam nie dać się sprowokować. – powiedział już spokojnie CN, siadł i wrócił do jedzenia.

Dziecko odetchnęło z ulgą. Zjadło szybko śniadanie i podreptało do pokoju.

Polska wstał od stołu. – Ekhem...- odkrząknął, zwracając uwagę reszty domowników. – To ja już idę. Poopiekowałem się waszym dzieciakiem przez wieczór, wystarczy. Jak chcecie mieć dłużej ,,spokój" – zrobił palcami znak cudzysłowia – to zatrudnijcie zawodową opiekunkę. Nie bądźcie ,,madkami" i próbujcie każde napotkane państwo zaprzęgać do tego za darmo. Wiecie, z reguły za takie usługi żąda się wynagrodzenia. No więc, gdzie moje pieniążki? – potarł palcami w geście wyrażającym monety.

- A idź pan z tym! – krzyknął ZSRR. – Czy Słowianin nie może raz wyrządzić przysługi swojemu krewnemu?

- Ooooo! Zaraz krewnemu! Kóz z tobą nie pasałem, a poza tym tyle razy już mi się wbijałeś do domu, że to ty powinieneś mi wyrządzać przysługi! I to na kilka lat naprzód.

Sowiet zrobił buzię w ciup. – Nie bądź taki drobiazgowy.

Nagle usłyszeli pukanie do drzwi.

- Pięknie, zaproście tu całą Europę! Bo mało mamy już ludzi w środku! – krzyknął mały Rzesza z pokoju, szukając w pośpiechu miejsca, w którym mógłby się ukryć.

- ja nikogo nie zapraszałem! – odpowiedział mu ZSRR, idąc do drzwi. Otworzył je. – Yyyyy....no dobra, może zapraszałem.

- CO?! – pisnął Niemiec.

Przyszli bowiem Francja, trzymając w ręku opakowanie z prezentem dla dziecka i naburmuszony Wielka Brytania. Był w złym nastroju, gdyż ukochana nawijała całą drogę o tym głupim dziecku! Kogo ono obchodzi, ona jest JEGO dziewczyną, a nie tego bachora! Jeszcze by brakowało, żeby ten smark mu ją odbił!

- Cześć ZSRR! Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy! – uśmiechnęła się dziewczyna, wchodząc do mieszkania.

Rosjanin chciał powiedzieć, że owszem, przeszkadzają, ale jakby to zabrzmiało? Nie mógłby tego zrobić!

- N...nie, skądże... - uśmiechnął się sztucznie i zaprosił ich do środka.

- Gdzie chłopczyk? Mam dla niego prezent! – pisnęła podekscytowana kobieta, rozglądając się wokoło, szukając wzrokiem pałętającego się tu gdzieś maleństwa.

- Ehehehe...jest w pokoju, ale teraz się przebiera...więc lepiej nie wchodzić! – ostrzegł od razu Rosjanin, widząc że Francja już chce iść do niego.

- Ahaaa...To poczekamy aż przyjdzie. – stwierdziła trochę zasmucona. Myślała, że jak każde małe pisklę, przybiegnie, zacznie się pytać kim oni są i czy mają dla niego jakiś prezent. W końcu takie są dzieci, nie?

...

Rzesza tymczasem powstrzymywał się od siarczystego klęcia, ubierając spodenki i jeszcze się potykając przy ich wkładaniu.

- Szlag, po co ten debil otworzył drzwi? Zapłaci mu za to! Przecież można było udawać, że nikogo nie ma w domu! Sam by tak zrobił! Ale widać, że dla Ruska takie rzeczy wykraczają ponad jego zwykłe rozumowanie! Trzeba ruszyć móżdżkiem, bo mózgu nie ma i zostało to mu udowodnione klinicznie. Podbiegł do lustra (które na szczęście miał w pokoju) i przejrzał się. Wszystko ok., oprócz tej flagi. Ciekawe czy dałoby się ją jakoś zamalować...

Ale nie znalazł niestety żadnej farby, którą można by było zrobić cos takiego.

- Hej, skoro już żeśmy cię odwiedzili, to mógłbyś ruszyć swój leniwy tyłek i chociaż zainteresować się gośćmi! Nawet dla samego prezentu! – usłyszał za plecami grobowy, surowy ton. Odwrócił się wystraszony. Przed nim w drzwiach stał Wielka Brytania z marsową miną, która po zobaczeniu flagi zmieniła się na zszokowaną.






Hejka! Następny rozdział! Napiszcie czy Wam się podoba!

I pamiętajcie o tym, że to nie ferie, tylko kwarantanna ogólnopolska!

Trzymajcie się zdrowo i unikajcie tłumów!

~MadokaAi

14.03.20

ZSRR i mały 3 RzeszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz