Rozdział 28 - porwanie

616 52 19
                                    


Rano Rzesza budząc się oczywiście najwcześniej ze wszystkich , podbiegł do drzwi wyjściowych, bo zainteresował się gołąbkami za oknem i chciał pójść je łapać. Wykopyrtnął się jednak na jakieś dużej przeszkodzie. – A cóż to? – jęknął, spoglądając na podłogę. A tu leżał śpiący jak kamień ZSRR. Z pałką w ręce. Malec poszukał czy czasem blisko nie leży truchło Japonii. Wolał nie myśleć co by było, gdyby animec jednak przyszedł w nocy. Na szczęście dla niego, tego nie zrobił. Przekroczył rosłe cielsko i otworzywszy drzwi, wybiegł na zewnątrz. Przeszczęśliwy ganiał motylki i ptaszki. Prawdziwa sielanka, nieprawdaż?

- Łał! Śliczne to wszystko! Hihi! – Zrobił piruet i wywalił się na mięciutką trawę. Pszczółki bzykały, słyszał odgłosy słowików i innych latających stworzeń. Rozszerzyły się mu oczy. Ogródek Rosji był po prostu śliczny! Zdecydował się pójść dalej. Kto wie jakie jeszcze niespodzianki na niego czekają? Podszedł do furtki. – Hmmm...- uśmiechnął się złośliwie, odwracając się i patrząc na dom za sobą. – Hihi! Skoro dorośli się jeszcze łaskawie nie obudzili, to ja sobie sam pójdę! – I przeskoczył jednym susem furtkę. Schylił głowę, żeby nikt nie widział jego twarzy. Cieszył się, że wcześniej zabrał czapkę z daszkiem, bo dodatkowo jeszcze go osłaniała przed rozpoznaniem. Było wcześnie, dlatego mało ludzi chodziło po chodniku. Nagle zaczepił go jakiś mężczyzna.

– Hej mały? Chcesz słodycze? – szepnął konspiracyjnie. Rzeszy zaświeciły się oczy.

– Słodkie? – spytał. Dostał ślinotoku. – Tak! Chcę! – pisnął i przyssał się do dorosłego.

Ten uśmiechnął się złośliwie. – No to chodź! – złapał chłopca za rękę i zaczął prowadzić w stronę swojego samochodu. – Mam tam więcej słodyczy! – zapewnił dziecko.

- Jej! – zachwycił się Rzesza, szczerząc szczerbate uzębienie. Nie spodziewał się, że to może być pułapka. I nią była.

Obcy mężczyzna wcisnął Niemca do auta i szybko odjechał.

Dziecko zaczęło piszczeć. – Hej! Czemu jedziemy? Miałeś mi tylko dać słodycze i pozwolić odejść!

- Hehe! A ty się bardzo szybciutko zgodziłeś! – zarechotał kierowca. Na światłach obejrzał się na dziecko. – Nieźle! Dobrą kasę zgarnę za twoje organy! Nie wyglądasz na chorego albo zabiedzonego.

Rzesza aż się zjeżył ze strachu.

- Albo sprzedać cię do jakiegoś domu publicznego. – mruknął, naciskając pedał gazu, bo zrobiło się już zielone.

Niemcowi aż krew skrzepła z przerażenia. Jak to? Ma zostać albo siłą przymuszony do stosunku płciowego z obcymi ludźmi, albo pocięty i sprzedany na organy? Tylko tyle jest warte jego życie?

Zamilkł i cichutko wyciągnął komórkę z kieszeni szortek. Głupi mężczyzna pewnie nie sądził, że zapominalskie dziecko weźmie ze sobą telefon. 

Rzesza wyglądał w sumie na trochę młodszego niż te nieszczęsne 10 lat. Napisał szybko SMS do ZSRR, bo bał się zadzwonić, żeby porywacz nie zorientował się co robi. O policji również nie mogło być mowy, chyba, że to Rosjanin do nich zadzwoni. A na to by Niemiec nie liczył. 

Tacy jak on wolą sprawy rozwiązywać w formie samosądu. Teraz mógł już tylko czekać aż Sowiet się obudzi, modląc się, żeby nie było za późno.




HEJKA! 

Słyszałam, że chcecie ten ff, więc go napisałam. Następnym razem szykujcie się na ,,Magiczne Stworzenia" i ,,Przeziębienie".

Jak tam pierwszy tydzień w szkole? Ja mam jeszcze miesiąc i semestr zdalny. Niech żyją studia!

Słyszałam, że była jakaś akcja ostrzegająca osoby z fandomu CH, że będzie najazd na ich książki i profile. Ale to chyba był fałszywy alarm, z tego co mi teraz już wiadomo. Poprawcie mnie jeśli się mylę.

I mam prośbę. Napiszcie mi co jest charakterystycznego w moim stylu pisania. Proszę, jest to dla mnie bardzo ważne.

ZSRR i mały 3 RzeszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz