Dojechaliśmy do domu i wypakowaliśmy swoje rzeczy z auta. Weszłam do mieszkania i zaczęła mnie niepokoić cisza, która obecnie panowała.
-Damian? Gdzie jesteś?!-wrzeszczałam.
Odpowiedziała mi cisza... Poszłam do kuchni, znalazłam tam kartkę.
-Pojechałem z małym i Alfredem na miasto, by kupić jakieś ciuchy dla niego. Macie chatę dla siebie, kocham Cię, tata-
Jak to macie chatę dla siebie? Dick musiał to zaplanować wcześniej z ojcem... Robin podszedł do mnie od tyłu i przytulił. Wtuliłam się mimowolnie i wdychałam zapach jego perfum... Czułam się bezpiecznie... On złapał mnie za policzki, po czym zlożył na ustach lekki pocałunek. Ja się wycofałam jednak...
-Nie skrzywdzę ciebie-rzekł.
Patrzyłam ze łzami w oczach, po czym odepchnęłam go... Pobiegłam z płaczem do toalety... Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać... Robin dobijał się do drzwi, ale ja tylko milczałam i płakałam...Zbyt silna byłam przez cały czas... Cierpiałam...Moje serce rozsypało się na kawałki... Potrzebowałam rozmowy, takiej szczerej...
-Martyna...-szepnął Robin zza drzwi.
-Co?-zapytałam.
-Wyjdź, proszę...-rzekł.
Bez słowa wyszłam z toalety i zauważyłam chłopaka jak siedział z rozciętym nadgarstkiem.
-O matko! Co ty zrobiłeś?!-wrzeszczałam.
Chłopak stał z rozciętą ręką a z niej krew leciała. Nie wiedziałam co robić więc wzięłam ręcznik z zimną wodą i zawinęłam nim ranę.
-Dziękuję kochanie...-szepnął.
-Dlaczego to zrobiłeś?-zapytałam.
-Kocham Cię...-szeptał.
Nie wytrzymałam i pocałowałam go. On przyciągnął mnie do siebie i odwzajemnił to.
-Możemy być razem?-zapytał.
-Ja...Co na to Damian?-zapytałam.
-Damianem się nie przejmuj bo to mnie uważa za ojca a nie Jokera-zauważył.
-Faktycznie...-burknęłam.
Po chwili ciszy i tego, że myślałam nad tą sytuacją. Chciałam mu odpowiedzieć: TAK.
Tyle, że połowa mnie mówiła: STOP! DAJ SOBIE SPOKÓJ! ON CIĘ SKRZYWDZI! Byłam w totalnej rozsypce... Bałam się, że znowu wrócę do Jokera... Robin złapał mój podbródek i uniósł go do góry, abym patrzyła w jego oczy. Ma je takie piękne... Błękitne... W jego oczach stanęły łzy... Raniłam go tym wszystkim... Jestem beznadziejna...-Boisz się...-stwierdził.
-Tak...-szepnęłam.
-Kochanie, po to jestem byś się nie bała-mruknął.
-Ale...-przytula mnie-jak on wróci?-zapytałam.
-Jak wróci to was ochronię-rzekł ściskając moje małe ciałko.
-Kocham cię, Dick...-szepnęłam.
-Ja ciebie też-odezwał się.
Chłopak dał mi buziaka we włosy, po czym poszliśmy na dół.
CZYTASZ
"Jestem tu"
FanfictionDalsze losy Martyny i Jokera. Przeczytaj pierwszą część "Instynkt..."