Rozdział 24

175 7 0
                                    

Nagle ktoś zadzwonił znowu do drzwi. Ivy podeszła otworzyć. Do salonu wszedł Dick.

-Hej-mruknął i mnie przytulił.

-Hej...-szepnęłam zaciskając usta.

-Co się dzieje?-zapytał patrząc na mnie.

Ogarnęła mnie teraz pustka... Floyd przypomniał mi, że Joker to mój narzeczony... Znowu ogarnęła mnie rozpacz... Momentalnie wstałam z kanapy i poszłam do sypialni. Sięgnęłam po wspólne zdjęcie z szafki nocnej i wpatrywałam się w Jokera. Dlaczego mnie kurwa zostawił?! Dlaczego?!

-Tęsknisz za nim...-szepnęła Ivy trzymając rękę na moim ramieniu.

-Tak... I to bardzo...-mruknęłam płacząc.

-Wiem, dlaczego wyjechał...-powiedziała.

-Dlaczego?-zapytałam.

-Nie radził sobie z tym co zrobił... Powiedział, że złamał obietnicę, którą ci dał... Że zachowuje się jak idiota, że lepszym ojcem będzie Robin dla małego-opowiedziała.

Słysząc to, zaczęłam bardziej płakać...

-Martyna... Ja wiem, gdzie on jest...-szeptała.

-Gdzie? Mów!-wrzasnęłam.

-Siedzi w Brazylii... Ed też tam dojechał do niego i dwoje zajmują się marihuaną...-powiedziała.

-Wybrał prochy, zamiast mnie?-zapytałam.

Ona mnie tylko przytuliła... Co za chuj...

-Ej mała... Wróci i będziecie szczęśliwi-rzekła.

-Nie. Nie chcę go znać, to koniec...-powiedziałam.

-Nie możesz tak negatywnie podchodzić do tej sprawy-burknęła.

-I ty mi będziesz mówić jak mam podchodzić do sytuacji? To ja wychowuję jego syna sama...Byłam jego narzeczoną i mieszkam nadal w jego domu. Nie mam nic, jedynie Damiana, rozumiesz? A co jeśli znowu zacznie ćpać i będzie mnie bił? A jeśli uderzy nawet Damiana?On jest człowiekiem niepoprawnym, ale...-wybuchłam.

-Ale go kochasz...-dokończyła przyjaciółka.

-Tak...-szepnęłam.

Wrzuciłam zdjęcie do kosza na śmieci i wyszłam z pokoju. Poszłam wyjąć ciasto z piekarnika.

*Joker*

Siedzę tu już któryś miesiąc... Nie utrzymuję kontaktu z Martyną ani Damianem... Staram się zapomnieć o nich... Siedzę na balkonie w wynajętym apartamencie i trzymam kubek z kawą w ręku. Cały czas myślę o tym co zrobiłem... Zostawiłem narzeczoną...Jestem nic nie wartym debilem... Niby się ogarnąłem a tymczasem co? Nawet nie pamiętam, że zdradziłem moją ukochaną i,że zgwałciłem Vale...Nic z tamtej nocy nie pamiętam... Kompletnie nic...

-O czym myślisz?-wyrwał mnie Ed.

-O tym co zrobiłem...-burknąłem.

-Eh...Zrozum, że ona ciebie już nie chce. Pewnie ma innego i zabawia się z nim tak samo jak z tobą-powiedział.

-Nie. Nie moja Martyna. Ona by nigdy nic takiego nie zrobiła-chrząknąłem.

"Jestem tu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz