Rozdział 11

213 9 0
                                    

*Joker*

Zostawiła mnie... Po tym jak odjechała, stałem chwilę na deszczu... Deszcz padał na moje białe oblicze i zielone włosy. Co robię nie tak, że uciekła? Co takiego robię?

-Właśnie debilu, nic nie robisz-

To prawda... Nie dałem jej tego bezpieczeństwa, które chciała... Czuła się bezpiecznie na początku a potem co? Odbiło mi... Wróciłem do domu i wyciągnąłem z szafki Whisky. Odkręciłem korek i zacząłem pić z gwinta. Po moich policzkach spłynęły łzy... Czuję do niej mega mocną miłość...
Jestem tak głupi... Zacząłem do niej dzwonić a ona nie odbierała. Martwię się o nią! Wstałem z miejsca i zacząłem nerwowo chodzić po domu. Uderzyłem pięścią w ścianę i trochę mi ulżyło...

-Kurwa mać!-wrzasnąłem i opierając głowę o ścianę, zacząłem płakać.

Brakowało mi jej...

-Uzależniłeś się, debilu-

Właśnie to mój słaby punkt... Ona nim jest...

*Martyna*

Damian jeszcze mnie naciągnął na maka. No i niestety jedliśmy dziś obiad w maju. Mój syn oczywiście zajarany.

-Dobre?-zapytałam.

-Baldzo-rzekł z frytkami w buźce.

Uśmiechnęłam się i co chwilę dzwonił Joker. Kurwa mać! Przestań chłopie dzwonić! Wyciszyłam telefon i miałam spokój.

-Mamooo-zaczął Damian.

-Hm?-chrząknęłam.

-Z kim będziemy mieszkać?-rzekł.

-Nie wiem kochanie...Chyba z wujkiem-burknęłam.

-Taak!!-wrzasnął.

Ludzie spojrzeli na nas i dziwnie patrzyli. Zmierzyłam ich tak wzrokiem, że odwrócili się ze strachem w oczach. Opuściliśmy maka i pojechaliśmy do rezydencji Waynów. Pukam do drzwi, trzymam Damiana na rękach. Otwiera mi Alfred.

-Panienka Wayne? Wróciła pani tak na stałe?-zapytał.

-Tak... Przemyślałam wszystko i no...-burknęłam.

-Wejdźcie-chrząknął i przepuścił nas w drzwiach.

Postawiłam małego w korytarzu a on sobie pobiegł do mojego ojca do batjaskini. Walizkę na razie postawiłam przy schodach. Czułam się tu strasznie obco...

-Może panience herbatę zrobić?-zapytał troskliwie.

-Poproszę-burknęłam.

Usiadłam w salonie do stołu, gdy usłyszałam ojca.

-Mój mały słodziak przyjechał. Idziemy po płyn-mówił ojciec.

Mężczyzna wszedł do salonu i gdy mnie zobaczył to od razu zrezygnował ze swojego zajęcia. Cały od smaru, brudu usiadł przy stole.

-Co się skarbie dzieje? Ja widzę wszystko-mruknął łapiąc moją rękę.

Siedziałam i patrzyłam w jedno miejsce. Łzy ciekły mi po policzku, ale tak płakałam by Damian nie widział...

"Jestem tu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz