Rozdział 25

178 7 0
                                    

-Myślisz, że będzie czekała na ciebie? Zapomnij-wydukał.

-Pierdol się-burknąłem i wszedłem do salonu.

Odstawiłem kubek i odchyliłem głowę do tyłu i wplotłem ręce we włosy. Kurwa mać... Jaki debil ze mnie... Pamiętam, jak pierwszy raz się uśmiechnęła do mnie... Jak przytuliła mnie pierwszy raz... Ja jebe... Zniszczyłem wszystko...Postanowiłem, że zapalę se. Chciałem wrócić na balkon, gdy usłyszałem rozmowę Eda z kimś przez telefon.

-I jak tam? Ooo... Damian ma dziś 3 latka? To super! Przekaż mu życzenia-

Wiedziałem, że Ed rozmawia pewnie z Ivy lub Floyd'em...Stałem za nim i słuchałem o czym rozmawia. W pewnym momencie odwrócił się do mnie a ja myślałem, że przekaże mi telefon...

-Muszę kończyć, pozdrów wszystkich, paaa-

-Dlaczego nie dałeś mi nic powiedzieć przez telefon?-spytałem spokojnie.

-Damian zapomniał o tobie...Martyna też... Więc na chuj drążyć temat?-mruknął Ed.

On ma rację... Nie będę drążył już tematu, skoro Martyna i Damian zakończyli go już dawno... Zepsułem wszystko i spaliłem nasze uczucie... Pokazałem, że nie potrzebuję ich... Zostawiłem i skrzywdziłem... Nie nadaję się na ojca ani męża... Jestem do bani...

*Martyna*

Skończyłam dekorować tort i byłam dumna ze swojego dzieła. Nagle do drzwi ktoś zadzwonił.

-Ivy! Otwórz!-krzyknęłam.

Dziewczyna otworzyła i wpuściła mojego tatę. Lista gości się zamknęła. Przyjaciółka przyszła do kuchni uśmiechnięta.

-O co chodzi?-zapytałam.

-A nic nic-szepnęła i zachichotała.

Wzięła talerze i poszła do salonu. Dziwnie się zachowuje... Wzięłam tort i zaniosłam go na stół.

-Misiu! Chodź!-krzyknęłam przy schodach.

Po schodach zbiegł mój mały szkrab.

"Jestem tu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz