*6 miesięcy później*
Już nie daję rady...Joker nie wrócił...Damian ma dziś 3 latka...Tego chuja nie ma, jego sprawa. Niech wypierdala całkiem... Przestałam za nim płakać, bo wiem, że nie wróci. Taka kolej rzeczy... Byłam do wydymania... Zrobił swoje i uciekł... Stoję przy blacie w kuchni i robię tort dla mojego małego zucha. Masa zrobiona, teraz tylko upiec. Sałatki zrobiłam wczoraj i tylko tort mi został. Musze poczekać godzinę, aż będzie gotowy. Postanowiłam, że pójdę do Damiana zobaczyć co robi. Wchodzę do jego pokoju i widzę jak płacze.
-Kochanie, co się stało?-zapytałam siadając obok na łóżku.
-Ja nie chcę żyć z tym tatą...-burknął.
-Kochanie...Ja też nie chcę...-powiedziałam.
-To utop go w kisielu...odpowiedział.
-Gdybym chciała, to bym go utopiła-mruknęłam.
-Kiedy będą goście?-zapytał świecąc oczkami.
-Nie wiem, skarbie-powiedziałam.
Zadzwonił dzwonek do domu. Zeszłam powolnie na dół i otworzyłam drzwi. Patrzę a to Ivy i Floyd.
-Hej-powiedziała ciepło przyjaciółka.
-Hej-mruknęłam i przytuliłam obojga.
-I jak tam?-zapytała.
-Ogarnęłam wszystko...Najgorsze jest to, że Damian odczuwa brak Jokera najbardziej-burknęłam.
-Współczuję... Będziemy was wspierać-burknęła Ivy
-Dzięki...-powiedziałam.
Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
-Słyszałem, że widziano Jokera w Nowej Zelandii-powiedział Floyd.
-Aha fajnie-burknęłam bezuczuciowo.
-Martyna...To twój narzeczony-zauważył.
-Super! Cieszmy się! Ale on mnie zostawił!-wrzasnęłam.
-To nie jest wymówka-powiedział i lekko uśmiechnął się.
Wiedziałam, że Floyd chce mnie wkurzyć i podnieść mi ciśnienie... Od jakiegoś czasu irytuje mnie swoim gadaniem.
-Ivy... Zrób coś z nim, albo mu przypierdole-wydukałam.
-Spokojnie...-rzekła.
-A ty się ogarnij-warknęła i uderzyła chłopaka w brak.
-Auuć-burknął i pocałował ją w policzek.
CZYTASZ
"Jestem tu"
FanfictionDalsze losy Martyny i Jokera. Przeczytaj pierwszą część "Instynkt..."