Rozdział 23

180 8 0
                                    

*6 miesięcy później*

Już nie daję rady...Joker nie wrócił...Damian ma dziś 3 latka...Tego chuja nie ma, jego sprawa. Niech wypierdala całkiem... Przestałam za nim płakać, bo wiem, że nie wróci. Taka kolej rzeczy... Byłam do wydymania... Zrobił swoje i uciekł... Stoję przy blacie w kuchni i robię tort dla mojego małego zucha. Masa zrobiona, teraz tylko upiec. Sałatki zrobiłam wczoraj i tylko tort mi został. Musze poczekać godzinę, aż będzie gotowy. Postanowiłam, że pójdę do Damiana zobaczyć co robi. Wchodzę do jego pokoju i widzę jak płacze.

-Kochanie, co się stało?-zapytałam siadając obok na łóżku.

-Ja nie chcę żyć z tym tatą...-burknął.

-Kochanie...Ja też nie chcę...-powiedziałam.

-To utop go w kisielu...odpowiedział.

-Gdybym chciała, to bym go utopiła-mruknęłam.

-Kiedy będą goście?-zapytał świecąc oczkami.

-Nie wiem, skarbie-powiedziałam.

Zadzwonił dzwonek do domu. Zeszłam powolnie na dół i otworzyłam drzwi. Patrzę a to Ivy i Floyd.

-Hej-powiedziała ciepło przyjaciółka.

-Hej-mruknęłam i przytuliłam obojga.

-I jak tam?-zapytała.

-Ogarnęłam wszystko...Najgorsze jest to, że Damian odczuwa brak Jokera najbardziej-burknęłam.

-Współczuję... Będziemy was wspierać-burknęła Ivy

-Dzięki...-powiedziałam.

Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.

-Słyszałem, że widziano Jokera w Nowej Zelandii-powiedział Floyd.

-Aha fajnie-burknęłam bezuczuciowo.

-Martyna...To twój narzeczony-zauważył.

-Super! Cieszmy się! Ale on mnie zostawił!-wrzasnęłam.

-To nie jest wymówka-powiedział i lekko uśmiechnął się.

Wiedziałam, że Floyd chce mnie wkurzyć i podnieść mi ciśnienie... Od jakiegoś czasu irytuje mnie swoim gadaniem.

-Ivy... Zrób coś z nim, albo mu przypierdole-wydukałam.

-Spokojnie...-rzekła.

-A ty się ogarnij-warknęła i uderzyła chłopaka w brak.

-Auuć-burknął i pocałował ją w policzek.

"Jestem tu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz