Perspektywa Viki
Stałam tak i patrzyłam, nie wiedziałam co zrobić. Freddy już przybiegł, i odciągnął Foxy'ego od chłopca. Oczywiście lis się jeszcze rzucał, chciał dorwać dziecko. Poszkodowany krwawił, strasznie to wyglądało. Zaczęłam płakać, co wszyscy zauważyli, a Chica do mnie podbiegła i przytuliła.
Kątem oka zobaczyłam Foxy'ego, który był już spokojny. Miał już swoje piękne, błyszczące złote oczy, a raczej oko, którego mi brakowało. Nasze uszy były położone w wzdłuż głowy. Potem niczym więźnia Freddy prowadził go przez tajne przejście. Oczywiście nikogo w lokalu nie było, wszyscy uciekli, nawet chłopiec.
Perspektywa Foxy'ego
- No puść! - krzyknąłem na przyjaciela. Nie chciałem tego robić. On zostawił moje ręce, a ja już byłem na skraju załamania.
- Dlaczego się na niego rzuciłeś!?
- Wkurzył mnie.
- Ale wiesz ile problemów przez jedno "wkurzenie" zrobiłeś!? Przez swoje pieprzone nerwy!? Możemy trafić na złom, zamknąć pizzerię! Ale nie, ty zawsze musisz się popisać! - te słowa naprawdę mi nie pomagały. Usiadłem na zimnej podłodze, i tylko powstrzymywałam płacz, ale mi się tego nie udało. Poryczałem się jak dziecko. - Eh... - podrapał się po karku. - Nie chciałem. Po prostu wiesz jak jest to dla nas ważne, żeby zachować wszystko w porządku. Chodź...
- NIE! - wydarłem się na cały korytarz. - Nic nie idzie dobrze, zawsze ja muszę być tym złym! Mój brat prawie dostał zawału gdy mnie zobaczył, a ja chciałem go zabić! Rozumiesz? Własnego brata! Jakiś cholerny bachor mnie sprowokował, a on jest niewinny i bezbronny! Co się ze mną dzieje!? A na to wszystko musi patrzeć biedna Viki, która dopiero co straciła życie... Jestem okropny...
- Nie mów tak. - kucnął przy mnie. - Jesteś najlepszym kumplem, jakiego miałem. Jesteś opiekuńczy, zabawny i naprawdę można na ciebie liczyć. Tylko nie mów Bonnie'emu że ci to powiedziałem, będzie zazdrosny. A Viki musisz powiedzieć.
- Kiedyś powiem. - lekko się uśmiechłem. On podał mi rękę, a ja ją chwyciłem i wstałem z podłogi. Powoli szliśmy w stronę naszej kryjówki, inaczej domu.
Perspektywa Viki
Staliśmy przy scenie i myśleliśmy co dalej. W wielkiej sali zostały tylko animatroniki. Patrzyłam się w stronę Pirate Cove, było widać tam plamę i rozprysk krwi.
- Viki, idziemy już. Nic tu po nas. Halo, Viki, słyszysz?
- Co? - odwróciłam się. Potem jeszcze spojrzałam na plamę czerwonej cieczy, i poszłam razem z nimi. Poszliśmy przez tajny korytarz. Chica pociągała nosem, co było słychać. Na pocieszenie, Bonnie ją przytulił. Napewno dwójka coś do siebie czuje, ja to wiem. Ominęłam ich i miałam iść do swojego pokoju, ale usłyszałam płacz i czasami krzyki. Prawdopodobnie to w pokoju Foxy'ego, gdzie był tam on i Freddy. Zawsze myślałam że lisiasty jest opanowany, twardy i nic go nie zrani, a tu proszę - wulkan emocji.
Weszłam do mojego pokoju, i usiadłam na łóżku. Nie mogłam znieść, gdy ktoś się tak kłóci. Wzięłam gitarę, która dała mi Chica, i sobie brzdękałam. Chwilę musiałam przypomnieć sobie refren piosenki „My Boy" Billie Eilish [ten moment gdy nie znasz piosenek z poza FNaFa :') ]. Zagrałam całą piosenkę, a krzyki w pokoju po prawej ucichły. Radosna, że udało mi się coś zrobić, zaczęłam sobie chodzić po pomieszczeniu i nucić do melodii.
CZYTASZ
𝗡𝗲𝘄 𝗶𝗻 𝘁𝗵𝗲 𝗧𝗲𝗮𝗺 || five nights at freddy's
Fanfiction[ Sezon 1 ] Victoria musi zatrudnić się w słynnej restauracji - Freddy Fazerbar Pizza. Dziewczyna pilnowała dzieci, co akurat lubiła. Podobała jej się ta praca, jednak wielkie roboty zawsze trochę przerażały. Tydzień później wydarzyło się coś, czego...