8 - Halloween

305 15 2
                                    

Po moich słowach Freddy i T.Bonnie poszli na bok, tak po prostu. Ja otarłam moje ręce, bo zrobiły się bardzo zimne. Lisiasty na mnie spojrzał.

- Wiedziałem że ci zimno. - westchął. Potem zdjął swoją niebieską marynarkę i okrył mnie ją.

- Co ci. - zdziwiona z wielkimi oczami się na niego spojrzałam.

- Martwię się o ciebie. - delikatnie się uśmiechł. - Ostatnio pewnie dużo się stresujesz. Chcę pomóc.

- Ale nic mi nie jest!

- No to masz to wszystko za darmo. - zaśmiał się delikatnie. Ja wywróciłam oczami.

Przed nami rozgrywała się piękna akcja. T.Bonnie był goniony ponownie przez T.Freddy’iego. Wcześniej BB szybko złapał Bonnie'ego który oddał berka toy niedźwiedziowi, który ponownie się załamał.

- Ja nie wiem co zrobię jeżeli nasz ship się nie spełni. - złapał się za głowę rudowłosy. Po jego słowach Chica która pojawiła się z nikąd, podłożyła nogę niebieskiemu królikowi, dzięki czemu stracił równowagę i razem z T.Freddy’m się wypierniczyli. - Okej, nie było tematu. To się uda.

- Berek. - powiedział zawstydzony i już psychicznie załamany niedźwiedź i szybko wstał. Potem i tak pomógł się podnieść drugiemu poszkodowanemu.

- Ha! - krzykła Chica. - I co teraz, debile jedni!?

- Nie żyjesz. - powiedzieli równocześnie i zaczęli biec do dziewczyny. Ona się wystraszyła jak nigdy i zaczęła uciekać.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja prawie się udusiłam ze śmiechu.

- Co tu się odpierdziela!? - po chwili zza rogu wyszedł Springtrap, z podniesionymi rękami, wyraźnie wkurzony. Wszyscy stanęli, i na niego spojrzeli.

- Eh, przyszedł maruda, niszczyciel dobrej zabawy. - szepnął BB przewracając oczami.

- Spokojnie, jest zbyt stary na zabawy, on tego nie rozumie. - machnął ręką Freddy.

- Haha! - krótko się zaśmiał chłopiec. To sprawiło że Springtrap szybko do niego podszedł, i stał nad nim. BB trochę się wystraszył. - O co ci chodzi...?

- Co? - nagle zdziwił się. Potem trochę od niego odszedł. - Nic. Musiałem podejść. Nie ważne, co wy robicie!?

- Gramy w berka! - szczęśliwie krzykła Mangle.

- Bijemy się do cholery jasnej! - groźnie, ale nadal z uśmiechem wykrzykła Chica.

- Ludzie, jest Halloween! - zirytowany królik złapał się za głowę. - Co wy robicie!? To jest jedyne święto które lubię, więc brać się do roboty i ozdabiać dom strachów!

- Czekaj, co? - zmrużył oczy Bonnie.

- Znaczy że wracać do środka i ozdabiać i straszyć! - delikatnie się uśmiechł. Potem się cały rozpromienił. - Tego dnia nic nie może mi zepsuć! Ten dzień jest zajebisty!

Niektórzy z nas też się uśmiechli. Tak to jest, gdy ktoś kto rzadko się cieszy nagle staje się szczęśliwszy. I widok strasznego i nie miłego królika który jest uśmiechnięty jest bardzo rzadki.

- Dalej, na strychu gdzieś są ozdoby idealnie przyszykowane na tą wyjątkową datę! I ruszać się, bo to będą moje pierwsze święta obchodzone z kimś, więc nie zepsujcie mi tego! - drugie zdanie powiedział już groźnie. Uśmiech z wszystkich zniknął.

Zaczęliśmy iść do środka. Chica do mnie podbiegła.

- I jak, nasz plan zeswatania T.Bonnie’ego i T.Freddy’iego się musi udać! - szepła i klasnęła dłońmi. - Po za tym, nie widziałam by Springtrap się uśmiechał.

- Ja też nie. To było... Dziwne. - stwierdziłam.

- No nie? Ale... Jeżeli ten gościu kocha Halloween, to lepiej robić co każe. - powiedziała dosyć spokojniej niż zwykle. Potem się na mnie spojrzała. - Lubię gdy ludzie się zmieniają w święta które lubią.

Wszyscy weszliśmy do środka, a ja oddałam Foxy'emu jego marynarkę dziękując. Freddy razem z Marii, Mangle i T.Freddy’m poszedł na górę po część ozdób. Ustaliliśmy, że część grupy będzie ozdabiać strych, a reszta parter. Ja miałam działać na dole.

Gdy dostaliśmy ozdoby, podzieliliśmy się na zadania. Marii, Bonnie i BB jako kogoś kogo można posadzić mieli przyczepiać sztuczne pajęczyny na suficie razem z pająkami. Ja nie wiem po co te ozdoby skoro i tak były i prawdziwe pajęczyny.
Foxy z Chicą i Freddy mieli za zadanie zawieszać pomarańczowo zielone lampki na ścianach i je popodłanczać. Ja, T.Chica i T.Bonnie mieliśmy natomiast narysować jakieś straszne rysunki i potem je powiesić w całym dolnym poziome domu strachów. Reszta była na górze.

Więc z moją drużyną usiedliśmy przy biurku strażnika i zaczęliśmy tworzyć. Springtrap dał nam z przymusu kartki, mówiąc że pięć na każdego wystarczy. Przy okazji dał nam już przybory. Trochę się na niego zezłościłam, że dał mi to dopiero teraz, gdy nie mam weny.

- Co rysujesz? - zapytała miło blondynka siedząca koło mnie.

- Jeszcze nie wiem. - stukałam ołówkiem o stół.

- E tam, narysujcie czarne postacie z krwią i po sprawie. - powiedział królik już coś marząc na kartce. - Nie umiem rysować, więc nie myślę co robię, i jakoś wychodzi.

- Ty nigdy nie myślisz. - westchęła dziewczyna biorąc ołówek. Zaczęła coś szkicować. Ja nadal siedziałam nad kartką nie wiedząc co zrobić. - Zawsze... Zawsze możesz zrobić całą czarną kartkę, Viki.

- To nie będzie orginalne. W ogóle, po co mamy rysować w Halloween!? - trzasłam ręką o stół.

- Złość piękności szkodzi. - zaśmiał się. T.Chica wstała z krzesła i walnęła go w głowę. - Ał, to bolało!

- Dobra, daj spokój. - powiedziałam do dziewczyny. Ona znów usiadła, ale ja nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.

- Co cię tak bawi. - zapytał marudząc królik.

- I tak wszyscy wiedzą że jesteś gejem. - po moich słowach wybuchłam śmiechem widząc czerwoną minę chłopaka. Blondynka zaczęła ze mną się chichrać, a on zaczął się jąkać.

- J-ja? S-skąd ten p-pomysł!? - coś z siebie wydusił. Potem spalił się ze wstydu. Gdy się już z dziewczyną uspokoiliśmy, zajęliśmy się rysowaniem. T.Bonnie siedział cicho, aż mi się przykro zrobiło.

- Wiesz że żartowałam? - powiedziałam do siebie z uśmiechem. On nic nie odpowiedział. - Jakbyś się martwił, to wszyscy tutaj tolerują takie osoby.

Zajęłam się swoim rysunkiem, czasami patrząc na zawstydzonego królika.

♪♪♪

Minęły dwie godziny, i wszystkie rysunki były gotowe. Na końcu się rozkręciliśmy i mieliśmy dosyć, bo bolały nas już ręce. W tym czasie chłopak coś się odzywał, pytał jak rysunek, czy nas też bolą nadgarstki i ogółem próbował sprawić żebyśmy zapomnieli o tamtej rozmowie.

- Robotnicy! - zawołał Foxy wchodząc z Chicą i Freddy'm do biura.

- Proszę się odsunąć, muszę wejść na stół. - powiedział niedźwiedź. W trójkę wstaliśmy i odeszliśmy od biurka.

Chłopak wszedł na blat, a lisiasty podał mu lampki. Przyczepił jedną stronę, potem drugą.

- Nie wyrobiliście się! - krzyknął Springtrap w progu pokoju. Wszyscy się wystraszyliśmy, a Freddy się poślizgnął i spadł z biurka. Foxy i jego refleks jest niezawodny i szybko podbiegł i go złapał, ale ciężar niedźwiedzia sprawił że obaj się wypierniczyli na podłogę.

- Nic wam nie jest? - podeszłam do nich.

- Jest zaraz piętnasta, zrobi się ciemno i będziemy się straszyć! - kontynuował zirytowany królik. - Już lepiej sam bym to zrobił.

- A co takiego robiłeś że nam nie pomogłeś? - zapytał wstający Foxy.

- A co mogłem robić? Spałem!







𝗡𝗲𝘄 𝗶𝗻 𝘁𝗵𝗲 𝗧𝗲𝗮𝗺 || five nights at freddy'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz