9 - Noc strachów

277 17 0
                                    

Wszyscy w pomieszczeniu się na niego spojrzeli. Potem zaczął się tłumaczyć, że przez nas ma więcej nerwów i potrzebuje dużo snu. Freddy potem zaczął się z nim kłócić, że my harujemy a on sobie słodko drzemie. Skończyło to się tak że niedźwiedź dostał kopa w brzuch, Springtrap dostał ataku agresji.

Gdy trochę się uspokoił, powiedział że jest po siedemnastej, i zrobiło się już ciemno. Potem uśmiechnął się złowieszczo.

♪♪♪

Szłam z Mangle przez korytarz. Było kompletnie ciemno, ale dzięki temu że jesteśmy robotami które trochę widzą w ciemności nie było tak źle. Była cisza, tak głucha że najgłośniejszym dźwiękiem to był nasz oddech. Dobra, może nie była to jednak taka cisza że nie było nic słychać.

- Nie wierzę że się zgodziłam. - szepła lisica.

- Nie miałaś wyboru, Springtrap by cię zatłukł. - odpowiedziałam równie cicho.

Więc zielony królik jak wcześniej wspominał stworzył "świetną" grę na Halloween. Czyli konkurs w straszeniu. On sam przyznał że wcześniej obchodził go w nocy, gdy strażnik przyszedł, i zamiast go od razu zabijać straszył go na śmierć.

Podzielił nas w dwie osobowe grupy, i jedna część miała za zadanie straszyć, a druga przejść na drugi koniec pizzerii bez wystraszenia się. Ja trafiłam z Mangle, jako te ofiary.

Nagle zza rogu wyskoczyła postać, która wrzasła. Przysięgam, prawie dostałam zawału. Razem z dziewczyną aż się przewróciliśmy się na ziemię.

- Jeden punkt dla nas, T.Freddy. - zaśmiał się cicho Foxy.

- Jak mogłeś ćwoku!? - krzykła Mangle.

- Wiesz, to moja praca. - westchął z uśmiechem.

- Nie dożyje północy. - powiedziałam ledwo oddychająca. Lisiasty podał mi rękę, bym wstała. Z jego pomocą byłam już na nogach. Mangle coś pomarudziła pod nosem i sama wstała.

- Mam radę. - zaczął pirat. - Jeżeli nie chcecie się tak przestraszyć, zamknijcie oczy. Będzie lepiej.

- Dzięki. Musimy już iść, nie Viki? - powiedziała już odchodząc Mangle.

- No to papa. - szepłam do dwójki chłopaków i dogoniłam lisicę.

Przez następne pięć minut szliśmy powoli w ciszy. Wzięłam sobie do serca rady Foxy'ego, i będę zamykać oczy. Powinno to naprawdę pomóc.

Usłyszeliśmy kroki za nami. Ja nagle stanęłam w miejscu, zamykając oczy, a Mangle odwróciła się i delikatnie pisła. Odchyliłam powieki by zobaczyć co się z nią stało, a ona stała broniąca się rękami. Odwróciłam się, a zobaczyłam sylwetkę królika.

- Gamonie, ofiary, powinnyście się przestraszyć... - gadał szeptem. Po głosie można było rozpoznać że to Springtrap. - Zawsze ta sztuczka działała.

- Ah, to ty. - odparłam odrazu się rozluźniając. On się zdziwił.

- Ej, nie psuj mi zabawy i przestrasz się, czy coś. - powiedział zirytowany.

- O nie, Mangle, potwór! Ten o którym mówiłaś! Musimy uciekać! - złapałam ją za ramię i odwróciliśmy się by pójść dalej. Zostawiliśmy wkurzonego królika.

♪♪♪

Przeszliśmy przez jeszcze trzy straszajki, i w końcu widzieliśmy pozostałych "ofiarach" którzy byli przed nami. Z ulgą do nich podeszłam.

- W końcu. Mam dosyć. - westchęłam.

- Ja prawie się zesrałem! - złapał się za głowę T.Bonnie. - Ile czasu minęło?

- Pół godziny. - mrukła za nim Marii.

- Pół godziny!? - wrzasnął. - Ja myślałem że wieczność!

- Cicho. - szepłam. Wszyscy się przymknęli, a ja próbowałam coś usłyszeć. - Słyszałam kroki koło nas.

- Kto przed chwilą szedł, przyznać się. - lamentował cichutko niebieski królik.

- Ci... - uspokajałam go. Potem znów próbowałam wyłapać dźwięki. - Kto był ostatnią grupą?

- Wy. - T.Chica która była koło Marii się odezwała. Wszyscy, ale to wszyscy zrobili wielkie oczy. Już nawet bałam się głośno oddychać. Nie dość, że ciemno, że Halloween, że ten wredny królik jest wredny, to jeszcze on wymyślił tą gierkę i kazał nam się straszyć.

- Czyli to wszyscy, tak? - usłyszałam za sobą głos Foxy'ego. Poczułam ulgę, gdy zobaczyłam wszystkich którzy nas straszyli.

- Myślałam że to nie koniec. - westchąłam z delikatnym uśmiechem. - Wydawało mi się...

Usłyszeliśmy echo mrocznego śmiechu. Niektórzy się wystraszyli, i prawie dostali zawału, w tym ja.

- Co to ku*wa było. - szepnął lisiasty.

- Boję się. - poczułam jak ktoś mnie szarpie za rękaw od bluzki. To był BB, który parzył się na mnie z przerażeniem.

- Spokojnie, to pewnie Springtrap i jego pomysły. - poklepałam go po głowie.

Coś przed nami zaczęło delikatnie hałasować. Było za ciemno, by stwierdzić co to, ale gdy się przybliżyło, zobaczyliśmy dziecięcy rowerek z pobocznymi kółkami. Powoli do nas jechało, aż było kilka metrów przed nami. Zaczęło coś grać, jakaś melodyjka, która miała kilka fałszujących dźwięków. Czułam się jak w horrorze.

Znów ten śmiech. Ten złowieszczy śmiech. Było go słychać trochę ciszej, ale nadal w całym domu strachów.

Kamera która była przed nami w rogu na suficie zaczęła migać, i pikać co było niekomfortowe.

Z góry zaczęły dobiegać dźwięki skrzypienia podłogi, możliwe że ze strychu.

A potem, nagle było cicho. Wszystko przestało wydawać z siebie dźwięki, jak i muzyczka z rowerka. Ta cisza trwała trochę długo, aż inni zaczęli coś szeptać między sobą.

Przede mną wyskoczyła postać, która pojawiła się z nikąd, i na mnie warkła. Ale to było tak głośne, że wszyscy, bez wyjątku zaczęli wrzeszczeć i uciekać gdzie popadnie. Ja się wywaliłam ze strachu, i zasłoniłam rękami twarz. Zrobiło mi się słabo, i szybko oddychałam.

- I CO TERAZ, NADAL SIĘ MNIE NIE BOICIE, DUPKI!? - krzyknął z całej siły Springtrap który był przede mną. Potem zaśmiał się tak samo jak wcześniej. Światła w domu strachów się zapaliły, i chociaż słabo świeciły i tak mnie oślepiło. - W końcu mam kogo straszyć! To było zaje*iste!

- Powaliło cię!? - Foxy podszedł go od tyłu i trzasnął go w głowę. I to dość mocno, bo Springtrap aż się skrzywił i złapał się za bolące miejsce.

- Chciałem by to były najlepsze Halloween w dziejach! - wrzasnął na niego królik. - Cały dzień przygotowywałem wszystko zamiast spania, i planowałem, a wy jesteście jeszcze na mnie źli!?

- Mogliśmy dostać zawału! - kłócił się z nim lisiasty. Wyglądało już jakby chcieli się bić, więc wstałam i ich rozdzieliłam.

- Ejeje, spokój! - weszłam pomiędzy nimi. Potem nagle rudowłosy przyciągnął mnie do siebie i przytulił.

- Prawie ze strachu zemdlała, a ty uważasz że to była zabawa...? - pirat lekko się uspokoił i odszedł od niego kilka kroków nadal mnie trzymając.

Nasi przyjaciele do nas podeszli i jedni pytali się czy nic mi nie jest, drudzy narzekali na tą zabawę, inni jeszcze gadali o tym jak się wystraszyli. Spojrzałam na Springtrapa jeszcze raz, stał zmieszany, i było widać że jest wściekły, ale w jego oczach było coś takiego jak "zawiedzenie". Pierwszy raz widzę go w tym stanie, i aż żal mi się go zrobiło. Ale nadal nie usprawiedliwia go że tak nas wystraszył.










𝗡𝗲𝘄 𝗶𝗻 𝘁𝗵𝗲 𝗧𝗲𝗮𝗺 || five nights at freddy'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz