7 - Zmiana

326 14 2
                                    

Perspektywa Foxy'ego

- Więc tak mi się układa z Chicą. - uśmiechnięty Bonnie patrzył się na sufit. Leżał na swoim łóżku a ja siedziałem na podłodze. Wybraliśmy już pokoje, ale nie chciałem siedzieć sam, więc poszedłem do mojego kumpla. - Jest cudowna, nie wyobrażam sobie życia bez niej. A jak ci się układa z Viki?

- Też bardzo dobrze. - delikatnie się uśmiechłem. - Tylko ostatnio mniej się do siebie odzywamy...

- To więcej z nią gadaj. Chyba dziewczyny chcą by poświęcano im uwagę, co nie?

- Która by nie chciała.

- Jesteście już ze sobą długo. Może zaplanuj jakąś przyszłość?

- Przyszłość? - szepłem zamyślony.

Perspektywa Viki

Rozkładałam talerze na stole. Wszyscy już się schodzili, i czekali na ogromną porcję naleśników. Później Chica dała znak że mogą usiąść. Ale oczywiście rzucili się na naleśniki jak małe dzieci. Blondynka się załamała.

Usiadłam do stołu i wzięłam trzy naleśniki. Zaczęłam już jeść, i przyszedł Foxy. Usiadł koło mnie.

- Mmm, głodny jestem. - potarł ręce i wziął na ślepo bardzo dużo jedzenia i położył na swój talerz.

Potem usłyszeliśmy przekleństwa dochodzące z wejścia na strych. Potem kilka trzasków, i zobaczyliśmy Springtrapa szybko się wspinającego.

- Iiii, zapomiałem o strażniku! - pisnął i szczelnie zamknął zapadnie.

- O, też jest tu strażnik? - uszczęśliwił się Freddy. Wyglądało to trochę psychopatycznie że cieszył się że będzie kogoś zabijać.

- Tak, ale jak na razie ja go tylko straszyłem. - chodził po pokoju. Potem się zatrzymał. - Musicie być cicho w cholere.

- Ajaj kapitanie. - szepnął za nim lisiasty połykając kolejny kęs naleśnika.

- Radziłeś sobie sam? - niedźwiedź zadawał kolejne pytania.

- Tak. Teraz jak widać będę musiał współpracować, czego nie lubię. - powiedział ze sztucznym uśmiechem. Potem podszedł do stołu i wziął jednego naleśnika i go zjadł. - Dobre. Lepsze niż chleb. Dzisiaj nie przejmujcie się strażnikiem. Będzie miał dzisiaj wolne jak i ja. Bez względu na wszystko, nie schodźcie na dół.

Potem ominął stół i wyszedł drzwiami prowadzące do korytarza z pokojami. Wszyscy się na siebie spojrzeli, a Mangle nadal patrzyła się w zamknięte już drzwi.

- Zaraz idę spać, też chce wolne. - powiedział Freddy z pełną buzią jedzenia.

- Zaraz, ja sobie nie wybrałam pokoju. - zmarszczyłam brwi.

- Wybrałem za ciebie. Masz koło mnie. - wytłumaczył mi lisiasty. Ja pokiwałam głową, i dokończyłam moją kolację. Było już po północy, a mi nie chciało się spać.

Powoli po kolei wszyscy poszli do swoich pokoi. Ja dostałam instrukcje że mam przed ostatni pokój. Foxy ma ostatni, powiedział że jakbym czegoś potrzebowała lub coś to jest za drzwiami.
Zostałam tylko ja i Marionetka. Zjadłam już dawno, ale nie chciałam zostawić Marii samą.

- Przeklęte miejsce. - nagle tak warkła.

- Nie podoba ci się? Nie dziwię się. - oparłam głowę o rękę.

- Nie podoba mi się ten zielony królik. Jest przemądrzały, nieostrożny i... Ogółem jest debilem!

- No, może, ale skąd wiesz. Nie poznałaś go jeszcze.

𝗡𝗲𝘄 𝗶𝗻 𝘁𝗵𝗲 𝗧𝗲𝗮𝗺 || five nights at freddy'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz