2 - Strach przed nieznanym

376 15 3
                                    

Siedzieliśmy na dachu jeszcze kilka minut, i Bonnie postanowił że pójdzie sprawdzić jak tam w środku pizzeri. Oczywiście Chica nie chciała go puścić, bo to dla niej było ryzykowanie życia. W końcu królik wyrwał się z jej rozpaczliwych objęć i wszedł do środka.

- Ten gnojek nigdy nie słucha. - wróciła do naszej dwójki. Westchnęła i patrzyła jeszcze na drzwi.

- Spokojnie, wróci. - zapewniał pirat. Potem się nie mógł powstrzymać od uśmiechu. - Chyba że przewróci się na schodach, to już go nigdy nie zobaczymy.

- No jak możesz to mówić w tej sytuacji!? - krzykła na niego.

- Chica, spokojnie. - powiedziałam gdy szykowała się do porządnego lania. Powstrzymała się, i coś mrukła pod nosem.

♪♪♪

Wróciliśmy do lokalu. Ja odrazu poszłam do mojego pokoju, żegnając się ze wszystkimi. Byłam bardzo zmęczona. Poszłam do łazienki, i przebrałam się w piżamkę. To była ta sama koszulka i spodnie, co dał mi Foxy dwa lata temu, gdy dopiero co się tu przenieśliśmy. Nie oddałam mu, ponieważ nie mam innej piżamy. Jeszcze do tej pory się nie skapnął.

Wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Przykryłam się po szyję i myślałam, co się dzieje z tą pizzerią. Już prawie zasypiałam.

- Viki, czy ty serio zasnęłaś!? - usłyszałam krzyk. Szybko i ledwo widząca odwróciłam się, i stał nade mną lisiasty. - Mamy nocke!

- Nocke... - powtórzyłam spokojnie, i nie ogarniająco. Chłopak dziwnie się na mnie spojrzał, i dopiero zrozumiałam. - Nocke! Cholera jasna, która godzina!?

- Zaraz północ.

- Japierdziele. - z szybkością światła wstałam i aż pobiegłam do łazienki. Przebrałam się w ciuchy robocze, co zawsze tam leżą, i wybiegłam z mojego pokoju omijając Foxy'ego.

On do mnie szybko dobiegł, złapał za rękę i zatrzymał.

- Spokojnie, mamy jeszcze... Pięć minut.

- Czemu nie mówiłeś. - westchęłam łapiąc się za głowę. Potem zaczęłam wolno iść w stronę tajnego przejścia. Chłopak szedł koło mnie. Gadaliśmy znów o T.Bonnie’m i T.Freddy’m, shipując ich. Potem jednak przestaliśmy, uznawając że trochę dziwnie kogoś obgadywać.

Dotarliśmy do Kid's Cove, gdzie wychylała się Mangle zza kurtyny.

- Nie wychylaj się tak bo cię strażnik zobaczy. - powiedziałam podchodząc do niej. Lisica się odwróciła z przestraszoną miną. - Co się stało?

- Mamy taki jakby problem. - znów wyjrzała, a potem spojrzała na nas. - Nie ma strażnika.

- Jak to nie ma. Musi być. - wywróciłam oczami i sama odsłoniłam kurtynę. Zobaczyłam zdziwionego T.Freddy’iego z T.Chicą stojących na scenie, i wychylający się by zobaczyć korytarz. Potem z niego wyszedł niebieski królik, i pokiwał głową na boki.

- Uwaga, ludzie, nie ma strażnika! - krzyknął na cały głos Toy niedźwiedź. BB przybiegł, wraz ze wszystkimi.

- Co teraz? - zapytała Chica trzymając się ręki Bonnie'ego.

- Tak jakby mamy wolne. - podrapał się po głowie Freddy.

- Wolne? - doszłam do nich. Wszyscy się na mnie spojrzeli i się zmieszali. - Słuchajcie, tu dzieje się coś naprawdę dziwnego.

- Zamykają pizzerię? - zapytał BB. Nie do wiary, już tak wyrósł. Nie tak dawno miał dziewięć lat, a teraz już jedenaście. Ale nic się nie zmienił. Tylko wzrostem, ale niewiele.

- Może... Nie jestem pewna. - podrapałam się po głowie. Spojrzałam na Freddy'iego. - Jaki jest plan, jeżeli to prawda?

- Jak zamykają pizzerię... - zaczął. - Pewnie będzie co było gdy byliśmy w starej pizzerii. Przeniosą nas gdzieś indziej.

Po jego słowach Toy’e zaczęły panikować. Nie dziwię się, są już tu od tak dawna że nawet nie wiedzą jak do końca wygląda zewnętrzny świat. Byli całe swoje drugie życie w jednym miejscu.

- Spokojnie, będzie dobrze. - zapewniała Chica. - Nie mają prawa nas przenieść. Będzie dobrze.

♪♪♪

Ch*j z słowami Chici. Minęła noc, którą wszyscy spędziliśmy w salonie gadając i martwiąc się. Rano Marionetka, która stała na czatach w Music Box’ie, choć nie musiała tego robić, powiedziała że przyjechali wszyscy pracownicy co byli na dziennej zmianie. Oczywiście zamiast patrzenia dalej szybko do nas dobiegła i o tym powiedziała.

Cała nasza ekipa powoli żegnała się z miejscem. Może być jakaś szansa że to pracownicy którzy chcą naprawić różne rzeczy, ale dlaczego robią to tak późno? Poszłam jeszcze raz do swojego pokoju, poogaldałam rysunki i kierowałam się do Kid's Cove. Pewnie wszyscy byli już na swoich miejscach, ale mi się nie spieszyło. Chciałam chociaż raz pożegnać się z miejscem w którym byłam długi czas.

Siedziałam przy Foxy'm i Mangle która była trochę dalej koło kurtyny. Było widać że się stresuje, i nie wie co będzie dalej. Nawet trochę żal mi się jej zrobiło.

- Mangle... - szepłam. Ona na mnie spojrzała. - Nie martw się. Będzie git.

- Mam nadzieję. Dzięki. - delikatnie się uśmiechła. Potem ktoś bardzo szybko odsunął kurtynę, i wpuścił słońce. My natychmiast dobraliśmy jakąś w miarę wiarygodną pozę robota.

- Co my tu mamy... - westchął mężczyzna. Podszedł do Foxy'ego i go obejrzał. Potem spojrzał się na nas dwie. - Ej, Bob!

- Co chcesz Roger!? - było słychać krzyk koło sceny.

- Mamy tu dwa roboty ze starej pizzerii i jednego nowego. - cofnął się i wychylił się zza Kid's Cove.

- Co mnie to obchodzi, wszystkich dajemy do tej samej rudery. - powiedział trochę ciszej, ale nadal głośno.

- Chłopaki, pomóżcie mi! - krzyknął mniemany Roger.

- Mamy tu inne sprawy na głowie. Wiesz ile tu robotów? - powiedział jakiś inny.

- Domyślam się, ta pizzeria była popularna. - powiedział Bob. - Ale właściciel znikł ileś tam lat temu i zajął się tym wszystkim jego syn. Gówniak sobie nie poradził! - zaśmiał się.

- Nie dziwię się, dużo tu skarg. - odwrócił się do nas Roger. Potem sobie poszedł.

Po jakimś czasie przyszli pracownicy by nas pozabierać. Najpierw wzięli Mangle, potem mnie a na końcu lisiastego. Przeniosili ręcznie, co było dosyć śmieszne bo jesteśmy ciężcy. Dlatego ciągli nas za ręce. Ich komentarze do tego były tak śmieszne, że ledwo powstrzymałam się od śmiechu.

Wsadzili mnie do białej i wielkiej ciężarówki. Na szczęście zobaczyłam tam wszystkich, oprócz pirata co dopiero co go nieśli. Położyli mnie koło BB.
Gdy już wszyscy byli, zamknęli drzwi od pojazdu i zostawili nas prawie że ciemności.

♪♪♪

Jechaliśmy bardzo długo. Aż się zaczęłam nudzić, i grałam po ciemku z BB w papier kamień nożyce. Oczywiście nie wiadomo kto wygrał, bo nic nie było widać. Szkoda.

Ciężarówka tak gwałtownie zachamowała, że prawie wszyscy na siebie wpadli. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na dwójkę mojego ulubionego shipu. Jednak zawiodłam się, bo T.Freddy i T.Bonnie nie siedzieli koło siebie. Chociaż ledwo co widziałam.

Drzwi pojazdu się otworzyły, i aż raziło mnie słońce które już było na samej górze nieba.
Pracownicy zabrali najpierw mnie, byłam akurat na wierzchu. Nie mogłam pokazywać emocji, ale w środku prawie zemdlałam ze strachu. Znów mnie zaczęli ciągnąć, tym razem po asfalcie, na którym leżało dużo odpadków. Lekko uniosłam głowę, by zobaczyć gdzie mnie niosą.

„Fazerbar Fright: The Horror Attracion”. Tak mówił ledwo widoczny napis na wielkiej, zardzewiałym szyldzie.














𝗡𝗲𝘄 𝗶𝗻 𝘁𝗵𝗲 𝗧𝗲𝗮𝗺 || five nights at freddy'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz