4 - Plan

753 34 4
                                    

- Dobra... - zaczął Freddy. Wszyscy zjedli, i siedzieli przy stole. Spojrzałam na zegarek, 7:30. - My musimy iść pracować, znaczy...

- Znaczy że po prostu być w tej sali i sobie śpiewać? - zapytałam. Oni się zdziwili. - Pracowałam tam, wszystko wiem.

- Jest tą co pilnowała dzieci. - powiedziała Chica. Oni zrobili minę gdyby wszystko zrozumieli. Foxy jednak nie rozumiał, bo ja nawet go nie widziałam. - No to dziś wyjątkowo zostaniesz w moim pokoju.

Pokiwałam głową, narazie tyle mogłam zrobić. Blondynka wstała, i powiedziała że mam za nią iść. Również odeszłam od stołu i wyszliśmy z kuchni.
W mgnieniu oka byliśmy w jej pokoju, który głównym kolorem jest beżowy.

- Masz tu kartki, kredki, ołówek... - pokazywała na biurku. - Lubisz rysować?

- Tak. - krótko odpowiedziałam. Raz miałam w planach iść do szkoły plastycznej, ale ze względu że nasza rodzina nie miała tylu funduszy, zostałam przy zwykłym liceum.

- Dobrze. Możesz wychodzić, tylko proszę, uważaj żebyś przypadkiem nie wyszła z tego ukrytego miejsca. W kuchni masz pizzę, jak chcesz to weź.

- Okej. - po moich słowach pożegnała się, i wyszła. Zostałam sama. Coś tak czuję że na dziesięć godzin. Poczułam wenę na rysowanie. To historyczna chwila, bo rzadko mi się to zdarza. Usiadłam przy biurku i przygotowałam stanowisko pracy.

♪♪♪

Ręka mnie bolała, nogi ścierpły, ale skończyłam. Czasami robiłam przerwy, ale ogólnie rysowałam przez cztery godziny.

Narysowałam całą czwórkę. Bonnie'ego, Freddy'iego, Foxy'ego i Chicę. Jako ludzi, bo nie wiedziałam jak wygląda lis jako robot. Oceniam moją pracę na 9/10.

Zauważam gitarę obok łóżka blondynki. Odeszłam od biurka i wzięłam ją. Była nastrojona. Umiałam coś tam pograć, bo kiedyś tata mnie uczył. Co z tego że nic nie pamiętam. Miałam myśl, by stworzyć własną piosenkę.

Po kilku minutach utworzyłam jakąś melodię, która była tak nieudana, że wróciłam do rysowania. Z bazgrołów wyszły jakieś postacie, nawet nie wiem jakie. Ktoś zapukał i wszedł do pokoju. To Bonnie.

- Cześć, Chica kazała zobaczyć co u ciebie. Rysujesz?

- Tak, ale to takie bzdury.

- Ale pięknie! Jezu, ile bym dał by tak rysować... Dobra, ale wszystko w porządku?

- Tak, tak.

- To dobrze, muszę już iść, mam tylko pięć minut przerwy. Papa!

- Na razie! - wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

Wszyscy, są dla mnie niesamowicie mili. Niesamowite... Chyba długo już śpię. Ale jak to prawda... Umarłam, ożyłam, i teraz mam... Przyjaciół. Oczywiście Max też jest moim przyjacielem, ale jedynym w "tamtym" życiu. Mam nadzieję że się trzyma. Chyba jestem samotna...

Kończyłam rysować siebie z Chicą. Z tych bazgrołów wyszedł jakiś nawet nawet rysunek. Spojrzałam na wiszący zegarek w pokoju, 16:23. Zaczęłam czuć, że burczy mi w brzuchu, więc postanowiłam iść po pizzę. Cichaczem poszłam do kuchni po margerite, a potem wróciłam do pokoju by ją zjeść.

♪♪♪

Spojrzałam znudzona na zegarek, po 18. Powinni już kończyć tą „pracę". Wstałam z krzesła i chwyciłam za klamkę. Chciałam wyjść, ale ktoś chciał wejść i się zderzyliśmy. Oboje leżeliśmy na ziemi.

- No wiedziałem że to się tak skończy!

To był głos Foxy'ego. Wstał pierwszy, i niepewnie podał mi rękę. Ja nadal zdezorientowana chwyciłam jego dłoń.

𝗡𝗲𝘄 𝗶𝗻 𝘁𝗵𝗲 𝗧𝗲𝗮𝗺 || five nights at freddy'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz