Z pomocą Yoongiego Jimin dotarł chwiejnym krokiem do samochodu. W myślach cały czas sobie powtarzał: ,,Będzie dobrze. Nie zemdlej, nie zemdlej." Nie spodziewał się, że mógł się tak okropnie czuć. Bez przerwy kręciło mu się w głowie, a ból nie ustawał. Na mokre włosy miał narzucony kaptur czarnej, ciepłej bluzy, podobnie jak Min, który otwierał drzwi na tylne siedzenia.
- Połóż się - powiedział Yoongi i pomógł mu zanurzyć się do środka.
Jimin z przyjemnością opadł na fotele i odetchnął głęboko, przymykając na chwilę oczy. Kiedy Min znalazł się za kierownicą, blondyn słabym, cichym głosem podał mu adres i ścisnął palcami materiał na brzuchu.
Czarnowłosy wpatrywał się przez kilka sekund w milczeniu na drobną sylwetkę leżącego spokojnie chłopaka. Mokre kosmyki jasnych włosów przyczepiły się do fotela, a zmęczone oczy były zamknięte. Wyglądał tak bezbronnie, że Min miał ochotę go przytulić i dać ochronę, na którą zasługiwał.
Jimin poczuł pracę silnika, kiedy ruszyli przed siebie. Blondyn oddychał głęboko, oswajając się z bólem, który nieznacznie złagodniał.
- Jimin.. - odezwał się po chwili Yoongi. Chłopak odpowiedział cichym mruknięciem i nie otwierając oczu, czekał na ciąg dalszy. - Przepraszam, że cię w to wciągnąłem. To moja sprawa, moje problemy, a ty za to przypłaciłeś.
Jimin lekko rozchylił ociężałe powieki i zerknął na skupioną na drodze twarz Yoongiego, którą oświetlały jedynie żółte światła latarni. Widok mu się rozmazywał i wszystko się ze sobą zlewało.
- To nie twoja wina - mruknął. - Sam tam poszedłem, chociaż zdawałem sobie sprawę z zagrożenia - wyjaśnił słabo i syknął cicho z bólu.
Yoongi wypuścił głośno powietrze, skręcając w lewo, w jednokierunkową drogę pod lasem.
- Bardzo cię boli? - zapytał z troską.
Jimin wbił wzrok w przednią szybę. Intrygowało go to, że Yoongi do tej pory nie zaproponował szpitala.
- Jest w porządku - odparł, chociaż było zupełnie odwrotnie.
- Mhm - mruknął z niezdecydowaniem czarnowłosy. - Jakby coś się działo, to mów.
Jimin cicho potaknął i znowu przymknął oczy. Czuł się odrobinę lepiej, chociaż nadal nie było idealnie. Oddzielenie się od nieustannego hałasu na imprezie z pewnością pomogło. Prawie przysypiał, kiedy nagle wybudził go niski, opanowany głos Yoongiego.
- To chyba tu - oznajmił i odpiął pas. Jimin nie miał sił, aby się chociaż poruszyć, dlatego jedynie obserwował, jak Min wysiada z auta i otwiera drzwi na tyle siedzenia.
- Jimin - powiedział łagodnie i szturchnął go delikatnie za ramię. - Musisz wysiąść.
Blondyn niechętnie podparł się na łokciach i cicho stęknął. Yoongi szybko chwycił go za przedramię i pomógł mu wyjść z samochodu. Potem upewniając się, że Jimin jest w stanie się utrzymać, zamknął drzwi i spojrzał na duży, nowoczesny dom przed nimi. Wyglądał jeszcze bardziej majestatycznie na tle czarnego nieba, ponieważ białe ściany idealnie kontrastowały z otaczającą ich ciemnością. Dookoła rosły w równych odstępach stare dęby, których liśćmi bawił się figlarny wiatr.
- Tak, to tu - potwierdził blondyn.
Yoongi uniósł ze zdumieniem brwi, zaskoczony bogatym domem, a następnie przeniósł wzrok na Jimina.
- Jest ktoś w środku? - zapytał, patrząc z nieprzekonaniem na ciemne okna.
Blondyn pokręcił przecząco głową.
CZYTASZ
𝙱𝚘𝚢 𝚆𝚒𝚝𝚑 𝚆𝚘𝚞𝚗𝚍𝚜 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽
FanfictionNa ciele Jimina pojawiają się każdego dnia nowe rany. Pochodzą od ludzi, którym nieświadomie złamał serce. Musi przypłacić za nieodwzajemnianą miłość bolesnymi cięciami, które niedługo doprowadzą go do śmierci. Jest tylko jeden sposób, aby zatrzymać...