Powrót

1.9K 154 41
                                    

Jimin siedział w milczeniu i wpatrywał się w drzwi od swojej sali. Z pomocą lekarzy udało mu się podnieść z pozycji leżącej. Czuł się bardzo słabo i drętwo, ale powoli zaczynał ruszać palcami, a nawet lekko rękami. Próbował sobie wszystko poukładać w głowie, ale przychodziło mu to z olbrzymim trudem. Generalnie odnosił wrażenie, jakby jego umysł wrócił z długich wakacji i powrót do myślenia był niełatwy.

Przez prostokątne, szerokie okno o białych framugach wpadały promienie zachodzącego słońca, po czym wywnioskował, że dochodził wieczór. Nie widział wiele, jedynie gałęzie drzewa rysowały swoje kształty za szybą, co świadczyło o tym, że musiał znajdować się na piętrze. Obok na plastikowym, szarym krześle spoczywał lekarz, który wcześniej zadał Jiminowi jeszcze kilka pytań, a potem dał mu odpocząć. W środku panowała cisza jak makiem zasiał, co ani trochę mu nie przeszkadzało. Był zagubiony i potrzebował chwili spokoju, aby dojść do siebie. Czuł się trochę jak Rip Van Winkle, który obudził się po dwudziestu latach uśpienia.

Nagle drzwi się otworzyły, na co Jimin lekko drgnął, ponieważ przez cały czas wbijał w nie wzrok i zapomniał o tym, że mogą się ruszać. Do sali zajrzała głowa lekarza w średnim wieku, z którego nosa zsuwały się prostokątne okulary w czarnych oprawkach.

- Już są - jego niski głos rozdarł panującą ciszę.

- Szybko się zebrali - uśmiechnął się siedzący na krześle doktor i odwrócił się do Jimina. - Jesteś gotowy?

Blondyn kiwnął z podekscytowaniem głową i ułożył się wygodniej na dużej, puchowej poduszce, stękając cicho. Lekarz z powrotem zniknął za drzwiami i po kilku sekundach w korytarzu rozległy się przytłumione rozmowy. Jimin nie mógł ukryć rosnącego napięcia. Za chwilę miały się zjawić jedyne osoby, od których mógł się dowiedzieć prawdy, więc robił się coraz bardziej nerwowy. Zaczęło go delikatnie kłuć w okolicy serca, dlatego zmarszczył brwi.

- Um, lekko mnie boli w klatce piersiowej - poinformował lekarza.

- Miałeś zawał, więc możesz jeszcze odczuwać jego skutki. To nic poważnego, nie martw się. Tylko nie powinieneś się jeszcze dawać za bardzo ponosić emocjom - wyjaśnił spokojnie i wtedy drzwi się otworzyły.

Jimin zamarł i zatrzymał wzrok na swojej mamie, doktorze, który próbował wyleczyć mu rany i Hobim. Ku własnemu zdziwieniu nie odczuwał ekscytacji ani szczęścia, a jedynie głębokie niezrozumienie, jakby ktoś nagle zmienił całą fabułę filmu.

W oczach kobiety stanęły łzy i zasłoniła usta dłonią. Jak z bicza strzelił doskoczyła do Jimina i ujęła jego dłoń, całując ją czule.

- Skarbie, nareszcie się obudziłeś, tak bardzo tęskniłam - wydusiła przez łzy. Biło od niej mnóstwo pozytywnej energii, co po tak długim czasie rozpaczy i bólu stało się dla chłopaka ewenementem.

Obok usiadł najlepszy przyjaciel i obdarzył Jimina swoim ciepłym, promiennym uśmiechem. W jego oku kręciła się łezka, ale szybko się jej pozbył, wycierając oczy rękawem pasiastej bluzy.

- Zostawię was na chwilę samych. Pacjent jest jeszcze słaby, więc proszę o ostrożność - upomniał ich lekarz i wstał z krzesła, wędrując w stronę drzwi.

Wszyscy skinęli głowami unisono, nie odrywając wzroku od Jimina jak od cennego, archaicznego, nowo odkrytego zabytku. Lekarz zniknął w korytarzu i tym samym opuścił całą czwórkę, dając im pełną prywatność. Blondyn zamrugał kilkakrotnie i w końcu postanowił przemówić.

- Czy ktoś tutaj, cholera jasna, wyjaśni mi, co się stało? - zapytał lekko podirytowany.

Sunął wzrokiem od rozczulonej mamy, do spokojnie stojącego pod ścianą doktora, szukając na ich twarzach odpowiedzi. Wszystko co się wokół działo, stało się dla niego enigmatyczne.

𝙱𝚘𝚢 𝚆𝚒𝚝𝚑 𝚆𝚘𝚞𝚗𝚍𝚜 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz