Noc

2.2K 168 69
                                    

Jimin stał w futrynie drzwi i patrzył z załamaniem, jak Hobi rozpakowuje swoje rzeczy w jego pokoju. Wciąż nie wierzył, że chłopak naprawdę tu przyjechał. Zaskoczyło go to i sprawiło radość, ale jednocześnie poczuł silny żal. Pojawiła się odpowiedzialność związana z utrzymywaniem swojego nietypowego sekretu. Wiedział, że to nie będzie proste, ale nie miał wyboru. Nie spodziewał się wizyty nieproszonego gościa, który chciał go tylko uszczęśliwić. Hobi nie zawinił, tylko on, ponieważ nie powiedział mu, że niedługo umrze.

- Od razu przypomniały mi się stare czasy - jego głośne westchnienie wybudziło Jimina z rozmyślań.

Chłopak przełknął głośno ślinę i zacisnął palce na rękawach bluzy.

- Uwierz, mi też - odparł i usiadł na łóżku.

Hobi natychmiast znalazł się obok i wlepił w niego wzrok.

- Właściwie to przyjechałem, aby zobaczyć, jak występujesz - jego kąciki ust powędrowały nieznacznie do góry.

Jimin uniósł z zaskoczeniem brwi i zaczął błądzić wzrokiem po jego twarzy. Nie wiedział, jak zareagować.

- Dzięki... - mruknął.

Chłopak wydawał się zbity z tropu. Jimin wiedział, że za bardzo okazywał swój brak entuzjazmu związanego z jego wizytą, jednak był już zmęczony i do tego czuł się słabo, dlatego źle mu wychodziła gra aktorska.

Kiedyś uwielbiał, gdy Hobi do niego przychodził. Wspólnie spędzali noce na graniu w gry i prowadzeniu długich rozmów. Tym razem go to męczyło. Potrzebował samotności, a wraz z nią spokoju. Przez te kilka miesięcy zmienił się nie tylko na zewnątrz, ale i w środku.

- Wszystko w porządku? - zapytał po długiej ciszy Hobi poważnym tonem.

Zrozumiał, że musiał się szybko opanować. Przestał zwracać uwagę na swoje wykończenie i znowu założył na twarz maskę radości.

- Jasne - uśmiechnął się najszczerzej, jak potrafił.

- Jimin - rzekł, lustrując chłopaka uważnym wzrokiem. - Zauważyłem, że się zmieniłeś. Nie myśl, że mnie oszukasz, bo wiem, że coś cię dręczy. Słyszę smutek w twoim głosie, w dodatku strasznie schudłeś i twoja twarz jest okropnie blada... Przepraszam, ale najzwyczajniej się o ciebie boję... - dodał szybko i wlepił z konsternacją wzrok w podłogę.

Jimin przygryzł nerwowo dolną wargę. Zdawał sobie sprawę, że źle postępował, o niczym mu nie mówiąc. Przyjaciel dawno się zorientował, że stało się coś złego. Za długo się znali, aby tego nie zauważył. Spojrzał ze zmieszaniem na swoje dłonie. Były prawie białe i zimne, a pod skórą doskonale odznaczały się żyły i kości. Zmarszczył brwi i zrozumiał, że Hobi musiałby być ślepy, aby nie dostrzec jego przemiany. Jednak przyjechał tu pełen pozytywnej energii, aby go uszczęśliwić. Nie mógł zmarnować jego wysiłku i nie powinien psuć mu humoru. Przyjaciel traktował go tak jak zawsze, ponieważ nie zdawał sobie sprawy, że Jimin niedługo zniknie bezpowrotnie z tego świata. Chyba o to mu chodziło, prawda? W takim razie musiał wziąć się w garść i czerpać korzyści z reszty życia, której niewiele mu zostało.

- To nie tak - zaczął myśleć nad wiarygodnym wyjaśnieniem. - Trochę się stresuję jutrzejszym występem. To tyle.

Na twarzy Hobiego najpierw pojawił się wyraz nieufności, ale po chwili uśmiechnął się przyjaźnie i poklepał go po ramieniu.

Przynajmniej jego podejrzenia zostały na pewien okres uśpione.

- Przecież jesteś profesjonalistą - oznajmił z przekonaniem. - Nie masz się czym przejmować.

𝙱𝚘𝚢 𝚆𝚒𝚝𝚑 𝚆𝚘𝚞𝚗𝚍𝚜 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz