Yoongi powoli zaczął denerwować Hobiego swoim natręctwem.
- Słucham? Serio? NIE ŻARTUJESZ?! ALE NAPRAWDĘ?! - powtarzał w kółko, kiedy brunet usilnie starał się go powstrzymać przed ponownym wstaniem.
- Możesz przestać tak się kręcić? Nie żeby coś, ale nie jesteś w najlepszym stanie i nie skończyłem oczyszczać ci ran - przewrócił oczami i złapał go delikatnie za dłonie, aby usadzić go z powrotem na ziemi.
Yoongi zdawał się go w ogóle nie słyszeć, jakby ogłuszyła go petarda. Chłopaka nagle wypełniła tak duża energia, jakby wypił kilka głębokich szklanek czarnej kawy. Niemalże odchodził od zmysłów i przestał prawidłowo odbierać bodźce. Nie czuł żadnego bólu i odnosił wrażenie, że jego dusza oddzieliła się od ciała i stopiła z powietrzem. Czy to się działo naprawdę? Nie ufał sobie, ponieważ jego bujna wyobraźnia uwielbiała płatać mu figle zwłaszcza w ostatnich dniach. Czasem wydawało mu się, że sny nachodziły go nie tylko w nocy. Musiał opanować nagły przypływ obezwładniających emocji, które wręcz wylewały się z niego strumieniami niczym rzeka z koryta podczas silnej ulewy i rozszarpywały go od środka. Odczucia się nad nim nie litowały, lecz śmiało wyciskały z niego energię i nerwy.
- Czy ty płaczesz? - Hobi spojrzał mu ze zmartwieniem w oczy i dopiero wtedy uświadomił sobie, że łzy nieopanowanie wypływały spod jego powiek.
Szybko wytarł je rękawem bluzy i schował twarz w dłoniach.
- Hobi, ja... - głos mu się załamał. Olbrzymi pęcherz długo i zacięcie tłumionej miłości w nim pękł i zalał jego duszę bólem, smutkiem, szczęściem i stresem jednocześnie. Drżał na całym ciele i odnosił wrażenie, jakby eksplodowała w nim bomba, która zniszczyła i wysadziła w powietrze wszystko dookoła. W jego głowie panował jeden wielki chaos. Zburzył się w nim obronny mur przed atakującymi go uczuciami i na wierzch pod wysokim ciśnieniem wypłynęła krew z ran po śmierci swojego brata. Nie mógł dłużej znieść ciążącego na nim niepokoju, żalu i całej karawany zmartwień. Miał wrażenie, jakby leżał na nim olbrzymi głaz, który z każdym dniem przybierał na wadze i odbierał mu dostęp do tlenu. Na samym początku po usłyszeniu z ust Hobiego, że Jimin go kocha, coś w niego uderzyło z tak dużą siłą, że oddzieliło jego ciało od zmysłów. Stopniowo zaczął wracać ze stanu euforii i oszołomienia niczym człowiek, który przytomnieje po zażyciu sporej dawki narkotyków. Przypomniał sobie o brutalnych faktach i został twardo przyciśnięty do szarej rzeczywistości. Jimin stał na skraju śmierci i mógł nawet odejść wtedy, kiedy Yoongi dawał się zmanipulować Ryujin. Blondyn wisiał na cienkiej linii życia, a on zamiast przy nim być, siedział bezsilnie na ziemi i dawał się opatrywać Hobiemu niczym małe, nieporadne dziecko. - Muszę do niego iść - zamachał rękami, jakby próbował odgonić natrętne owady. Hobi odsunął się ze zmieszaniem i spojrzał na niego z konsternacją. - Jimin mnie kocha, on mnie kocha... - powtarzał jak zahipnotyzowany i gwałtownie poderwał się z miejsca.
Błąd.
Przed jego oczami pojawiło się mnóstwo ciemnych plam, w głowie mocno mu się zakręciło, a ostry ból brzucha przyprawił go o mdłości. Zachwiał się w miejscu, gdy nagle poczuł delikatne dłonie owijające się wokół talii. Po chwili został z łatwością uniesiony i dopiero kiedy Hobi zaczął iść, Yoongi zorientował się, że znajdował się na jego rękach.
- Radziłbym ci jeszcze samemu nie wstawać - mruknął wyraźnie zniecierpliwiony brunet i powoli postawił go przy samochodzie. Kiedy upewnił się, że Yoongi jest w stanie się utrzymać, otworzył drzwi i pomógł mu wejść do środka. Czarnowłosy spuścił wzrok na swoje dłonie i kolejne łzy spłynęły po jego policzkach niczym krople deszczu po gipsowej rzeźbie, które z czasem żłobią w niej podłużne ślady. Hobi spoczął za kierownicą i spojrzał na Yoongiego ze zrozumieniem i współczuciem.
CZYTASZ
𝙱𝚘𝚢 𝚆𝚒𝚝𝚑 𝚆𝚘𝚞𝚗𝚍𝚜 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽
FanfictionNa ciele Jimina pojawiają się każdego dnia nowe rany. Pochodzą od ludzi, którym nieświadomie złamał serce. Musi przypłacić za nieodwzajemnianą miłość bolesnymi cięciami, które niedługo doprowadzą go do śmierci. Jest tylko jeden sposób, aby zatrzymać...