Izolacja

2.1K 159 64
                                    

Jimin usiadł na parapecie, podkulił nogi i oparł brodę na kolanach. Obserwował delikatnie ruszające się liście drzew za oknem, oświetlone przez jasne promienie popołudniowego słońca. Czas płynął wolno, wszystko pozostawało takie samo, wówczas gdy w blondynie zachodziło mnóstwo zmian. Każdy zajmował się własnymi sprawami, dzieci odrabiały lekcje, dorośli chodzili do pracy. Nikt nie wiedział, że w kącie swojego pokoju siedział chłopak, który niedługo miał na zawsze zniknąć. Chłopak, który z dnia na dzień tracił coraz większą ilość energii. Chłopak, który cierpiał. Czuł się fatalnie nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Kiedy inni wychylali się po marzenia, on krzyczał z bólu. On, który jeszcze nie tak dawno temu należał do osób uparcie dążących do wyznaczonych celów.

Jaki los potrafił być bezwzględny, okrutny, nielitościwy.

Łzy spływały po jego policzkach, kiedy do głowy napływały mu coraz bardziej ponure myśli.

Powiedział Yoongiemu, żeby o nim zapomniał i to go najbardziej bolało. Nie chciał go stracić, ale uznał to za słuszne. Nie chciał, aby czarnowłosy przez niego cierpiał, aby znowu przechodził przez piekło. Nie zasługiwał na to. Wszystko było winą Jimina, ponieważ postanowił chodzić dalej do szkoły i korzystać w ten sposób z życia. Zazdrościł ludziom, którzy byli zdrowi.

Yoongi stanowczo zaprzeczał, nie zgadzał się na warunki Jimina, ale ten nie zamierzał go słuchać. Najlepiej, jakby wymazał blondyna ze swojej pamięci.

Jakby się nie spotkali.

Serce Jimina niemiłosiernie bolało. Kochał Yoongiego najmocniej na świecie, potrzebował jego kojącej bliskości, ciepłych słów, subtelnego dotyku na skórze, relaksującego spojrzenia. Nie mógł znieść trzech godzin rozłąki, a co dopiero kilku dni? Wieczności?

Wiedział, że tak się czuł, ponieważ się w nim zakochał. Jednak zrozumiał, że czarnowłosy wcale nie odwzajemniał jego miłości.

On go traktował jak brata.

Sam nieświadomie powiedział, że Jimin bardzo mu przypominał Kuanlina. Jego czułość i troska wynikały jedynie z braterskiej więzi, jaka się między nimi mimowolnie, samoistnie zbudowała. Dlatego Yoongi nie mógł być jego chłopakiem, chociaż blondyn tego najbardziej na świecie pragnął.

Wargi mu napuchły od natarczywego ich przygryzania, oczy miał czerwone od łez. Chciał Yoongiego. Chciał się wtulić w jego ciało, zasmakować jego malinowych ust. Z jednej strony żałował, że go odrzucił, ale z drugiej widział w tym ulgę dla ich obydwu. Jimin nie musiałby dłużej cierpieć przez nieodwzajemnioną miłość, a Yoongi przez bolesne wspomnienia.

Trzeba było tylko o sobie zapomnieć, a to okazało się najtrudniejsze.

- Jimin słońce, powiesz mi wreszcie, co się stało? - zapytała mama, i oparła się o ścianę, patrząc na chłopaka ze zmartwieniem. Blondyn nie odrywał wzroku od widoku za szybą i dopiero kiedy kobieta wręczyła mu kubek ciepłej, malinowej herbaty, zechciał obdarzyć ją swym smutnym spojrzeniem.

Wróciła dwie godziny po tym, jak Yoongi wyszedł i zastała Jimina jako wrak człowieka, siedzący nieustannie na parapecie.

Chłopak przysunął napój do twarzy, czując przyjemną parę na twarzy i ciepło w dłoniach. Przymknął mokre od łez oczy i ostrożnie wziął jednego łyka, delektując się ulubionym smakiem.

Kobieta odetchnęła głośno i zbliżyła się do jego twarzy. Odgarnęła z niej niesforne kosmyki włosów i spojrzała na blondyna poważnie. Jednak zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, on ją uprzedził.

- Nie chcę krzywdzić ludzi swoją osobą - westchnął.

Mama zmarszczyła brwi w niezrozumieniu. Jimin spojrzał w jej ciemne, zmartwione oczy i nieznacznie się wyprostował.

𝙱𝚘𝚢 𝚆𝚒𝚝𝚑 𝚆𝚘𝚞𝚗𝚍𝚜 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz