Jimin pożegnał się z Hobim i z wahaniem przestąpił próg szkoły. Chłopak postanowił go odprowadzić aż pod sam budynek, ponieważ i tak do południa nie miał co robić. Do swojego domu wracał dopiero za tydzień, gdyż chorobę przyjaciela postawił na pierwszym miejscu. Jimin z jednej strony się cieszył, że dłużej zostawał, ale z drugiej nie podobało mu się, że odrzucił naukę i swoich nowych znajomych dla niego.
Stanął w korytarzu i wziął głęboki wdech. Mimo wszystko tęsknił za tym miejscem. Zostawił tu wiele wspaniałych, bliskich sercu wspomnień. Uśmiechał się, jak mijał innych uczniów i nauczycieli. Miał bardzo dobry humor. Dzięki tabletkom faktycznie czuł się lepiej. Rany przestały cały czas dawać mu o sobie znać i ilość krwi, którą tracił każdego dnia, zmniejszyła się. Jedyną wadą brania leków było to, że trochę go mdliło i miał mniejszy apetyt. Jednak jeśli został postawiony przed wyborem między nielitościwym pieczeniem na brzuchu i ramionach a delikatnym robieniem się niedobrze, to wolał tę drugą opcję.
Kiedy dotarł pod klasę, od razu zauważył siedzącego pod ścianą Yoongiego. Ze znudzoną miną przeglądał coś w telefonie. Jimin zagryzł usta. Chłopak przecież nie robił niczego specjalnego, a jego serce na widok czarnowłosego natychmiast przyspieszyło.
Jimin nie. Nie jesteś gejem.
Nagle Yoongi uniósł głowę i po zobaczeniu Jimina jego źrenice się rozszerzyły, sprawiając, że jego oczy stały się jeszcze ciemniejsze. Schował telefon do kieszeni i szybko się podniósł. Blondyn stał w miejscu i patrzył, jak chłopak się zbliża tylko po to, aby zaraz poczuć jego dotyk, kiedy niespodziewanie go przytulił. Na ten gest uśmiechnął się szeroko, a za plecami usłyszał ciche westchnięcia dziewczyn.
Po plecach Jimina przeszły ciarki. Uwielbiał bliskość Yoongiego i jego subtelny dotyk. W końcu czarnowłosy go puścił i spojrzał mu z troską w oczy.
- Nareszcie jesteś - uśmiechnął się nieśmiało. - Jak się czujesz?
Jimin zobaczył na policzkach chłopaka łagodne rumieńce i musiał przyznać - wyglądały rewelacyjnie na jego twarzy.
- Dobrze - powiedział spokojnie. Widząc nieprzekonaną minę chłopaka, spojrzał na niego stanowczo. - Naprawdę jest w porządku - zapewnił.
Domyślał się, że Yoongi wciąż miał przed oczami scenę sprzed trzech dni. Mdlejący Jimin z zakrwawionym ramieniem w łazience. O niektórych rzeczach tak szybko nie dało się zapomnieć. To wydarzenie odbiło się głęboko w pamięci obydwu chłopców. Mimo tego, czarnowłosy nie drążył dalej tematu, ponieważ chciał, aby Jimin czuł się komfortowo.
Kiwnął tylko głową i nagle uniósł wysoko brwi.
- Prawie zapomniałem! - odwrócił się, podbiegł do swojej torby i zaczął zawzięcie czegoś w niej szukać.
Jimin z zaciekawieniem podszedł bliżej. W międzyczasie rozejrzał się po korytarzu. Kątem oka zauważył, że kilka dziewczyn patrzyło na niego z respektem i podziwem. Większość osób w szkole go kojarzyła, a on nie miał nic przeciwko do momentu, aż zachorował.
- Trzymaj - w końcu wyjął kilka kartek papieru i wyciągnął w stronę Jimina. - To propozycje z wytwórni. Prosili, abym ci je przekazał, ponieważ...No... Nie było cię - dokończył ze zmieszaniem.
Jimin przyjął kartki i spojrzał na pierwszą stronę. Na samej górze widniały napisy, które wbiły się w niego jak strzały. Automatycznie zacisnął zęby i poczuł, jak zalewa go fala gniewu i żalu.
Big Hit Entertainment
Wymarzona wytwórnia, do której za wszelką cenę chciał się dostać. Nawet kosztem zdrowia. Jednak co się wydarzyło? Pojawiła się ta cholerna, rzadka, dziwna choroba, która postanowiła go zabić i zrujnować wszystkie plany! Dlaczego los zadał mu tak silny cios?! Dlaczego chłopak przyszedł na świat tylko po to, aby po siedemnastu latach się z nim pożegnać?!?
CZYTASZ
𝙱𝚘𝚢 𝚆𝚒𝚝𝚑 𝚆𝚘𝚞𝚗𝚍𝚜 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽
FanfictionNa ciele Jimina pojawiają się każdego dnia nowe rany. Pochodzą od ludzi, którym nieświadomie złamał serce. Musi przypłacić za nieodwzajemnianą miłość bolesnymi cięciami, które niedługo doprowadzą go do śmierci. Jest tylko jeden sposób, aby zatrzymać...