Do pokoju jak huragan wkroczył lekarz, a zaraz za nim mama i Hobi. Yoongi wrzasnął tak głośno, że przez chwilę wydawało mu się, iż cały budynek zadrżał. Odwrócił głowę tak gwałtownie, że omal nie skręcił sobie karku i spojrzał na zdezorientowaną grupę z paniką.
- Dzwońcie po karetkę - wydusił, a jego pole widzenia ograniczyły łzy.
Lekarz zmarszczył czoło i w ułamku sekundy znalazł się przy Jiminie, który walczył o każdy oddech, ściskając materiał bawełnianej bluzki w okolicy serca. Mama wytrzeszczyła szeroko oczy i ukucnęła przy synu, mrucząc niezrozumiałe słowa pod nosem, a Hobi stał jak słup soli na środku pokoju.
- Yoongi, on umiera - powiedział ze smutkiem lekarz. - Mówiłem ci, że ta choroba jest nieulecza...
- Kurwa mać dajcie mi telefon - warknął i zaczął się desperacko rozglądać dookoła w poszukiwaniu urządzenia. Niefortunnie nigdzie go nie znalazł.
W tym momencie nie zwracał uwagi na słownictwo a tym bardziej na kulturalne zachowanie. Obudziła się w nim stanowcza, przywódcza i dominująca strona, która nie pozwalała nikomu wchodzić sobie w drogę. Liczyło się dla niego tylko życie Jimina, które znalazło się na krańcu dzielącej je od ostatecznego, bezpowrotnego upadku przepaści. Kierował nim instynkt, którego źródła nie potrafił w sobie odnaleźć.
- Yoongi... - westchnął ze współczuciem lekarz i schował twarz w dłoniach.
- Cholera jasna musicie mi uwierzyć! - wyrzucił ręce do góry. - On może żyć! - w jego głosie słychać było czystą, świeżą nadzieję i rosnące przekonanie. Podbiegł do Jimina i gwałtownym ruchem podwinął jego bluzkę. Ukazał się drobny brzuch chłopaka, który został zakopany pod bandażami. - Nie ma krwi! - krzyknął i zaczął szybko i zwinnie odwiązywać materiał. Dłonie mu drżały jak u staruszka, ale zaskakująco dobrze odnajdywały się w wymagającej zręczności robocie.
Liczyła się każda sekunda, ponieważ życie Jimina coraz szybciej przelatywało mu między palcami niczym proch, który miał się na zawsze rozpłynąć w powietrzu i zniknąć.
Lekarz nabrał z sykiem powietrza i obserwował w szoku, jak Yoongi pozbywa się kolejnych warstw. Kiedy plecy czarnowłosego pokryły krople potu, a oddech znacznie przyspieszył ze zmęczenia, udało mu się odsłonić goły, mlecznobiały brzuch Jimina. Ku zdziwieniu wszystkich nie widniała na nim ani jedna rana albo chociażby malutka plamka krwi.
- O Boże... - wydyszał skołowany lekarz. Wydawał się całkowicie zbity z tropu.
Mama gwałtownie się poderwała.
- Biegnę po telefon! - krzyknęła w przypływie energii i ruszyła w stronę drzwi.
Zanim zdążyła przekroczyć ich próg, na drodze stanął jej Hobi z włączoną komórką w ręku.
- Już zadzwoniłem - powiedział na tyle głośno i zdecydowanie, aby kierowana instynktem kobieta go zrozumiała i nie biegała bez celu po całym domu w poszukiwaniu urządzenia.
Yoongi ze łzami w oczach odwrócił się w stronę Jimina i pogładził go uspakajająco po bladym, spoconym czole. Chłopak trząsł się i jęczał z bólu, ściskając dłonie w pięści aż do zbielenia kostek.
- Będzie dobrze, pomoc już jedzie. Wytrzymasz - mówił przyspieszonym tonem i przygryzał panicznie wargi, aż zaczęła z nich wypływać krew. Nie potrafił pozbierać myśli, ponieważ był cały roztrzęsiony.
Jimin wydawał się go w ogóle nie słyszeć, ponieważ ugrzązł w szczelinie między życiem a śmiercią. Decyzja o wybraniu strefy sacrum lub profanum niestety nie należała do jego ducha lecz do kruchego organizmu. Przestał odbierać rzeczywistość i znajdował się z nimi jedynie cieleśnie. Oczy przeważnie miał zamknięte, a jak już je otwierał, to patrzył z zagubieniem na sufit albo błądził nimi w przerażeniu i otumanieniu po pokoju. Yoongi pragnął dostrzec w tych pięknych, lazurowych tęczówkach i ciemnych jak węgiel źrenicach szczęście i spokój, a nie dezorientację i lęk. Chciał, aby Jimin prowadził życie normalnego, zdrowego i pełnego młodzieńczej energii nastolatka, a nie wyniszczonego chorobą trupa. Tak piękna, wyjątkowa, czysta i niewinna istota nie zasłużyła na żadne cierpienie, a tym bardziej na klątwę, która na niego spadła.
CZYTASZ
𝙱𝚘𝚢 𝚆𝚒𝚝𝚑 𝚆𝚘𝚞𝚗𝚍𝚜 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽
FanfictionNa ciele Jimina pojawiają się każdego dnia nowe rany. Pochodzą od ludzi, którym nieświadomie złamał serce. Musi przypłacić za nieodwzajemnianą miłość bolesnymi cięciami, które niedługo doprowadzą go do śmierci. Jest tylko jeden sposób, aby zatrzymać...