Danse macabre

2K 153 41
                                    

Jimin właśnie kończył przepisywać notatki od Yoongiego, gdy zawołała go mama. Czarnowłosy miał bardzo ładny styl pisma, który doskonale odzwierciedlał jego wewnętrzną harmonię. Wtedy przypomniał sobie o jego tajemniczym notatniku, do którego często zaglądał podczas przerw. Do tej pory nie wiedział, co Yoongi tam pisał, więc postanowił się go w najbliższym czasie zapytać. Przypuszczał, że pewnie spod jego zgrabnych palców wypływały piosenki, ponieważ miał ogromny talent twórczy.

Leniwie zszedł na dół i zobaczył mamę, która siedziała spokojnie na kanapie w salonie. Na widok syna uśmiechnęła się ciepło i wskazała obok siebie miejsce, aby je zajął. Jimin uniósł ze zdumieniem brwi, zastanawiając się, o czym chciała z nim porozmawiać. Jej mina niczego nie zdradzała, więc nie wiedział, czego się spodziewać.

- Mam tylko jedno pytanie - rzekła z opanowaniem, patrząc na chłopaka łagodnie. - Czy coś się dzieje między tobą a Yoongim?

Jimin wytrzeszczył szeroko oczy a na wspomnienie o chłopaku jego serce przyspieszyło. Rozdziawił usta i zaczął nerwowo skubać skrawek bluzki.

- Um, co masz konkretnie na myśli? - przygryzł dolną wargę.

Kobieta westchnęła przeciągle i założyła kosmyk włosów za ucho.

- Widzę, jak się przy nim zachowujesz - wytłumaczyła spokojnie. - Dobrze wiesz, o czym mówię.

Jimin momentalnie spuścił wzrok na swoje dłonie, czując, jak jego policzki robią się gorące. Byłby głupi, gdyby myślał, że jego mama prędzej czy później się nie domyśli. Znała go jak własny palec i nic nie mogło uciec jej uwadze.

- Kochasz go, prawda? - rzekła łagodnym tonem głosu, kładąc rękę na jego plecach, aby go trochę rozluźnić.

Jej słowa przedarły się przez głośne szumienie w głowie Jimina i odbijały się w niej jak echo.

Kochasz.

Zdobył się tylko na lekkie skinięcie głową, a mama wypuściła głośno powietrze. Dla niej też nie było to proste. W końcu w Jiminie narodziła się silna miłość na parę miesięcy albo tygodni... albo dni przed śmiercią.

Czy jakikolwiek związek miał w ogóle sens?

- On o tym wie? - zapytała po dłuższej chwili milczenia.

Jimin pokręcił przecząco głową, a kiedy w jego oczach stanęły łzy, przybliżył się do mamy i pozwolił się zamknąć w jej objęciach. Wtedy uświadomił sobie, że dawno jej nie przytulał. To uczucie było bardzo miłe. Dostawał opiekę i wsparcie w czasie, kiedy najbardziej ich potrzebował. Chciałby wrócić do dawnych czasów. Tęsknił za tym jak w wakacje mama zawsze krzyczała na jego i Hobiego, gdy podjadali ciasto, które jeszcze nie było skończone. Pamiętał wspólne wypady do parku rozrywki i beztroskie spacery po lesie. Nie musiał się niczym przejmować. Miał przed sobą całe życie, niosła go wizja spełnienia marzeń, dążył frenetycznie do swoich celów.

Młody, ambitny, szczęśliwy chłopak.

Jimina można było porównać do domu Wielkiego Gatsby'ego. Był pełen energii, życia i pozytywnych myśli. Niestety zarówno chłopak jak i dom w pewnym momencie wygasły. Spadła na nich ponura aura śmierci. To, co wydawało się wiecznie piękne i szczęśliwe pogrążyło się w nieskończonym mroku.

Czy na to zasłużył?

Z rozmyślań wyrwał go głośny dzwonek do drzwi. Kto tym razem postanowił zawitać? Mama powoli puściła Jimina, spojrzała na niego łagodnie i delikatnie się uśmiechnęła.

- To doktor - wyjaśniła spokojnie i wstała. - Chciał sprawdzić twój stan - wyjaśniła smętnie.

Po co było sprawdzać jego stan, skoro i tak coraz bardziej się pogarszał? Raczej doktor nie dowiedziałby się niczego nowego.

𝙱𝚘𝚢 𝚆𝚒𝚝𝚑 𝚆𝚘𝚞𝚗𝚍𝚜 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz