13.Amanda

115 1 0
                                    

Ta ostatnia noc z Sharpem uświadomiła mi, jak totalnie  sfiksowalam na jego punkcie. Każdy krok przypomina mi o nim. Mam czerwone paski na tyłku i siadając syczę z bólu. Ten cholerny socjopata musiał mnie naznaczyć, a mnie się to podobało. Wygląda na to, że też coś ze mną nie tak. Oddaje się mu, następnie płaczę pół nocy, bo po wszystkim odchodzi w przeciwnym kierunku. Nie mogę znieść tego, że nie wiem na czym stoję. Nie chce zostać jego kolejna, której złamie serce. Obiecałam sobie kiedyś, że żaden mężczyzna mnie więcej nie skrzywdzi. Oszukiwałam się. To było zanim poznałam Jasona "Sharpa". Przy nim tracę zdrowe zmysły, kiedy jest blisko nieznany prąd przeszywa całe moje ciało. Jest dupkiem i wiem, że mną manipuluje. Wszystko to wiem! A jednak mu ulegam i popadam w autodestrukcję. Może się zakochuje.. Może będzie tym jedynym  Ale nie...nie tak to sobie wyobrażałam. To uczucie boli, pali i wywierca mi z każdym dniem coraz większą dziurę w sercu.                                                 Kiedy go nie widzę ...                              Kiedy jest zimny .....                                Kiedy udaje, że nic między nami się nie dzieje ....                                               A wiem, że on też coś  czuje !                  Widzę, jaki jest zaborczy!                        Widzę, jak na mnie patrzy !                   Myślę, że nie jestem mu obojętna czyżby Sherlocku?. Chciałabym go lepiej poznać, żeby dał mi coś od siebie. Czas chwycić Sharpa za cholerne rogi i dowiedzieć się o co mu chodzi. Ubieram się i kieruje w stronę domu.                                                          -Jenny kochana, potrzebuje samochodu. Muszę załatwić coś na mieście, pożyczysz ?- patrzę jej słodko w oczy i zalotnie mrugam rzęsami. Uśmiecha się, mieszając coś w garnku i odpowiada  - Pewnie bierz - rzuca mi kluczyki - Tylko wróć na obiad ślicznotko, gotuje makaron z krewetkami. Będzie pysznie !-. Uśmiecham się szczerze - Nie wątpię, nikt nie gotuje lepiej niż Ty - całuje ją w policzek i wychodzę . Uwielbiam tę kobietę. Nikt nigdy nie okazał mi tyle zrozumienia. Dojeżdżam do biura Sharpa, puls mi przyspiesza i przez długi czas siedzę  bezczynnie w samochodzie ustalając przebieg mojego monologu.                                    -Halo halo Manda - ktoś puka mi do okna. Jezu to Ali, ale mnie wystraszył. - Szef pyta, czemu nie ruszyć tyłka z samochodu, tylko siedzisz w nim od pół godziny! - śmieje się, a ja czuję zażenowanie. Cholera, ale ze mnie idiotka. Przecież logiczne, że tu mają kamery. Marszcze brwi, czuję że w tym momencie moja twarz przypomina kolorem buraka.                 -Aaaa.. poprostu tędy przejeżdzałam- .                                     Ali wybucha śmiechem, czym jeszcze bardziej mnie wkurza . Zaciskam knycie.                                                         -Tak, tak...tak sobie jeździłaś przez przypadek po przemysłowej dzielnicy Sarasoty. Chodź brat czeka na Ciebie-.  Stoję pod drzwiami. Jakaś kobieta z miną seryjnego mordercy mnie obserwuje. Wygląda na Włoszkę, jeszcze to imię Francesca. Tak to zapewne Włoszka. Bardzo możliwe ,że jedna z kochanek Sharpa. Czuję przypływ zazdrości, na samą myśl, co ze sobą robili. Do tego jest bardzo atrakcyjna. Gdyby mogła wypaliła by mi dziurę w czole. Nie pozostaje jej dłużna i odwzajemniam spojrzenie. Nagle drzwi się otwierają i staje się cud. Wytatuowany Bóg się do mnie szczerze uśmiecha, aż miękną mi kolana. Łapię mnie pod ramię i wprowadza do środka szepcząc w ucho - Tak się zastanawiałem, kiedy wreszcie ruszysz tyłek i wejdziesz - . Podchodzę do biurka i siadam na pierwszym lepszym krześle, nogi mam jak z galarety. Sharp przekręca klucz w drzwiach co on do diabła planuje? Wyczuł moje myśli i dodaje   - Żeby nam nikt nie przeszkadzał, bo mam nadzieje, że to ważne! - lustruje mnie lodowatym wzrokiem - Nie mam w pracy czasu na bzdury -. Boże nastrój u tego faceta zmienia się jak w kalejdoskopie. Wstaję, poprawiam sukienkę udając opanowaną i pytam   - Czym się zajmujesz ?- .            Podchodzi do mnie bliżej i krzywo się uśmiecha - Maleńka to firma produkująca opakowania tekturowe.- chrząka -Ale doskonale wiesz, że to tylko przykrywka. Przy okazji zajmujemy się handlem narkotykami- zakłada mi pasmo włosów za ucho - A po co pytasz ? Czy to ważne ?- . Bezpłuciowy ton jego głosu mnie irytuje. Od pierwszej nocy, kiedy go poznałam podejrzewałam, że tym się  zajmuje.                                                     -Piepszysz mnie i nie dajesz nic od siebie !Mam prawo wiedzieć !- krzyczę i odsuwam się od niego . Wolę stać w  bezpiecznej odległości.      .   -Nie boisz się, że pójdę z tym na policje! Tak poprostu mi mówisz? -. Robi minę nieznoszącą sprzeciwu i syczy -Wiem, że tego nie zrobisz maleńka. Poza tym znam wszystkich policjantów w tym mieście - drapie się po podbródku -Po co właściwie przyjechałaś?- obserwuję mnie cała od stóp do głów. Czuję dreszcze, podwijam palce u stóp, a brodawki mam jak kamienie. Boże, czemu ten gnojek musi być tak przystojny . Nie myślę jak go widzę.                                .   - To między nami zabrnęło za daleko i za szybko. Muszę odejść, zdystansować się, poszukam innej pracy. Nie będziesz się mną bawił!-.    Poprawia marynarkę i podchodzi do okna mówiąc - Nie bawię się -.             Stoję jak wryta - Przepraszam, muszę odejść. Nie wytrzymam tego. To piepszony rollecoaster- szepczę. Wykręca się i zerkna w moją stronę    -  Nie odejdziesz. Zostaniesz.Musisz.- wskazuje na mnie palcem - Jesteś moim nałogiem. Największym nałogiem-. Wstrzymuję oddech na jego słowa. Z ust takiego męźczyzny to dużo, nie spodziewałam się, iż przyzna się do słabości. Podchodzi do mnie. Ma furię w oczach. Odsuwam się. Przeraża mnie. Łapię mnie mocno za brodę i nakierowuje do swoich  pociemniałych i zimnych oczu.              -Nie widzisz tego kurwa? Jestem szalony...mogę Cię skrzywdzić..!uciekam od tego... ale nie umiem sobie z tym poradzić.. Jestem egoistą, muszę Cię mieć ,muszę Amando - ściska moje włosy, aż się wzdrygam     -Nigdy nie pozwolę Ci odejść. Zawsze mam to, czego chce. A chce Ciebie. Krążysz w moich pierdolonych żyłach. Jesteś terapią.-                                    Patrzę w jego piękne oczy i miękne. Jestem tego pewna zakochałam się. myślę, że czułam to od naszego pierwszego spotkania, ten nieopisany prąd przeszywający mnie aż do bólu... pragnienie...potrzebuje go równie mocno ..on też jest moją terapią, ale i największą zgubą. Przeraża mnie to.    Widzi moje niewypowiedziane słowa i warczy mi w usta - Pocałuj mnie mała. Potrzebuję twoich ust -. Odlatuje. Od tak dawna marzyłam, żeby poczuć ich smak. Podnosi mnie, przyciska do ściany, zaplatam nogi na jego biodrach. Rozchyla dla mnie usta. Pachnie mięta i papierosami. Jestem naćpana jego oddechem. Objeżdżam językiem ich kształt. Są cudowne, duże i soczyste. Po zewnętrznym zapoznaniu się z nimi, wsuwam nieśmiało kącik języka w głab jego ust, przejeżdżam po idealnych zębach i zaczynam nim penetrować. Jest taki miękki, słodki i idealny. To większe doznanie, niż się spodziewałam. Umieram...Pojękując co chwile z przyjemności. Wiem, że przedadłam. Czuje, że jest lekko spięty. Jednak po dłuższej chwili reaguje na moje ciche, urywane odgłosy, odwzajemniając pocałunek z ogromną pasją. Zaczynamy coraz mocniej i szybciej piepszyć się językami, jak w amoku, cały świat się nie liczy, jesteśmy tylko my. Jego umięśniona klatka piersiowa dociska się do mnie. Przejeżdżam po niej paznokciami, lekko ją drapiąc. Działam instynktownie, podoba mu się to. Czuję między nogami jego rosnącą, twardą erekcję. Spijamy nawzajem swoje jęki i urywane oddechy. Brakuje mi tchu, ale nie potrafię się od niego oderwać. Kiedy jest blisko czuję się kompletna. Jak ktoś, kto znalazł brakującą cześć siebie, jakbym szukała go od zawsze. Odrywamy się od siebie łapiąc powietrze i patrzymy przez dłuższą chwilę w oczy. W jego ciemnobrązowych, prawie czarnych  zauważam przebłysk delikatność i jakiejś nieznanej emocji. Nie potrafię przestać się w nich zagłębiać, uspokajają mnie, jakbym je znała całe życie.                                                          -Wiedziałem, że będziesz idealna Kurwa, wiedziałem!- .                             Nie chce, żeby mnie puszczał z uścisku. Chcę w nim zostać na zawsze. Chcę mu pomóc. Chcę być z nim. Chcę dowiedzieć się, dlaczego stał się takim człowiekiem. Muszę sprawić, żeby się przede mną otworzył. Będę cierpliwa. Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.    Czuje to.                                             Wiem, że on też.          

Sharp Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz