22 Jason

92 1 0
                                    

Drugi tydzień chodzę tak strasznie przybity, że zauważyli to wszyscy. Mam dość pytań Jenny i jej kazań odnośnie Amandy. Wygląda na to, że jest bardziej spostrzegawcza, niż mi się wydawało. Wyczuła co się między nami zdarzyło. Męczy mnie od rana do wieczora prawiąc mądrości i zadając pytania, które oczywiście sprawnie ignoruje. Nawet przyjazdy Mel mnie mniej cieszą, gdyż mała pyta o Am i ciągle błądzi oczkami szukając jej, co mnie dołuje jeszcze bardziej. Mam ochotę do niej zadzwonić i zadać jej tyle pytań. Powstrzymuje się przed tym każdego cholernego dnia.                          Ciekawe, czy wie, że jej stary wykorkował? Myślę, że jej ex jej o tym powiedział. Na samą myśl, że z nią był dostaje białej gorączki. Muszę wyprzeć te uczucia, nigdy nie czułem takiej zaborczości odnośnie kobiety, to tak zajebiście przytłaczające, jeśli tracisz kontrolę. Jedynym co trzyma mnie przy zdrowych zmysłach przez te wszystkie lata to kontrola i niech tak zostanie. Mam nadzieje, że ten cały Tony nie opowiedział jej, że byłem w durnym North Miami i prawie odstrzeliłem mu łeb za jakiekolwiek informacje. Myślę jednak, że ma na tyle oleju w głowie, że pominął tę kwestię w trosce o jej zdrowie psychiczne i wiedząc, że zajmę się wszystkim co jej dotyczy. Ali ciągle węszy i szuka informacji o jej gwałcicielu, którego dni są policzone i o potencjalnych ludziach, którzy szukali ją po dzielnicy. Mam nadzieje, ze sprawa wreszcie się wyjaśni i będę mógł wymierzyć sprawiedliwość i powycinac wszystkim fiuty. Muszę ją pomścić. Tak jak pomściłem Laurę, to mi da paliwo napędowe do dalszej egzystencji. Może i ich nie ochroniłem, ale przynajmniej wymierzę sprawiedliwość. To mi kurwa jedynie wychodzi. Wchodzę do łazienki w biurze poprawiam krawat, przemywam twarz lodowatą wodą i przeglądam się w lustrze. Wyglądam żałośnie, nie mogę jeść ani spać. Nie potrafię nawet się piepszyć z inną kobietą. - Amando Holtz, co Ty kurwa zrobiłaś w mojej głowie, jebane spustoszenie!- .                                          Wszędzie czuję jej kwiatowo brzoskwiniowy zapach. Pachnie jak cholerne lato. Nie pozwoliłem ruszać pokoju nad garażem. Chodzę tam codziennie po ćwiczeniach, kładę się i wącham zapach kołdry, wspominając jak ją piepszę i biję, a ona zwija się w konwulsjach wrzeszcząc moje imię. Na samą myśl boleśnie staje mi kutas, poprawiam spodnie i kręcę głową śmiejąc się żałośnie sam z siebie. Jestem chorym popaprańcem. Odprawiłem jedyną kobietę, która chcę chronić i piepszyć do nieprzytomności, a teraz stanę się mnichem lub zostane czołowym królem ręcznego trzepania konia w całych Stanach. Wiem jednak, że dobrze zrobiłem. Muszę ją również  chronić przed samym sobą. Być może za jakiś czas ta obsesja w stosunku do niej powoli zniknie. Puki co się nie zapowiada, Ali relacjonuje mi jej każdy krok. Znalazła prace w Laguna Beach, pracuje z Katią, na samą myśl zaciskam pięści, do tego chodzi w tym seksownym uniformie i niezaprzeczalnie pół lokalu płci męskiej się na nią gapi. Mam ochotę ich wszystkich wyzabijac, a z drugiej strony zazdroszczę, że mogą ją widzieć. Wynajęła kawalerkę w pobliżu. Wieczorami chodzę tam i zagladam w jej okno z nadzieja, że ją zobaczę choć przez chwilę. Nie dość, że jestem psycholem, dilerem i zabójcą, to od niedawna również stalkerem. Całkiem zwariowałem. Zerkam na zegarek, już pora...               Po piętnastu minutach ja Ali, David i cała masa uzbrojonej i skrupulatnie ukrytej z każdej strony magazynów  ekipy czekamy na Juliusa. Po całym ciągu zdarzeń i wysyłaniu nam gróźb pora wyrównać rachunki i pokazać kto rządzi w tym cholernym stanie.       -Zostawcie mi go na deser. Możecie go pobić, skopać, nawet na niego nasrać, ale wisienka na torcie dla mnie.-                                          Chłopaki zaczynają się śmiać, rządny krwi Ali oblizuje zęby i kieruje palec na wprost nas - Sharp zwierzyna juz na miejscu -.                                               Obserwuje Juliusa niczym lew swoją ofiarę. Podjeżdża pod magazyn i wychodzi z samochodu. Czeka parę minut przeglądając coś na telefonie. Nie mogę kurwa uwierzyć, ten idiota jest sam. Pożałuje tej decyzji, gdybym wiedział, że jest tak głupi nie skrzykiwał bym po zęby uzbrojonej ekipy, tylko sam bym go nauczył rozumu. Po chwili podjeżdża kilka białych furgonetek, Julius podnosi głowę z nad telefonu i sztrzerzy złote zęby machając ręką i nakierowuje je po kolei do środka. Czekamy cierpliwie, aż cała akcja się zakończy i po godzinie samochody odjeżdżają. Uśmiechamy się we trzech i spoglądamy dumnie na siebie, nóż myśliwski już mnie świeżbi w spodniach, nie mogąc się doczekać, aż zrobię z niego pożytek.                            - Dzień Dobry Julius. Jak się masz kochany bracie?- witam go i otaczamy jego postać w trójkę. Wygląda beznadziejnie, chyba się zaraz zleje w gacie. Karmię się strachem w jego oczach i oblizuje wargę.                           -Nie spodziewałeś się swoich kumpli, nie gadaj? Myślałem, że przygotowałeś dla nas coś dobrego, dobre wychowanie nakazuje ugoszczenie gości-.                                    -Co Wy tu kurwa robicie? O co Wam chodzi?-.                                              Duka i trzęsie się jak ciota, śmiejemy mu się prosto w twarz, Ali mocno go popycha na betonową posadzkę i zaczyna szaleńczo kopać.                        -Nie zabijajcie mnie proszę! weźcie co chcecie. Towar, cokolwiek proszę Was-. Krew kapie mu z kącików ust, dostał parokrotnie w brzuch i zwija się w konwulsjach. Próbuje się bronić, ale w konfrontacji trzech na jednego nie ma szans. Podchodzę do niego, łapie go za zakrwawioną twarz, ściskam mocno policzki, zostawiając odbicia palców.                                          - Po co wysyłałeś pogróżki? Gdybyś nie był tak niemądry, nie było by nas tutaj i twoja dupa bezpiecznie przyjmowała by te ochłapy, które Ty nazywasz towarem!-                                 -Rozwaliliście mi magazyn, czy to nie wystarczy? zabiliście mojego człowieka..-                                                 -Jesteś idiotą kurwa! Twojego człowieka, poważnie? Ten zdrajca był naszym pracownikiem i dostał ostrzeżenie, ale dalej mu było mało i sprzedawał nas, zasłużył na to. A Ty? Tez dostałeś ostrzeżenie! Byliśmy zajebiście wspaniałomyślni. Ale co? Chciałeś dalej z nami igrać. Ze mną to tak nie działa-.                                           Miałem dość jego żałosne gęby, podniosłem go w furii i przycisnałem do obdrapanej ściany, zaczął się szarpać i uderzać.                                    -Zwiążcie go!- wołam do chłopaków. Podchodzą, dostaje jeszcze kilka ciosów, ale do tego stopnia, żeby nie stracił przytomności. Chcę, żeby błagał, żeby był świadomy i patrzył mi w oczy. Po paru minutach leży związany, przenosimy go na stare bale i sadzamy. Wyciągam nóż z pochwy i przejeżdzam po ostrzu językiem. Patrzy przerażony i dodaje  - Ty naprawdę jesteś pojebany Sharp!- -Wątpiłeś w to? - uderzam go zamaszyście w twarz -Śmiałeś w to kurwa wątpić? - i zaczynam się histerycznie śmiać. Po kilkukrotnym oblizaniu noża językiem, łapię go za twarz i dotykam ostrzem miejsca przy uchu. Szarpie  i wrzeszczy jak zarzynana świnia, a nawet go jeszcze nie tknąłem.                                               -Proszę nie zabijaj, zrobię wszystko!-  -Błagaj!-                                                       -Błagam, proszę, błagam!-                      -Łatwy jesteś- wybucham śmiechem   - Jedno słowo i błagasz jak pizda- przejeżdzam nożem przez cały policzek - I tak nie miałem zamiaru Cię zabijać, mam lepszy pomysł. Odznaczę Cię, będziesz patrzył codziennie w lustro z przekonaniem, że ze mną się nie zadziera i żałował, że nie zginąłeś- przełknął ślinę, spojrzałem w jego fałszywe oczy i zacząłem jadkę. Nacinałem głębokimi pchnięciami jego policzek zaczynając od ust kończąc na czole. Wpadłem w trans, nie słyszałem już nawet krzyków i błagań, widziałem tylko ciepła krew i jego coraz głębsze rany. Ali złapał mnie za ramię - Jeśli chcesz, żeby przeżył wystarczy!- .        Cofnąłem nóż, byłem cały z krwi, znajdowała się wszędzie. Piepszony Julius stracił przytomność z bólu. Przyjrzałem się jego twarzy, jestem zadowolony z efektu. Jej prawa cześć wygląda jak szatkownica. Za każdym razem jak na nią spojrzy pomyśli o mnie i do czego jestem zdolny, zastanowi się trzy razy zanim ze mną ponownie zadrze. Powinien mi całować pięty, że oszczędziłem jego żałosny żywot. Wyszliśmy z magazynu, zostawiając go  zwiazanego w kałuży krwi, zawolalismy resztę ekipy, która zapakowała świeżutką dostawę narkotyków do samochodów. Nie, że są mi potrzebne i się nimi wzbogace, ale dla zasady. Z anonimowego numeru David wysłał wiadomość do jednego z przydupasów Juliusa -Jeśli chcecie, żeby Julius przeżył przyjedzcie szybko na magazyny z lekarzem. Serdeczne pozdrowienia z piekła-.                                     Zależało mi na nim żywym, to było drugie ostrzeżenie, a do trzech razy sztuka.                                                    To był ciężki dzień od razu po całej akcji jadę  do domu. Całe szczęście dzisiaj Jenny ma wolne i oszczędze jej widoku swojej dupy umazanej krwią. Wchodzę pod prysznic i zaczynam się szorować, chcę zmyć z siebie zapach jego obrzydliwej i lepkiej krwi. Po doprowadzenie się do porządku, popadam znowu w chore paranoję.  Nie mogę usiedzieć w domu, muszę ją zobaczyć chociażby przez moment. Całkiem mi bije na głowę, wiem od Aliego, że dziś kończy o osiemnastej. Wsiadam do samochodu i kieruje się w stronę Laguna Beach, po chwili jestem na miejscu, parkuje w niewidocznym miejscu z dobrym widokiem na drzwi wejściowe i czekam niczym idiota. Po dziesięciu minutach ktoś wychodzi, podnoszę głowę...to ona. Krew z żyłach zaczyna mi szybciej płynąć, czuj prąd w calym ciele, puls mi przyspiesza, a zdradziecki kutas sztywneję. Czemu ona na mnie tak do cholery działa? Czuję się cholernie bezsilny. Ma dziewczęca biała sukienke w kwiatki, jedno ramiączko delikatnie jej opada, co wygląda tak ponętnie. Złote japonki podkreślają jej lekką opaleniznę, a rozpuszczone blond włosy otulają twarz. Jest niezaprzeczalnie piękna. Mam ochotę złapać ją i przełożyć przez kolano, bijąc mocno paskiem jej idealne białe pośladki, czekając aż je skalam czerwonymi pręgami, a następnie ułożę na czworakach, wbije w biodra mocno paznokcie, dozakrwawią i zacznę ją ostro piepszyć kutasem, wgryzajac się w jej plecy zębami, aż zacznie mocno dochodzić i wssysac moją spermę, karmiąc się ją. Kurwa, kurwa, kurwa. Dość tego, odrzucam ją przecież dla jej dobra. Łapię się za włosy mocno uderzając głową o szybę i zerkam ostatni raz jak jej sylwetka odchodzi, a ja sfrustrowany ze sterczącym kolegą między nogami odjeżdżam do domu.

Sharp Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz