Spełnił się mój najgorszy koszmar, którego chciałam uniknąć za wszelką cenę . Pół życia obiecywałam sobie, że nie dopuszczę ,aby ktoś ponownie mnie skrzywdził. Zakładałam maskę silnej dziewczyny, która wygra z całym światem . I tak było...do dziś. Zostałam pobita, zastraszona nożem i leżę przywiązana łańcuchami do łóżka. Cały świat wiruje mi przed oczami. Walczyłam, walczyłam ze wszystkich sił, dopóki igła z otumaniającą substancją nie dostała się do mojego krwiobiegu. Potem robili co chcieli. Czułam się jak kukła do zabawy. Jak istota z której uszło życie. Słyszałam tylko w oddali echo przerażających uśmiechów i, że najgorsze dopiero nadejdzie. Nie wiem ilu ich bylo, nie wiem jak wygladali, mimo iż zdjęli kominiarki. Ich obraz był całkowicie rozmyty, nie byłam w stanie spojrzeć w oczy złu. Nie kolejny raz. Dlaczego mnie tak nienawidzili ? Dlaczego nienawidzili Jasona? Dlaczego od razu mnie nie zabili ? Zgwałcili ? Zakopali ? Ich po prostu bawi mój strach, karmią się nim. Poprzez moją osobę chcą złamać Jasona. Nie wiedzą jednak, że ich przeciwnik jest najsilniejszy z nich wszystkich razem wziętych. Oni może i są niebezpieczni, ale on jest nieobliczalny. Tylko czy będzie w stanie znaleźć mnie na czas ? Z dwojga złego lepiej, że ja jestem w tym miejscu ... On ma dziecko, ma dla kogo życ... Dziecko...mam nadzieję, że to prawda, że jest bezpieczne... Będzie uczestniczył w jej dorastaniu, chodził na wywiadowki, zabierał ją na lody, do kina, a w późniejszym wieku sprawdzał potencjalnych wybranków serca. Na samą myśl o tym, z mojego gardła wydobywa się lekki śmiech, przypominający raczej charknięcie. Już współczuję tym biednym chłopcom. Znając Sharpa prędzej wyodcina im przyrodzenia, niż pozwoli się zbliżyć do córki, a mała zdecydowanie będzie piękna kobietą po rodzicach jak z okładki. Biedna Mel... Biedni chłopcy... Biedna ja... Biedny on... Na te wszystkie myśli kłębiące się w moim zamroczonym mózgu, czuje kapiące z oczu łzy. Tak. Miałam nadzieję, że nam się ułoży z Jasonem. Myślałam, że doświadczę tego wszystkiego z nim. Będę oglądać dorastająca Mel. Uspokajać jego wybuchowy charakter, kiedy będzie chciał zastrzelić jej chłopaka z byle powodu. Może kiedyś doczekali byśmy się wspólnego dziecka. Chciałabym, żeby wyglądało jak on. Jest taki przystojny. Ale życie to nie bajka... Czuje to... Czuje, że dzisiaj stanie się coś złego, tak jak tamtego feralnego dnia w Miami. Niepokój przeszywa moje ciało do szpiku kości. Tak. Zdecydowanie to dzień , który zmieni moje życia ,a może to mój ostatni dzień w tym świecie. Trafię to innego. Lepszego. ************************************ Jaskrawe światło drażni moje oczy. Mrugam kilkukrotnie zanim je powoli otwieram. Jestem zdezorientowana, rozglądam się po pokoju. -Piepszona księżniczka się obudziła. Proszę ,proszę - wysoka postać , ciemnoskórego mężczyzny wstaje z krzesła w rogu i podąża w moim kierunku. -Czekalismy aż dojdziesz do siebie i będziesz w pełni świadoma, żebyś czuła każdy ruch , każde uderzenie, każda łamana kość - mrużę oczy i przyglądam się temu załosnemu człowiekowi. Nie ma kominiarki. Cześć jego twarzy jest totalnie zmasakrowana od cięć nożem. Nieświadomie przyglądam mu się. Krzywy grymas wykręca jego twarz. Podnosi dłoń i przejeżdża po bliznach. -To główny powód dla którego tu kurwa jesteś . Możesz podziękować swojemu kochasiowi. To on mnie tak urządził. Ale pożałuje tego. To co dla Ciebie szykuje jest godne cholernego Oskara. Jest też drugi powód twojej wizyty tutaj, ale to będzie niespodzianka ,coś na deser - szyderczo patrzy mi w oczy. Walczę z nim na spojrzenia, tylko to mi pozostało. Udaje nieustraszona i pewna siebie. Prawda jest taka ,że jestem sparaliżowana strachem, związana i bezbronna. Wolałabym być w innym świecie jak przedtem. Ręce i nogi mam przywiązane do sypialnianego łoża. Nogi mam rozłożone i jestem w samej koszulce. Uświadamiam sobie ,że moja pochwa jest całkowicie naga ,na widoku kominiarki. Zamarzam w bezruchu. To obrzydliwe. Patrzy na mnie, oblizuje wargi i warczy -Tak suko leżysz tu tak parę godzin. Podoba mi się twoją słodka wagina. Można patrzeć i patrzeć bez końca. Później się nią zajmiemy, już niedługo. Czekam na brata, bo za tobą tęsknił . Byłbym złym bratem,gdybym się z nim nie podzielił -. -O czym Ty mówisz ?- chrypię ledwie słyszalnym tonem. Mam tak sucho w ustach, iż nie jestem w stanie przełknąć śliny. Podchodzi bliżej przejeżdża dłonią po moich stopach , na ten dotyk przeszywa mnie prąd. -Mówiłem, że to niespodzianka- ewidentnie drwi i kręci głową spoglądając na cięcia między moimi nogami. Podnosi dłoń i zmierza w ich kierunku. Przejeżdża po nich palcem wskazującym. Każdy jego dotyk parzy mnie jak rozżarzony ogień. To tortura. Zamykam oczy, chce poczuć się niewidzialna. Kręcę głową, łzy wypływają mi z kącików oczu. Wybucham, nikomu nie pozwolę ich dotykac. To przywołuje najgorsze wspomnienia. Należą do Sharpa. On nie ma prawa. Łańcuchy zaczynają skrzypieć próbuje go kopnąć, zamiast tego dostaje siarczysty policzek. Otrzasąm się i pluje mu w twarz. Złość ją wykręca, dostaje kolejny policzek kilkukrotnie silniejszy, z ust wypływa mi krew. -Co chcesz przez to pokazać suko? Chciałem być miły i co mam z tego? Wolisz na ostro? Sharp Cię tak wyszkolił? Może być i na ostro. Skonczyło się piepszenie z Tobą. Pożałujesz !- wstaje i wykręca czyjsc numer telefonu, jak przez mgle słyszę rozmowę - Nie mam cierpliwości się z nią użerać , zakończmy to raz na zawsze. Pięć minut i Cię tu widzę -. Drzwi pokoju otwierają się zamaszyście po paru minutach, a to co w nich widzę doprowadza mnie na skraj obłędu. To jakby otworzyły się dla mnie drzwi piekieł, a w nich najgorszy z diabłów. Przyczyna moich koszmarów ,strachu , obrzydzenia i nienawiści....Adam...McCoy. -Zabraklo Ci języka w gębie? Przywitaj się ładnie z moim braciszkiem. Czas zakończyć to co zaczął lata temu- ich śmiechy odbijają się w mojej głowie, niczym piepszone tsunami. Nie , nie Amanda to nie prawda. Kręcę głową niczym opętana z gardła wyrywa mi się przeraźliwy krzyk -Nieeee,nieeee-!!! -Tez się cieszę na Twój widok Amando- podchodzi do mnie i oblizuje usta łapiąc mnie za brodawkę i mocno ją wykręcając. Wzdrygam się na ten obskurny dotyk, a z gardła wydobywa mi się pisk bólu. -Jeszcze piekniejsza, niż wcześniej. Jesteś jak wino.- Wkłada mi palca do ust, gryzę go w niego. Wyrywa się i kiwa głową z dezaprobatą -Na nic twoje pierdolone zagrywki. Zerżnę Cię, a potem mój brat zakończy twój piepszony żywot. Tęskniłem za twoją ciasna cipka i się z nim nie podzielę- Kominiarka klepie Adama po plecach i dodaje -Zostawiam to Tobie bracie . Mi wystarczy wpakowanie jej kulki.-. Adam klęka na łóżku, pod jego ciężarem zaczyna skrzypieć, zerka na mnie z ironia i łapie z całej siły za brodę nakierowując jego oczy do moich - Wziął to co moje -wskazuje na moją pochwę -A Juliusowi- kiwa palcem na brata -Komplikuje interesy i spójrz na jego twarz. Ten chuj go oszpecił . Lubię Cię malutka, ale najpierw wezmę co moje, a potem zginiesz. Nic osobistego, ale on musi cierpieć-. Złość wykręca mi twarz i syczę prosto w jego oczy -Nienawidze Cię , strasznie Cię nienawidzę, a jego kocham. Kurwa, kocham!- histeryczny, bezsilny śmiech wypełnia moje płuca -To on zmył twój obrzydliwy zapach. Widziałeś się w lustrze? jesteś obrzydliwy ,żałosny i wolę zginąc, niż żyć ze świadomością ,że znowu mnie złamałeś -. Spoglądam z nienawiścią na jego brata i krzyczę - Jak możesz ?Twój brat to piepszony zboczeniec! Podniecają go dzieci. Piepszone dzieci. Miałam tylko trzynaście lat- bezsilność i smutek wykręcają moja twarz w grymasie. Moja dusza umiera i godzi się z niesprawiedliwym losem. Adam puszcza z impetem mój podbródek i brutalnie przenosi się niżej, łapie mnie za biodra. Zaczynam się szarpać i błagać Boga o pomoc. Nie chcę skończyć w taki sposób. Wolałabym sama się zabić, niż zostać znów zgwałcona, stłamszona. Czuje ból w okolicach mojej kobiecości, próbuje wbić się palcami. Ten dotyk to tortura, przywołuje najgorsze chwile mojego życia, pali, paraliżuje i brudzi moje ciało. Słyszę drzwięk otwieranych drzwi, Ktoś wpada do pokoju. Donośne odgłosy trzeszczą w mojej głowie. To kłótnia... Słyszę strzały... Boże, czy nadszedł koniec? Ból brzucha paraliżuje moje trzeźwe myślenie, zamroczona spoglądam niżej. Białe prześcieradło przesiąka czerwona ciecz. To moja krew. Odruchowo chce się złapać za brzuch, docisnąć ranę. Ruch blokują łańcuchy. Czyjeś dłonie odpinają z nich moje kończyny. Walczę ostatkiem sił. Chcę krzyczeć, że jeszcze żyje. Nie jestem w stanie, zbierająca się krew w ustach, blokuje każde słowo. Przegrywam....

CZYTASZ
Sharp
RomanceGorący dark romance‼️ Pierwszy tom dylogii opowiadajacy historię Jasona "Sharpa" i Amandy . -W moich żyłach płynęła tylko ONA....była moją świ...