Ból głowy przeszywa całe moje ciało, jakby stado cholernym mrówek chodziło pod moją czaszką. Podnosze rękę i dotykam pulsujące miejsce, z głupia nadzieja uśmierzenia męczarni, co daje odwrotny skutek. Co jest?...pod paznokciami zauważam czerwony, lepki płyn, po części zaschniety ... Krew.... Nagle zlepek wydarzeń staje mi przed oczami. Próbuje się skoncentrować, ale mój mózg nie działa prawidłowo. Natłok myśli dobija mnie i zaczynam tracić kontrole... Dziecko... Mel..... Sharp.... Nikki.... Czarny suv... Trzęsę się jak galareta, żółć podchodzi mi do gardła, zaczynam się ksztusic i ledwo łapie oddech. Ściskam się mocno za brzuch i wymiotuje resztkami wody z kwasem żołądkowym, rozbryzgując to między nogami. Wycieram całą twarz brudnymi, zakrwawionymi dłońmi, zostawiając posmak potu i krwi na ustach. Czuje się brudna, zmieszana i wciąż wierze, że to wszystko to sen. Uderzając z całej siły w drzwi przy ostrym skręcie złudne nadzieje nikną. . Gdzie ja jestem? Kurwa....Gdzie jest Mel? Całe życie staje mi przed oczami, czuje się jak mała bezbronna dziewczynka potrzebujaca uwagi rodziców. Cały smród slamsów Miami uderza we mnie jakbym tam była. Wiem, że muszę się skupic, skoncentrować. Strach mnie obezwładnia i nie jestem w stanie tego zrobic. Leżę na zimnej podłodze we własnych wymiocinach i szarpie za włosy uderzając głową o coś twardego. Zauważam piepszone koło ....koło zapasowe. Jestem w samochodzie? w suvie? W tym suvie? Jest ciemno nie wiem dokąd zmierzamy, słyszę tylko kamienie uderzające o karoserię . Jedyna myśl jaką mam w głowie to mała Mel i przerażony, zimny wzrok Jasona, kiedy zdezorientowany jej szukał. Byłaś z nią zaledwie godzinę i zniknęła... Co ja sobie myślałam? zamiast pilnować małej? On mnie znienawidzi ,sama się znienawidzę ....jeśli Mel się nie znajdzie... Wolę umrzeć ,nie zniosę tego. Niech mnie zabija ,proszę.... ************************************ Ból jest nie do zniesienia, jestem cała poobijana leżę tu już kilka dni. Nie wiem gdzie jestem, nic nie jem i czuję tylko smród stęchlizny. Raz dziennie przychodzi tu mężczyzna w kominiarce na głowie , rzuca mi wodę i chleb i kopię dla zasady. Nawet się nie odzywa ,nie mam pojęcia kim jest ,a ja nie mam już siły, zeby krzyczeć. W pierwszy dzień wrzeszczalam jak najęta ,chyba straciłam chęci,a moje struny głosowe odmawiają mi posłuszenstwa . Nie zależy mi , nie mam siły walczyc. Czymś mnie faszerują, wstrzykując to kilka razy dziennie, nie wiem co to...środki uspokajające ,a może co gorsza narkotyki . Przez to nie jestem sobą ,przez to jestem cholernie obojętna. W tym momencie ta obojętność mi pasuje. Nie doskwierają mi uczucia przeszywające moje serce. Moje usta milczą ,a łzy kąpią po policzkach. Chciałabym... Chciala....Uciec z tą w cholerę... Wzdrygam się ktoś wchodzi do pomieszczenia i kopię w miskę z moim jedzeniem. Nie podnosze wzroku, nie chce oglądać kolejnej parszywej twarzy w kominiarce, chciałabym ją zdjąć, ażeby spojrzeć draniowi w oczy, ale jak? ledwo siedzę na własnym tyłku. Mężczyzna nie daje za wygraną, łapie mnie z całej siły za włosy ,wyrywając kolejne kępy. Udaje niewzruszona , udaje nieustraszona i wyrywam się z całych sił śmiejąc się histerycznie. Tylko tyle jestem w stanie zrobic. Jestem cholernym słabeuszem, moja bezsilność mnie irytuje i obrzydza. Gdzie moja siła walki? Czym oni mnie faszeruja? A może jestem po prostu tchórzem i szukam wymówek do wytłumaczenia się ? -Jestes pojebaną suką, chcesz zginąć?- przeszywa mnie dźwięk glebokiego męskiego głosu, na którego cała się wzdrygam. Schylam głowę i patrzę w podłogę, świadomie go prowokując. Może jestem szalona,ale nie mam już nic do stracenia. Dotykam się po policzku ,w który właśnie dostałam siarczyste uderzenie, z kącika ust ponownie leci mi krew. Wariat chodzi dookoła i wali pięścią w scianę. W pewnym momencie traci zainteresowanie polem walki i zaczyna kopać mnie. Łapie się odruchowo za brzuch i zwijam w kulkę. Otwieram jedno oko i widzę twarz w kominiarce. Facet jest wysoki i czarnoskóry. Przestaje mnie naparzać i robi kilka zdjęć. -Pokaż tę pierdolona twarz cipo!- uśmiecha się szyderczo, błysk lampy drażni moje powieki -Badź posłuszna, bo wyślę skurwielowi bardziej interesujące zdjęcia. Jesteś ładniutka.. mógłbym się Tobą np.: zabawic. Tak...- oblizuje wargi i łapie mój wzrok - te zdecydowanie bardziej by go poruszyly- słyszę zadowolenie w jego głosie i zaczynam się bezwiednie trząść. Wszystkie stare obrazy stają mi przed oczami . Zauważa moje zachowanie i warczy ostrzegawczo -Bez paniki kurwa, na zabawę jeszcze przyjdzie czas -. Po czym trzaska z impetem drzwiami i wychodzi. Nie wiem ile czasu mija, ale budzę się cała obolała i zlana potem. Śmierdzę, to wiem na pewno i jestem w piepszonym dole. Za każdym razem, kiedy widzę to obskurne pomieszczenie, widzę twarz Mel. Gdzie jesteś malutka? Nie dopilnowałam jej kurwa ,to Twoja wina ... Przez jakiś czas nie otwieram oczu, nie wiem co sobie wyobrazam, że gdy tego nie zrobię znajdę się w innym świecie? Tak się nie stanie, piepszona teleportacja nie istnieje ,a życie to suka, już ja o tym wiem najlepiej. Otwieram jedno oko, jest cholernie ciemno, słyszę tylko kapiąca wodę i odgłosy w oddali, po jakimś czasie echo niesie je coraz bliżej i blizej. Modlę się do cholera wie kogo, żeby mi znowu czegoś nie wstrzyknęli , potrzebuje mieć trzeźwy umysł i skupić się na całej sytuacji. Muszę uwolnić Mel i jakimś sposobem dowiedzieć się ,gdzie ją przetrzymują . Jason na pewno bardzo cierpi ,nie mogę tego zniesc, moje serce zaczyna płonąć na samą myśl o nim. Muszę zająć głowę czymś innym, nie mogę się dekoncentrować. Stukot buków jest coraz blizej... -Sharp ma to na co zasłużył, myśli, że jest cholernym królem? Pierdolone zero- nadstawiam ucha i słyszę szydercze uśmiechy. - Gównem nie królem! a ta suka to jego pięta Achillesa, bę-dzie kur-wa cierpiał- ktoś strzela drzwiami i głosy cichną. Popadam w obłęd, zaczynam się szarpać i kopać w drzwi. Nie wiem czy to schodzące gówno w moich żyłach do tego doprowadza ,czy pierwotna chęć walki . Uświadamiam sobie pierwszy raz od kilku dni, że załamywanie się i zatracanie w niczym mi nie pomoże . Huk walącego metalu dudni mi w uszach ,a nieposkromiona adrenalina krąży w żylach. Wrzeszczę i dodaje pięści do ataku na drzwi. -Wypuście mnie piepszone zwyrodnialce! , Wypuście - ostatkami sił łapie oddech -Wezcie mnie ,a zostawcie Mel , gdzie ona jest ?kurwa.... Zostawcie ja , błagam zrobię wszystko - ostatnie słowa wyrywają się z mojego zdartego gardla. Padam na podłogę , zdzierając knycie lądując ledwo tlącą się energię w podłogę , knycie mi krwawią. Czy oni mnie chociaż slyszeli? Czy zaraz mnie za to pobiją ,zabija ? Czy mnie ignoruja? -Otwórzcie! - Przewracam się na tyłek, drzwi we mnie uderzają z całą mocą ,a przede mną stoi wściekła postać , po wstępnych oględzinach dochodzi do mnie ,że to ten sam facet co wczesniej. -Co drzesz mordę ,naprawdę zrobisz wszystko, idiotko? I o jakiej Mel Ty pierdolisz ? Pogieło Cię ?-. -Dlaczego uprowadziłeś mnie i mała Melanie ,gdzie ona jest? Proszę powiedz, to moja wina. Proszę oddaj ją- probuje wstać ,ale nogi mam chwiejne i przewracam się na piepszona podłogę ,sycząc z bólu. Podbiega do mnie wykorzystując moją chwilową slabość, łapie za twarz i zaczyna się gardłowo śmiać, coraz głośniej i glosniej nie spuszczając wzroku że mnie, co jest nie do wytrzymania. Kręci głową -Ty serio umyślalaś sobie w tej ślicznej główce - puka palcem w moje czoło i pluje na podłogę -..że my uprowadzilismy córke tego skurwiela. Dziewczynko, oni się mają dobrze.- Rozsuwa kieszeń i rozrzuca zdjęcia na których jest Jason i Mel ,a w tle Jenny. Biorę jedno do ręki, na ten widok zaczynam szlochać i kręcę przecząco głową - To stare zdjęcia ,okłamujesz mnie! - celuje w niego palcem - On jej szukał , nie bylo jej .. nie bylo...a potem mnie zabraliscie MNIE ,jako druga ,kiedy poszli szukać małej...- zaczynam się jąkać i nie wiem co dalej powiedzieć ,jestem wykończona psychicznie i fizycznie, co blokuje moje logiczne myślenie. Pociera brodę palcami ,krzywo się uśmiecha -To Ty byłaś celem, nie babram się w porwania małych dzieci , dziecko ma się dobrze ,a on za wszystko zaplaci. - Ciągnie mnie za ramię i dociska do ściany ,czuje jego śmierdzący oddech i odpychający pot. Próbuje się odpychać, ale jest silniejszy . -Nie walcz, wezmę Cię kiedy będę chciał ,a jemu to nagram. Niezłą będzie miał zabawę, marzę o chwili, gdy zobaczy jak cię piepszę. Na razie same zdjęcia wystarcza. Pomalutku. Zemsta jest najsłodsza, kiedy robisz ją stopniowo.- Wykręca mi rękę i przykłada usta do moich , na ten dotyk wymiotuje. Odsuwa się ode mnie z obrzydzeniem dodając -Ciagle kurwa rzygarz, mam nadzieję, że nasz piękniś nie zrobił Ci bachora. Wiem, że pierdolicie się jak zwierzęta.- śmieje się, obdarzając mnie dwuznacznym spojrzeniem i wychodzi. Nie śpię całą noc, pochłonieta myślami. Mam nadzieję , że mówił prawdę odnośnie małej. Myśli, że jest bezpieczna w domu daje mi ukojenie . Cała reszta jest mniej ważna ....oprócz jego ostatnich słów, które również dają mi do myślenia Mam nadzieję, że nasz piękniś nie zrobił Ci bachora... To niemozliwe Am, zabezpieczałas się...
Ale od miesiąca nie masz okresu ... Nie... to na pewno poprzez stres, jaki ostatnimi czasy przeżywam. On potrafi działać cuda z człowiekiem, dodatkowo to nie pierwszy i ostatni raz ,kiedy miesiączka przychodzi do mnie nie o czasie. Zasypiam na zimnej posadce z myślą ,że wszystko się jakoś uloży...musi.
CZYTASZ
Sharp
RomanceGorący dark romance‼️ Pierwszy tom dylogii opowiadajacy historię Jasona "Sharpa" i Amandy . -W moich żyłach płynęła tylko ONA....była moją świ...