Minął tydzień odkąd Sharp bezpruderyjnie poprosił mnie, żebym się do niego wprowadziła. Poprosił? dobre mi sobie...raczej oznajmił. Mimo, że korci mnie, żeby mu ulec, nadal nie jestem go pewna. Jest niestabilny, a ja po wszystkim przez co przeszłam muszę mieć swoją bezpieczną przystań. Wyznałam mu miłość, oddałam serce, otworzyłam się jak nigdy przed nikim, jednak potrzebuje jednego...zaufać mu i poukładać wszystko na spokojnie w głowie. Myślę, że między nami jest coraz lepiej. Nie nalegał, nie wspominał o mieszkaniu kolejny raz, nawet kilkukrotnie przyszedł po mnie do pracy. Czułam straszną dumę, że taki mężczyzna jak on zainteresował się właśnie mną, a wzrok Kati, kiedy dowiedziała się, że ja jestem tą "nieszczęsną nianką " i kobietą z którą się spotyka była bezcenna. Zrobiła się drażliwa, ręcę jej drżały i przestała się do mnie oddzywać, co mam z reszta gdzieś. -O czym tak myślisz dziecinko?- słyszę zbliżający się, delikatny głos Jenny. Musiała juz uśpić małą Mel. Nie wytrzymałam i przyszłam tu dziś bez zapowiedzi, musiałam zobaczyć mała, bardzo za nią tęskniłam. Gdy mnie zobaczyła głaskała mnie pulchną rączka i przytulała. Bardzo urosła od ostatniego razu i mówi coraz więcej, wręcz zdaniami. Zdolna z niej dziewczynka, kiedy skończyłyśmy wymieniać się czułościami zawołała -Ami,Ami psysła! Nie było Ami długo. Tata płacze- serce mi puchło z radości na jej paplanine. Na ramieniu czuję glaszczacą mnie delikatnie rękę Jenny i wracam do rzeczywistości . -O niczym szczególnym tak rozmyślam, ciesze się ze zobaczyłam się z małą-.Robi promienny uśmiech i wielkie oczy, które w dziwny sposób zawsze prześwietlają moje myśli -Synek ostatnio chodzi mniej nabuzowany, jakby weselszy, czy to oznacza, że doszliscie do porozumienia? Kochaniutka żyje na tym świecie ze sto lat i widzę, że Cię kocha i ty jego. Takie uczucie nie zdarza się często. Odchodził od zmysłów, gdy Cię nie było-. Kręcę głową i wybucham śmiechem -To on mnie odprawił, chciałam dać mu siebie Jenny, ale teraz jest dobrze. I tak..hmm..masz rację kocham go, że aż boli- wskazuje na serce- i myślę, że on na swój sposób też mnie lubi, może nawet chroni, ale miłość to za dużo powiedziane-. Słucha mnie uważnie i kręci przecząco głową, lekka siwizna opada jej na czoło, odsuwa ja szybko dłonią i drapie się myśląc -Uwierz mi, że tak jest. W innym wypadku nie chodził by jak zbity pies, kiedy odeszłaś i nie jeździłby po Florydzie szukając ludzi, którzy zrobili Ci krzywdę. Takie coś robi tylko mężczyzna, który jest zabójczo zakochany -. Robie wielkie oczy, serce zaczyna gubić rytm i dopiero teraz do mnie dochodzą jej słowa. Wstaje, zaczynam chodzić dookoła kuchni i nerwowo przeczesuje włosy na głowie - Jeździł po Florydzie szukając mojego gwał...człowieka, który mnie skrzywdził?- -Tak. Myślałam, że wiesz o wszystkim? To było chwile przed twoja wyprowadzką, cały tydzień jeździli z chłopakami i tropili, byli w twoim dawnym domu. Podsłyszałam jego rozmowę z Alim i Davidem. On dalej go szuka. On chce Cię pomścić.- Spoglądamy na siebie porozumiewawczo, obydwie wiemy o jaką zemstę chodzi, na samą myśl czuję niezrozumiałą ekscytację. Nie wiedziałam...Boże.... W tym momencie cała układanka zaczyna mi do siebie pasować. To takim sposobem Jason dowiedział się, że jestem tym dzieckiem z przed lat. Byli w Miami w moim domu. Tylko dlaczego szukał informacji? Wystarczyłoby, żeby się zapytał, opowiedziała bym mu co tylko chce bez mrugnięcia okiem. Jenny podchodzi do oszklonego blatu, chwyta za czajnik i wlewa do niego wodę, wskazuje ręką na mnie - Amanda napijmy się herbatki, dawno się nie widziałysmy, mamy tyle do obgadania-. Kiwam głową i posłusznie czekam na ciepły napój, w głowie kłębi mi się nadmiar emocji i pytań do Sharpa. Po godzinie plotek i rad, Jenny pojechała do domu, wycałowaliśmy się na pożegnanie, a ja obiecałam jej, że postaram się na nowo zaufac Jasonowi i, że zaopiekuje się Melania do jego powrotu ,co jest dla mnie oczywiste. Czuje dumę i żar w sercu, szuka piepszonego Adama, dla mnie.... Postanawiam zająć się czymś i nie karmić się chęcią zemsty, zbieram brudne naczynia z blatu, otwieram zmywarkę i zaczynam ja napełniać. Po ogarnięciu domu, kieruje się do pokoiku Mel, mała śpi już dobre dwie godziny. Postanawiam zajrzeć do mojej dawnej sypialni z sentymentu, powoli idę w kierunku pokoju nad garażem. Po pracy pokonaniu schodów, zatrzymuje się przy nim i delikatnie uchylam drzwi wchodząc. Dotykam rękami łóżka i szafek nocnych, wygląda na to, że od mojej wyprowadzki nic nie zostało tu ruszone. Na stoliku leży moja bransoletka i bezbarwna pomadka, która zostawiłam w popłochu. Słyszę szmer na korytarzu, czyżby ktoś był w garażu ? Serce mi przyspiesza....wiem, że póki Adam chodzi po tej ziemi nigdzie nie jestem bezpieczna. Na samą myśl robi mi się niedobrze, przytrzymuje się szafki i ciężko oddycham, próbując złapać balans weź się w garść, to nie może być on. Drzwi otwierają się z impetem i do pokoju wchodzi On...Sharp we własnej osobie. Wygląda jak młody Bóg w niebieskich jeansach oplatających jego długie silne nogi i białej koszulce w serek, która eksponuje jego muskulaturę i niebezpieczne tatuaże. Za każdym cholernym razem, kiedy go widzę zakochuje się coraz mocniej. Dlaczego on musi być takim gorącym towarem? Zauważa moją reakcję i łobuzersko się uśmiecha oblizując prowokacyjnie językiem swoje pełne usta stworzone do rozkoszy. Patrzy mi w oczy, przeczesuje rękoma włosy z czoła i szlak by to trafił, jak zwykle jest taktowny - Co Ty tu kurwa robisz?- przysięgam któregoś dnia utnę mu ten jęzor, ale czy przez to nie jest wyjątkowy ? Czy nie przez to, że jest idealnie nieidealny mam mokro w majtkach? Chwiejnym z piepszonej miłości krokiem podchodzę do niego i wypalam -Dlaczego nic tu nie zostało uprzątnięte ,po mojej wyprowadzce?- rozglądam się raz jeszcze i zauważam wgniecenie w łóżku -Czy ty spałeś w moim łóżku?- uśmiecham się prowokująco i podchodzę bliżej, prawie dotykając ciałem jego klatki piersiowej, pachnie bezbłędnie i od razu miękne. Przytrzymuje mnie i mocno łapie za podbródek, nakierowując moje spojrzenie w jego zimne oczy. Zapada chwila milczenia, jedną ręką ściska mnie coraz mocniej, zaś drugą objeżdża kształt moich ust, w jego ciemnych oczach pojawia się żar i władczość. Mam sucho w gardle, nie mogę przełknąć śliny. Za dużo tego... -Spałem. Spałem i przeżywałem, że Cię nie ma. Miałem nos w pościeli i upajałem się twoim słodkich zapachem, który na niej zostawiłaś- jego oczy łagodnieją, puszcza mój podbródek i zaczyna gładzić po policzku -Marzyłem o twojej małej cipce i wyobrażałem sobie jak ją pożeram, a Ty krzyczysz moje imię, ale Ciebie nie było, a mnie bolało... o tutaj..- wskazuje palcem na swoje serce, a moje zamiera. Wiem, co czuje, ja czułam to samo. W tym momencie jestem pewna, że mnie kocha na swój popieprzony sposób. -Czułam to samo- szepcze mu w usta -Wiem , że Ci zależy, wiem, że szukałeś dla mnie Adama, żeby mnie pomścić. Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?- łza spływa mi po policzku -Dlaczego?-. Odsuwa się i zaczyna chodzić nerwowo po pokoju, zaciskając dłonie w pięści. Uderza w ścianę z pięści, czym mnie zaskakuje. Z gardła wyrywa mi się pisk. -A po co miałaś to wiedzieć, po co? Żeby mieć mnie za jeszcze gorszego potwora. Nie chce nim być w twoich cholernych oczach! Rozumiesz? Chce go zapierdolić, uciąć mu fiuta. Mieć krew na rękach i się tym podniecać. Nie chciałem, żebyś czuła się współwinna, że to z twojego powodu- wyciera krew z knyci, lekko się uspokaja. On nawet nie zdaje sobie sprawy, że mówi to, co chciałam usłyszeć. Podchodzę uśmiechając się -Chcę tego samego Jason, chce jego śmierci. Zrób to dla mnie. Czy to czyni mnie złym człowiekiem?-. -Mam to w dupie. Jesteś popieprzona, ale dla mnie wyjąkowa - łapie mnie za pośladki, podnosi i mocno przytula. Jestem w raju - Jason?- odsuwa głowę i patrzy mi w oczy, całuje go lekko w usta i szeptam -Nigdy nikogo tak nie kochałam. Jesteś piepszonym Bogiem- gładzi mnie po włosach i uśmiecha pod nosem -A Ty pierdoloną świętą. Moją jedyną-. Słyszymy chrząkanie za plecami, odwracamy się. W progu pokoju stoją David, Ali i Nikki. Śmieją się, a Nikki wykonuje zboczone miny. -Kurwa, niekoniecznie mieliśmy ochotę oglądać jak się myziacie z Am. Ale cieszę sie, że Wam się układa- wola David -Przydałoby sie, żeby ktoś wziął wreszcie pod pantofel tego fiuta-. Po kilku słownym przepychankach kierujemy się do domu z zamiarem napicia się czegoś. Wychodzę przez taras w kierunku basenu z kawą dla mnie i Nikki i zauważam na tyłach domu czarnego suva, już zaczynam snuć czarne scenariusze, ale wiem ,że to wszystko siedzi w mojej głowie,dlatego staram się i tym nie myśleć. Ktoś mógł przecież przyjechać do sąsiadów. -Co jest Am? Stoisz jakbyś zobaczyła ducha?- uśmiecham się kręcąc przecząco głową i podaje gorący napój. -To nic po prostu myślałam ,czyj to samochód?- Kładę kawę na stolik i rozsiadam się kładąc stopy na krzesło naprzeciw, trzymając swój kubek w dłoni i dmuchając gorąca pianę mleka. Wzdrygam się i wylewam trochę gorącego napoju na brzuch. Robi się zamieszanie, słyszę krzyki... Huk Huk -Gdzie jest Mel ,gdzie jest kurwa Mel , łóżeczko jest puste?- siedzę jak wryta, brakuje mi słów, a Jason szarpie mnie za ramiona, zmuszając ,żebym na niego spojrzala, wyrywa mi kubek z rąk i rzuca nim i trawę .Wzrok ma pusty, jest bliski szaleństwa. - Kurwa byłaś z nią zaledwie godzinę i zniknęła !nie mogę już na nikogo do chuja liczyć, mów!-. Zaczynam się trząść jak galareta -Przed chwilą jeszcze spała- jąkam się i czuję jakbym się spalała od środka -Widzialam ją jak śpi-. Puszcza mnie i wpada z powrotem do domu, a za nim wszyscy i jak przez mgle widzę jak w popłochu przeszukują wszystko. Czuje wymioty podchodzące mi do gardła i to uczucie jakby ktoś obdzierał mnie że skóry. Dochodzi do mnie ,co się stało . Mel zginęła, to wszystko moja wina, nie pilnowałam jej dostatecznie. Te źłe przeczucie, ten samochód.... Huk... Ból...ciemność ...
CZYTASZ
Sharp
RomanceGorący dark romance‼️ Pierwszy tom dylogii opowiadajacy historię Jasona "Sharpa" i Amandy . -W moich żyłach płynęła tylko ONA....była moją świ...