20. Amanda

92 1 0
                                    

Zemdlałam na plaży, nie wiem ile tam leżałam. Po odzyskaniu świadomości, całe życie przeleciało mi przed oczami. Myślę, że wydarzyło się to przez natłok emocji z dzisiejszego dnia, dodatkowo byłam praktycznie naczczo, nie potrafiłam nic przełknąć. Muszę to nadrobić, idę do łazienki wziąść prysznic. Cała jestem z piasku i potu. Ściągam sportowe ubrania i wrzucam do kosza na pranie. Przeglądam się w lustrze. Wyglądam okropnie, mam sklejone od łez oczy i blada twarz, przemywam ją letnią wodą, co mnie orzeźwia. Następnie idę pod natrysk, zmyć z siebie brud dzisiejszego dnia, ba.. całego tygodnia. Suszę włosy, myje zęby, ubieram luźny strój i idę do kuchni zrobić coś do jedzenia i zażyć zioła na uspokojenie. Dom jest pusty, Jason jeszcze nie wrócił. Myślę, że dla mnie to lepiej, już jestem dość pokiereszowana przez jego zachowanie. Nigdy nie wiem czego się spodziewać. Robie kanapki na szybko, zostawiam mu kilka świeżych w lodówce i wracam do siebie. Na stole miga komórka, czyżby oddzwonił? Serce mi przyspiesza z podekscytowania. Sprawdzam, widzę kilka połączeń z nieznanego numeru. Tracę humor i zaczynam się obawiać i rozmyślać, kto może mieć mój numer. Zauważam tez smsa, to Ana.   .               - Kochana, dałam Twój numer Toniemu to ponoć bardzo ważne, chodzi o Twojego ojca. Mam nadzieje, że się nie gniewasz. Całuję.-               Puls mi przyspiesza, zaczynam chodzić dookoła pokoju jak szalona, przeklinając pod nosem Ane. Na cholerę dała mu kontakt do mnie? Co mnie obchodzi mój ojciec. Na samo to słowo, mam torsje i mdłości. Łzy zaczynają mi płynąć po policzkach, zaczynam krzyczeć i uderzać pięściami o łóżko. Zachowuje się jak wariatka, ale to wszystko wywołuje we mnie nieposkromione emocje. Upadam tyłkiem na podłogę, siedzę ze spuszczoną głowę, wdycham i wdycham powietrze, próbując się uspokoić. Po paru minutach postanawiam stawić temu czoła i do niego odzdzwonić. Odbiera po pierwszym sygnale, jego głos mnie uspokaja. Wiem, że musi chodzić o coś ważnego w innym wypadku Tony nie poszedł by do mojej byłej pracy.     -Cześć, dobrze Cię słyszeć Am.-               -Cześć. Powiedz co się stało? o co chodzi z moim ojcem. To coś ważnego. ?-                                                -Widzę, że Twoja koleżanka z pracy Cię uprzedziła, że wypytywałem o kontakt. Kochana, on nie żyje, znaleźli go dzisiaj.Zaćpał się -.                 Ogarnia mnie przedziwne uczucie, czuję cholerną ulgę. Czy to mnie czyni bezduszną? Nie, to on taki był. Kamień spada mi z serca, które było nim przygniecione całe lata.                   -Amanda? -. Z myśli wyrywa mnie głos Toniego.                                             .          - Jestem. To dobrze. Cieszę się, że zdechł.-                                        Zaczynam się histerycznie śmiać, nie wiem jak długo to trwa. Tony dołącza do mnie i chichramy się do słuchawek jak psychopaci. Sytuacja jest kurtuazyjna, śmieje się ze śmierci dawcy spermy. Cieszę się, jestem nienormalna, ale się ciesze. -Nienawidziłam go. To zły człowiek. Okropny.- .                                                   -Wiem, poprostu chciałem, żebyś wiedziała.-                                                   -Dziękuję-.                                                   Następuje niezręczna cisza, Tony chrząka do słuchawki, czyżby było coś jeszcze?                                                          - To tyle Am, powiedz mi tylko czy u Ciebie dobrze? Czy jesteś szczęśliwa ?- -Jestem, wszystko u mnie dobrze.- mówię wymijajaco, nie chcę, żeby drążył temat.                                           .    - Przepraszam Cię jeszcze raz za wszystko, za to jak z Tobą postąpiłam.-                                                -Nie musisz, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć-.                            ************************************
Budzę się w środku nocy, czuję gorące potężne ciało przyklejone do moich pleców. Poznaję znajomy, unikatowy piżmowo- męski zapach i uśmiecham się do siebie.                                               Sharp.                                                         Wrócił.                                                        Powinnam go wykopać po jajach, zrzucić z łóżka i zrobić aferę za to w jaki sposób się zachowuje wobec mnie, ale coś głęboko w środku chce go posiadać przy sobie, chociaż jego cząstkę, jego ciało. Wiem, jestem żałosna, ale to przyciąganie, ta chemia mnie zaślepia. Czuję jego dłoń przejeżdzającą wzdłuż mojego kregosłupa, ten czuły gest z jego strony mnie dekoncentruje. Ten mężczyzna jest oschły i wymagający, niż ckliwy, w każdym razie serce mi rośnie na ten chwilowy przebłysk delikatności. Wyginam się w łuk i mruczę, kiedy nie przestaje i ciągle mnie muska palcami. Zatrzymuje się przy karku i skrupulatnie zaczyna ugniatać i masować mieśnie, rozluźniając je.                                          -Jesteś taka spięta kochanie- szepcze mi do ucha, kontynuując masaż. Nie oddzywam się tylko rozkoszuję  chwilą, puki trwa. Puki jest przy mnie.                                                             - Gdzie byłeś dzwoniłam?-                      -Ciiiii...- całuje moją szyję tak delikatnie, że aż przeszywa mnie prąd, który przechodzi przez całe  ciało.                                                   .  Czuję to.                                                   Jest inny.                                                  Dziwnie spokojny i czuły.                    Nie wiem, czy powinnam się cieszyć, czy obawiać?                                              Wstaję, przez moment obawiam się, że chce odejść, ale jestem w błędzie. Włącza światło i wraca do łóżka. Jest cudownie nagi. Kiedy idzie jego ciało wygląda jak dzieło sztuki, a tatuaże, poruszają się wraz z jego mięśniami, żyjąc swoim życiem. Wstaniały widok, niebezpiecznego mężczyzny. Od razu mam mokro, cholerne zdradzieckie ciało!                                .    - Rozłoż dla mnie nogi kochanie-           Jestem przerażona, robię wielkie oczy. Już wiem, dlaczego włączył światło. Chcę mnie całą prześwietlić, chcę zobaczyć blizny, które przypominają o traumie z przed lat. Widzę szczere intencję w jego łagodnych, ciemnych oczach. Czuję mocny uścisk w piersi.     -Nie chcę się powtarzać, dlatego rozłoż je-.                                                    Leżę na plecach, mam na sobie tylko bawełniana koszulkę i białe stringi. Lekko się podnoszę, ściągam koszulę i rzucam ją na podłogę. Następnie zdejmuję majtki. Tak naga nie czułam się chyba nigdy, to zarówno nagość fizyczna, jak i psychiczna. Przełykam ślinę, zamykam oczy i rozkładam dla niego nogi. Łóżko się ugina, czuję jego oddech w pobliżu mojej cipki, wzdrygam się.                                          -Otwórz oczy!-.                                  Robię co każe i widzę między udami tego diabelnie przystojnego mężczyznę. Patrzy na mnie, jego klatka piersiowa rusza się w szaleńczym tępie. Wiem, że stara się uczymać emocje na wodzy, ale ciało go zdradza.                                                   - Jesteś za dobra dla tego świata. Taka idealna. -                                                     -Wcale nie jestem taka jak myślisz-        -Jesteś!- pokazuje na blizny - Zobacz tyle przeszłaś i nie straciłaś sensu życia, nie zamknęłaś się na cholerny świat. Wierzysz w ludzi, wierzysz we mnie, nie powinnaś! Imponujesz mi kochanie-.                                                 Te słowa głęboko mnie dotykają, zaczynam się pocić i mam ochotę wtulić się w niego i wyznać, że kocham go bez pamięci i wierzę mimo wszystko. Nie mogę tego zrobić, to go wystraszy. Taki mężczyzna się nie zakochuje. Może i mnie lubi, ale ja umieram przez niego.                              -Ulecz mnie!- wypalam, zanim pomyślę. Zaczyna mnie pieścić językiem po każdej bliźnie, a ja wzdycham. Jest inny niż zwykle, nie kontroluje, nie jest brutalny, jest taki czuły. Nie pomyślałbym, że potrafi. Jakby coś w nim pękło.                             - Teraz jeśli spojrzysz na nie, myśl o mnie. -                                                         -Zawsze o Tobie myślę-.                          Potrząsa głową, jakby jakieś dziwne myśli przemknęły przez niego i nie komentuje mojego wyznania. Boli mnie to, gdyby chociaż dał mi cząstkę siebie, swoich myśli, uczuć. Z przykrych myśli wyrywa mnie jego język na cipce, całuję ją jak najcenniejszą rzecz na świecie, zataczająć językiem kółka na łechtaczce. Oddaje się tej głębokiej przyjemności i jestem na skraju. Nie widziałam go zbyt długo. Tydzień bez niego okazał się wiecznością. Wyczuwa, że jestem blisko i przenosi swoje usta na brodawki liżąc je i delikatnie podgryzając, a dwoma palcami piepszy moją dziurkę. Jest mi jak w cholernym niebie, a może piekle. Tam lepiej pasujemy. Jęczę głośno, bo dziś mam na to dyspenzę. Podnoszę wyżej biodra i kręcę nimi, żeby miał lepszy dostęp do penetracji, dodaje trzeciego palca i jak opętany rozdziera mnie od środka.                       -Jesteś zawsze na mnie gotowa, twoja cipka jest kurewsko mokra-                    Zaczynamy się ostro całować podgryzająć języki, jeczymy nawzajem.                                                  -Będę dziś delikatny kochanie. Chcę Ci pokazać, że potrafię. Tylko dla Ciebie. Tyle wycierpiałaś-                                     -Nie musisz, lubię kiedy ...-                      -Ciiiiichoooo- przerywa mi i wchodzi we mnie. Pierwszy raz jesteśmy w pozycji na misjonarza. Mam całe jego ogromne ciało przed sobą, objeżdżam rękoma jego klatkę piersiowa brzuch, plecy. Chce mi się płakać, czuję jego oddanie w każdym pchnięciu. W tym akcie jest mój, nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Wchodzi i wychodzi ze mnie powoli, wyczuwam każdy centymetr jego imponującej długości. Widzę w jego oczach, że ledwo się kontroluje. Dla mężczyzny jak on, taki seks to wyzwanie. Łapię go za pośladki, żeby poczuć go jeszcze głębiej, chcę się w nim zatracić, chcę żeby przebił mnie na wskroś. Dla podkręcanie atmosfery i prowokacji gryzę go w biceps.                                    -Mocniej Sharp. Mocniej! Błagam!-      Zaczyna mnie mocniej pieprzyć, ustawia nas pod takim kontem, że uderza penisem w mój czuły punkt. Zaczynam się na nim zaciskać w spazmach rozkoszy i wrzeszczeć jego imię. Po paru minutach zalewa mnie ciepłą spermą. Nie wychodzi ze mnie leżymy wtuleni, dochodząc do siebie. Serce przy sercu. Ciało przy ciele. Głaszcze mnie po spoconych włosach. Ma dziwny wyraz twarzy. Martwi mnie to.                                                        -Pierwszy raz uprawiałem taki seks-.   -Lubię, kiedy robimy to po twojemu. Lubię nasz brutalny seks. Nie musisz być taki jak dzisiaj, nie musisz się zmieniać - mówię to szczerze, czerwieniąc się.                                        -Chciałem Ci pokazać, że Cię szanuje, że potrafię. Poza tym tyle przeszłaś, chcę żebyś mnie takiego zapamiętała-Wróć?!                                  Co on powiedział!?                                     Żebym go takiego zapamiętała!?             Czy on się właśnie z mną żegna!? Popycham go, odsuwa się i wyskakuję jak poparzona z pod niego.                     - Czy ty mnie właśnie przeleciałeś i to był pożegnalny seks?- czuje jak dolna warga mi drży i wiem, że zaraz wybuchnę płaczem, ciało zaczyna mi wiotczeć.                                                     -Jestem jebanym egoistą, musiałem się z Tobą pożegnać, chciałem, żebyś mnie dobrze zapamiętała, nie, jako potwora. Za dużo przeszłaś kochanie, zasługujesz na lepsze życie,niż to- wskazał na siebie -Ja jestem złem, niszczę ludzi. Musimy to zakończyć- .  W tym momencie nogi się pode mną uginają, a głupie cholerne serce łamie się na milion kawałków nie do poskładania.                                              -Możesz tu zostać i pracować. Lepiej jednak, żebyśmy się nie widywali. Mam wpływy pomogę Ci znaleźć coś innego-.                                                         - Wiesz co pierdol się nie chce nic od Ciebie, sama dam sobie radę! Wypiepszaj z tąd- płaczę i rzucam w niego ubraniami i wszystkim co mam pod ręką. Zabiera je i wychodzi. Kolejny raz zostałam złamana. Pakuje  w amoku wszystko co mam pod ręką i się wynoszą konając z płaczu.                       

Sharp Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz