Po kilku dniach spania w motelu i użalania się nad własnym losem, wreszcie znalazłam pracę w ekskluzywnym barze nad zatoką. Szef wydaje się być miłym facetem, starszy pan z czarującym uśmiechem na ustach i pucołowatą, przyjazną twarzą. Zaoferował mi dobre warunki zatrudnienia i napiwki na mojej zmianie na wyłączność. Z tego co dowiedziałam się od reszty ekipy są one dość wysokie, przez co podreperuje budżet i bez obaw wynajmę coś małego. Puki co się rozglądam, dałam nawet bezpłatne ogłoszenie do lokalnej gazety, że poszukuje kawalerki w okolicy. Dziś mój drugi dzień, wymuszam uśmiech na twarzy, jednak oczy mam spuchnięte od płaczu i wyglądam jak siedem nieszczęść. Szef uczy mnie robić drinki. Myślę, że jestem pojętna w tym temacie i dość szybko mi idzie. - I zobacz wlewasz gin, następnie rwiesz miętę w palcach dla lepszego posmaku i wrzucasz, sprite, trochę wody, limonka, brązowy cukier...- - Przepraszam szefie telefon, to może chodzić o mieszkanie, muszę odebrać -Pewnie dziecino- Wychodzę na zewnątrz i oddzwaniam. -Witam, z tej strony Amanda Holtz, ktoś przed chwilą dzwonił do mnie z tego numeru.- -Witam John Davis, dzwonie odnośnie mieszkania, widziałem Pani ogłoszenie. Mam do zaoferowania kawalerkę w okolicy, którą jest Pani zainteresowana-. Mam ochotę piszczeć i skakać ze szczęścia, ale się powstrzymuje i udaje formalną i opanowaną, mimo drżenia głosu. . - Idealnie. Kiedy moglibyśmy się spotkać i obejrzeć mieszkanie?- - Nawet dzisiaj, o ile Pani odpowiada?- -Kończę pracę o osiemnastej i mam później czas. Myślę, że osiemnasta trzydzieści?- -Dobrze. Wyślę Pani adres w wiadomości-. Wracam za bar zadowolona i z nadzieją, że mieszkanie okaże się w moim zasięgu. Dzień mija szybko, nie mam czasu myśleć, jest ruch na wynos i wielu klientów w lokalu. O osiemnastej przychodzi druga barmanka Katia, ładna Rosjanka z wyraźnym akcentem. Żegnam się ze wszystkimi i biegnę na autobus. Po piętnastu minutach jestem pod blokiem. Jest to całkiem przyjemna okolica z klimatycznymi starymi kamienicami dookoła. ************************************Mieszkanie okazuje się idealne jak na moje niewielkie fundusze. Jest małe, z łazienką, salonem z rozkładana sofą do spania i kuchnią. Córka właściciela wyprowadziła się raptem tydzień temu, bo wyjechała do Londynu na studia, dlatego na moje szczęście jest w pełni umeblowane. Jedyne co to wymelduje się z motelu, zabiorę moją walizke z pięcioma rzeczami na krzyż i mogę się wprowadzać. Bez zastanawiania się i zbędnego analizowania podpisuję umowę i odbieram klucze, trochę posprzątam w wolnym czasie i będzie przyjemnie. Po zabraniu rzeczy z motelu, zatrzymuje się jeszcze w sklepie w pobliskiej galerii i kupuję nową pościel i ręczniki. Kiedy wracam jestem tak zmęczona, że biorę szybki prysznic i odpływam, nie mając siły rozpamiętywać kolejny dzień mojej niespełnionej, niszczącej miłości. Budzę się z samego rana i ogarniam. Zamierzam posprzątać i zrobić pranie, w barze mam być na drugą zmianę, wiec mam cały dzień. Wyciągam rzeczy z walizki, pierwszą która mi wypada jest bawełniana koszula z przed paru dni. Pachnie nim, dochodzi do mnie jak mocno tęsknię, jak to uczucie mnie wyniszcza. Gula staje mi w gardle, zsuwam się z sofy i upadam tyłkiem na zimną podłogę, biorę w pięść koszule i zaczynam wciągać jej obezwładniający zapach. Rozklejam się i po raz setny tego tygodnia zaczynam dusić się łzami. Po wypłakaniu chyba wszystkich, jakie posiadam wstaje, wycieram oczy i nos o rękę. Idę zrobić pranie, a koszule składam w kostkę, niczym cholerne dzieło sztuki i skrupulatnie ukrywam w szafie. Będzie mi służyła jako narzędzie do tortur, kiedy będę się karać i uzalać nad sobą wciągając niczym afrodyzjak zapach piepszonego, zimnego dupka. Zasługujesz na kogoś lepszego...bla bla bla. . Gówno prawda, pobawił się, a że coś poczuł, coś na co się nigdy nie otworzy spławił mnie tekstami, o tym jaka jestem cudowna i na co to nie zasługuje. Nienawidzę go za to, bo wiem i czuje, że też nie jestem mu obojętna i na swój pokręcony sposób być może mu na mnie zależy. Niestety, jeśli nie da mi chociaż cząstki siebie nic z tego nie będzie, a ja coraz mocniej będę cierpieć. Mimo to wciąż katuje sie naszymi wspólnie spędzonymi chwilami, koszmary ostatnio zamieniły się w sny erotyczne z nim w roli głównej. Dziś obudziłam się taka szczęśliwa i spełniona, kiedy doszłam dwa razy w mojej głowie. Myślałam, że jest blisko, że leży przy mnie w łóżku i gładzi po plecach, wręcz czułam jego piżmowo, męski, unikatowy zapach. Nikt tak nie pachnie i nie będzie pachniał. Do nikogo nie poczuje takiej chemi, która aż unosiła się w powietrzu. Pod wpływem jego nawet najmniejszego dotyku moje ciało przechodził prąd, który wędrował między nami niczym wyładowanie elektryczne. Czy kiedykolwiek na świecie, ktoś będzie go umiał zastąpić?... Czy po dominującym i bezwzględnym Sharpie inny mężczyzna da mi satysfakcję?... Czy na widok innego będę czuła trzepotanie stada motyli w całym ciele, a cipka na zawołanie zacznie ociekać wilgocią?... Czy ktoś inny będzie potrafił mnie doprowadzić do szewskiej pasji, przez którą stracę rozum i panowanie nad sobą, by po jednym spojrzeniu w jego oczy i krzywy uśmieszek,zmięknąć?... Czy kogokolwiek będę tak mocno kochać, a zarazem nienawidzić?.... Odpowiedź brzmi NIE.... Aby wyrwać się z tych przytłaczających myśli, zaczynam szorować mieszkanie, muszę czymś zająć głowę inaczej juz całkiem zbzikuje. Po paru godzinach wszystko błyszczy, a ja jestem dumna z mojej małej, samodzielnej przestrzeni, idę wziąść prysznic i coś zjeść, bo niedługo trzeba się zbierać do pracy. Ciepła woda rozlewa się przyjemnie po moim ciele, upaja to moje obolałe mięsnie. Z refleksji wyrywa mnie dzwonek telefonu, postanawiam dokończyć kąpiel i oddzwonić. Po ubraniu się zauważam nieodebrane połączenie i wiadomość. Od Toniego, moje durne serce już miało nadzieje, że od kogoś innego. -Hej. Chciałem Ci tylko powiedzieć, że jutro ma być pogrzeb Twojego starego. Wiem, że nie przyjedziesz, ale lepiej, żebyś wiedziała.- -Dzięki Ci wielkie, ale z wiadomych przyczyn nie przyjadę. Ani przez moment nie mam wątpliwości, że nie pojadę. Niech mu ziemia lekką będzie, ale jak Boga kocham pijak z pod sklepu był mi bliższy, niż mój ojciec. Nie będę udawać kochanej córeczki w żałobie, skoro całe życie mnie gnoił i traktował gorzej od bezdomnego psa. Po części czuję ulgę, ale i samotność. Chciałabym, żeby Sharp mnie teraz przytulił, a ja powieżyłabym mu wszystkie swoje obawy i bolączki. Wiem, że przy nim byłabym bezpieczna, bo mimo wszystko śmierć mojego ojca wywołała u mnie najgorsze wspomnienia i obawy. Obawy przed nim...jestem pewna, że Adam żyje i ma się dobrze. Podświadomie oszukiwałam się, że być może zdechł. Jestem głupia, po pierwsze uderzyłam go, ale w moim mniemaniu przy tej sile, której użyłam jedynie stracił przytomność, po drugie Tony napewno miałby informacje na temat domniemanego trupa w moim domu. Zaczynam z nowu popadać w paranoję i oglądać dookoła siebie, mój ojciec nawet po śmierci nie daje mi zapomnieć, jaki żywot mi zgotował. Na te wszystkie wspomnienia tracę apetyt, postanawiam zjeść coś w pracy później. W pubie obowiązuje nas dresscode, krótki czarny elagancki uniform przed kolano z logiem lokalu umieszczonym na piersi i guziczkami z przodu, pakuje go do torebki na przebranie, a na drogę ubieram się w wygodna dresową sukienkę i trampki. Po piętnastu minutach jestem na miejscu, witam się ze wszystkimi i biegnę do szatni się przebrać. W tle słyszę Katię już mam krzyczeć, żeby dala mi jeszcze pięć minut. Wtedy słyszę znajomy głos, pot spływa mi z czoła i prawie mdleje. -Już wychodzisz. Tylko kawa? Już kończę, wiec możemy gdzieś wyjść hmmm jeśli masz ochotę? -Nie mam czasu na głupoty-. -A na piepszenie?- -Już Cię nie piepsze. Przyjmij to kurwa do wiadomości- -Chodzą słuchy, że bzykasz niańkę, czy to przez tą sukę mnie ostatnio unikasz?- Słyszę szarpnięcie i ciche syknięcie. Przełykam cicho ślinę, nie chcę, żeby mnie usłyszeli, chcę z tąd zniknąć. -Nie pierdol. Poza tym ona już dla mnie nie pracuje- -To dobrze, to może....- słyszę trzaśnięcie drzwi, chyba wyszli. Zsuwam się po ścianie i zaczynam dygotać, na sam dźwięk jego głosu straciłam panowanie nad sobą, zaczynam bezsilnie płakać, czuję jak tusz spływa mi po twarzy kapiąc czarnymi strugami na ręce. Kurwa. Czy on musi piepszyć wszystko co się rusza, nawet moją koleżankę z nowej pracy. Jestem zazdrosna, to uczucie pali moje żyły, tak bardzo mnie bolą. Mam ochotę je wydrapać z ciała. Czy to pierdolone przeznaczenie? czy pech?, że gdzie nie pójdę tam trafiam na tego dupka. Wycieram twarz, poprawiam uniform, uczucie smutku powoli znika, pozostawiając czystą furię. Zaczynam bić pięściami o piepszoną ścianę. Muszę się wyżyć, żeby stawić czoło Kati. Na samą myśl, że Sharp w niej był, a ona krzyczała doprowadzona do skraju przyjemności i orgazmu wbijając mu paznokcie w skórę, mam ochotę wydrapać jej oczy i przywalić jej głową o bar, a potem upajać się strużkami krwi spływającymi po dębowym drewnie niszcząc jego idealny koloryt. Jestem popiepszona i chora z zazdrości, to uczucie ulatnia ze mnie całą siłę i ciało wiotczeje, czuję się pusta w środku. On jest mój, mój! Zdradzieckie ciało to wie! Nie będzie piepszył nikogo innego, wiem że on również jest zaborczy w stosunku do mnie. Nic mnie nie obchodzą jego wywody, że niszczy wszystko i wszystkich, z którymi jest blisko. Mnie wyniszcza, kiedy nie jest przy mnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/217294988-288-k222992.jpg)
CZYTASZ
Sharp
RomanceGorący dark romance‼️ Pierwszy tom dylogii opowiadajacy historię Jasona "Sharpa" i Amandy . -W moich żyłach płynęła tylko ONA....była moją świ...