14. Jason "Sharp"

104 1 0
                                    

Kurwa!...dochodzę do siebie po durnym pocałunku. Moge oszukiwac wszystkich, ale nie samego siebie. Nieodwracalnie mi odwaliło na jej punkcie. Wiem, że zasługuje na kogoś lepszego. Na dobrego gościa z cholerną teczką pod pachą popiepszającego do biura w okularach i przepraszającego, że żyje. Jednak jestem egoistą i nie pozwolę jej odejść. Po moim trupie. Minęło dziesięć minut, a ja już tęsknię za jej pełnymi, słodkimi ustami. Masz przejebane Sharp! Nie miałeś komplikować życia sobie i innym. - Bracie mamy problem z Juliusem. Przychodzą kolejne pogróżki . Ten fiut z nami pogrywa- krzyczy otwierając drzwi i kierując się w moją stronę David. Pocieram nerwowo brodę i wyciągam cholerna gumę. - Za dwa tygodnie jest wymiana. Ali zorientował się gdzie i o której godzinie. Także mamy dobrą okazję - mówi . -Stary sam osobiście rozwale mu łeb - podchodzę do stołu nalewam sobie jacka i kontynuuje - Zapewne przyjadą dilerzy, ta menda zapłaci im za towar. Jest za malutki, żeby był z nim sztab ochroniarzy. Po wszystkim się z nim zajmę, niech Wie z kim ma do czynienia. Daliśmy mu ostatnio ostrzeżenie, bardzo kulturalne ostrzeżenie. Tym razem nie skończy się na cholernym magazynie. Poleje się krew, jego gorzka krew -chrząkam, obijajac lód o szklankę -Przy okazji dla zasady przejmiemy jego towar . Zapewne ochłapy, ale go to zaboli - . -Jesteś niepoczytalny Sharp - klepie mnie po ramieniu zadowolony. -Wiem .- śmieje się . -Czeka go podwójny cios. Długo się nie pozbiera. Nie zabijemy go, śmierć byłaby dla niego wybawieniem. Postaram się o coś ciekawszego -. -Idealnie. Trzeba zebrać chłopaków, w razie potrzeby dla obstawy-. -Zbierz stary - mówię. Prowadząc taki biznes trzeba mieć twarda ręką. My tak działamy . Przez to jesteśmy tu, gdzie jesteśmy . Poprawiam krawat i postanawiam wrócić wcześniej do domu. ************************************Wchodzę, dom jest pusty. Jenny musiała juz wyjść. Zostawiła dla mnie makaron z krewetkami. Uwielbiam tę babkę i jej żarcie. Staruszka tak polubiła Amandę, że przygotowuje posiłki dla nas na każdy dzień tygodnia. Przez co mała nie musi gotować. I dobrze... ta praca to był pretekst. Od razu chciałem ją tu na miejscu z czysto egoistycznych pobudek. Popołudnie mija szybko, ćwiczę i oglądam telewizję. Jestem niespokojny, bo w pobliżu jej nie ma. Ja: Gdzie jesteś ?czekam Amanda:Z Nikki Ja: Gdzie do chuja ? Amanda : W pubie Ja:Że co ?chce Cię tutaj! Amanda :Zazdrosny ? Ja :Despotyczny . Należysz do mnie Amanda :Tak Uśmiecham się do telefonu jak małolat. Potrzebuję jej i niech mówią co chcą. Siadam na tarasie i zapalam skręta. Słyszę odgłos zamykanych drzwi od samochodu kto do cholery? Wstaje przewrażliwiony i zerkam . Nie lubię nieproszonych gości. Zwłaszcza o tej porze. To źle wróży. -Sharp bracie to ja! Odwiozłam Ci Amandę całą i zdrową. Zaliczyłysmy tylko dwóch gorących latynosów- mruga Nikki i posyła mi całusa. -Spieszaj. Wrzodzie na dupie - wybucham śmiechem i macham na pożegnanie. Mała podchodzi do mnie uśmiechnięta. Wzrok ma lekko zamroczony. - Co piłaś? -podchodzę i patrze w te duże niebieskie oczy. -Tylko dwie lampki wina- poprawia włosy - miło było się wyrwać z Nikki . Lubię ją - dodaje i zerka na mnie niepewnie. Nic nie odpowiadam, łapie ją za rękę i prowadzę na taras. Ponownie biorę skręta i siadam . -Co palisz ?- zerka -Trawę, chcesz ?- kręci przeczącą głową. - Jak wolisz - mówię . Siada na krześle obok - Nie palę,moi rodzice oni .....-chrząka i się czerwieni - Byli ćpunami. Mama przedawkowała jak miałam osiem lat.- łapie mnie za rękę . Odwzajemniam uścisk. Zrobiło mi się jej szczerze szkoda. Ona uwidacznia we mnie człowieczeństwo . -Już dobrze mała - głaskam ją po policzku. Chcę z niej wyciągnąć jak najwięcej -Ojciec Cię wychowywał ?-. Kiwa głową - Tak. Ale wolałabym chyba skończyć w domu dziecka. Był okropny. Paskudnie mnie traktował-. Zaciągam się mocno i dodaje -Nie wiesz co mówisz, byłem tam i zobacz kim jestem- . -Jesteś skomplikowany- uśmiecha się -Ale nie taki zły - . Rozbawiła mnie tym stwierdzeniem jestem piepszonym dilerem i zabójcą -Mała może dla Ciebie.-. Siada mi na kolanach, co mnie wybija z równowagi i patrzy w oczy . - Dlaczego ja ?- pyta, kurwa... nie wiem? - Bo Ty to Ty - mówię, a ona zanosi się ze śmiechu. Pokazuje na trawkę -Palisz tylko to ?- widzę, że się martwi -Od urodzin Mel lekko się ogarnąłem. Dawniej brałem crack. Odpierdalałem po nim straszne rzeczy. David miał ze mną urwanie dupy. Sam musiał prowadzić interesy. Kiedy wiedziałem ,że jestem już cholernym wrakiem, zamknąłem się dobrowolnie na odwyku i od tego czasu tylko trawa.-. Patrzy na mnie, usta ma lekko rozchylone i wypala - Jestem dumna z Ciebie Sharp. Masz silną wolę. Nie każdy by dał radę. - Jezu ta kobieta mnie rozwala. Dumna? ze mnie? Pierwszy raz ktoś jest ze mnie dumny. Wybucham śmiechem -Perfekcyjna - . Zjedliśmy kolacje. Przygotowała na szybko łososia ze szparagami. Nie sądziłem, że tak dobrze gotuje. Poszliśmy do sypialni i przez dwie godziny oglądaliśmy jakaś durną komedie z Jennifer Aniston. Jezu serio? komedia romantyczna. Ostatni kurwa raz. Udawałem, że oglądam. Oglądałem owszem, ale kurwa Amandę. Zasnęła w trakcie kolejnego głupiego filmu. ************************************ Zrywam się zaspany. Ktoś mnie kopnął z impetem w udo. Cholera Amanda! Co ona odwala. -Zostaw mnie, zostaw, proszę!- mała wrzeszczy jak rozwydżone zwierzę i mocno wierzga. Łapię ją mocno za nogę, bo dostałem w golenia aż mi oczy załzawiły kurwa!. Ma siłę, nieźle walneła. -Błagam, nie dotykaj mnie. - zaczyna płakać i machać rękoma - Nienawidzę Cię ,nienawidzę! - łapię ją mocno i sadzam na łóżko próbując obudzić. Co tu się odpierdala? Kręci głową jak w amoku i pluje mi w twarz. O nie!. Ciśnienie mi się gwałtownie podnosi. Wycieram twarz reķą i zaczynam nią mocno potrząsać. - Obudź się - wrzeszcze -Obudź się kurwa . - Powoli otwiera powieki. Patrzy na mnie i gwałtownie mruga oczami. Jest cała zapłakana. Podnosi dłoń i przeciera oczy. Uspokajam się powoli, przyciągam jej bezwłade ciało do siebie. - Amanda, co to kurwa było? Wrzeszczałas, próbowałem Cię uspokoić - ciagnę - A Ty naplułas mi prosto w twarz -. Wzdryga się i pociąga nosem - Miałam zły sen Sharp. Bardzo zły. Nie byłam sobą. Przepraszam - . Nie chodzi mi o to, żeby mnie przepraszała. Potrzebuję wyjaśnienia. Tu i teraz. Matwie się.. - Co to było? to nie był tylko zły sen. Zachowywałaś się jak opętana- pytam i dotykam jej czoła. Jest rozpalona. Chyba ma gorączkę. Jeszcze tego brakowało . - Powiedz mi, nie odpuszczę. Znasz mnie! Musisz wyjaśnić i nie kłam. Rozpoznam to na kilometr- nie ściągam dłoni - A potem zmierzymy cholerna gorączkę, jestes rozpalona -. Odsuwa się ode mnie, siada na bezpieczną odległość przecież jej nic nie zrobię...co ona sobie myśli w tej główce..Stary może poprostu potrzebuje przestrzeni . Uspokój swoją dyspotyczną dupe ! Czochram cholerne włosy na swojej głowie. Biorę dwie gumy z szafki i zaczynam przeżuwać. Czekam, a nie jestem cierpliwy .... Spuszcza wzrok, podkula nogi pod samą brodę i zaczyna się kołysać. Chrząka, lekko podnosi głowę patrząc mi w oczy. Boże jest idealna. Ściska mnie w klatce. Udaje obojętnego, macham ręką, żeby mówiła. Nie mam pojęcia, czego się spodziewać. Czy to jej stary jest odpowiedzialny za ten piepszony koszmar. Jakieś mroczne demony z przeszłości. Możliwe ...sam ich mam na pęczki. Ale ona to ona ....

Sharp Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz