1. Amanda

271 3 0
                                    

-Amanda rusz tyłek klienci czekają już 10 min na tą piepszoną kawę- wrzeszczy Brian mój szef terrorysta.    -Już lecę ,lecę nie musisz krzyczeć na cały bar-odpowiadam. Wkurza mnie płaci marne pieniądze,a wymaga od nas jak od robotów najlepiej 24h /7 razy w tygodniu. Nie będę jednak  narzekać, ponieważ bardzo mocno potrzebuje tej pracy, dzięki pieniądzom, które odłożę mój plan ucieczki z cholernego North Miami się ziści. Od pół roku pracy zdążyłam odłożyć parę groszy, które chowam w skrytce w domu, a pokój zamykam na klucz. Ojciec jest niby na odwyku, ale wolę dmuchać na zimne. W banku tego nie odłożę, bo nie mam umowy o pracę i pracuję na nielegalnie, nie chce mieć jeszcze urzędu skarbowego na głowie. Odliczam juz dni i godziny do czasu, aż wyrwę się z tego koszmaru i zacznę nowe, lepsze życie daleko ... Chce rzucić to wszystko, ten koszmar, ten ból, te wspomnienia, które mnie męczą codziennie, kiedy zasypiam w tym brudnym łóżku, w tym brudnym domu!!!                               Przez to co mnie spotkało jest mi ciężko normalnie funkcjonować ,zazdroszczę moim koleżanką z pracy, które mają facetów, normalne życie, zwyczajny dom, rodzinę. Ja nie mam nic, jestem pusta...mam cholernie złamaną duszę, ale cechuje mnie hardość i nie dam sobie więcej nadmuchać w kaszę, daję radę, a że nie mam na kogo liczyć, liczę na siebie. Tony nauczył mnie kilku chwytów................bo te obślizgłe robaki z mojej dzielnicy i z baru ślinią się do mnie, zdaję sobie sprawę,że nie jestem brzydka. Mam długie, blond włosy ,niebieskie oczy, pełne usta, jestem szczupła,nie mogę narzekać,ale uroda była moim przekleństwem, dlatego karałam się i  wcześnie zaczęłam się ciąć.    Sądziłam , że może wtedy by mnie zostawił ,by mnie nie dotknął. Musze przestać chociaż na chwile się zadręczac i się ocknąć i tak już wszyscy mnie mają za cholerne dziwadło.                                                  .   - Kochani moja zmiana się już skończyła,to zmykam do domu- pośpiesznie wygładzam włosy i zdejmuje firmowy fartuch.                    -Amanda mój Steven po mnie wpada, będzie z kolegą ...niezle z niego ciacho ,może byś z nami gdzieś wyszła,na pewno mu się spodobasz,jesteś zajebista ,a nietykalska,weź wrzuć na luz ,co? i daj się ponieść- krzyczy Ana moja zmienniczka i zaczepnie wystawia język w moją stronę. Uwielbiam ją, naprawdę. Jest nieliczną z osób, z którymi łapię wspólny język. Ma gdzieś zdanie innych, jest wyzwolona, szalona i ma sporo tatuaży. Co tydzień zmienia kolor włosów, czasem się już w tym gubię. Dzisiaj przyszła w niebieskich, ledwo ją poznałam. Przypomina w nim kosmitkę, która wylądowała przed momentem na cholernej ziemi, a nasz szef Brian prawie dostał zawału, kiedy ją zobaczył. Dobrze mu tak ha ha ha. Poprawia mi humor każdego dnia swoim gadaniem i szaloną  osobowością. Lubię pracować z nią na zmianie. Niestety musze jej odmówić, jeszcze mi tego trzeba, jakiegoś gościa,jakbym miała za mało problemów. Mmusze ją spławić.. jak zwykle .                                                       -Ana przecież niedługo się wyprowadzam, nie chcę biedakowi złamać serca i wyjechać -uśmiecham się i lecę w kierunku drzwi.                     -Jaka szlachetna -odpowiada i zaczyna się śmiać ,dobrze że chociaż odpuszcza i nie drąży tematu, wiec wypadam z baru, puki nie zmieniła zdania.                                                       To przez niego jestem nieszczęśliwa!To przez niego mam nasrane..to przez tego jebanego ćpuna, mojego ojca!      To przez niego nie potrafię otworzyć się na uczucia, boję się schematu z dzieciństwa i bólu . Potrzebuję kontroli nad własnym życiem i poczucia, że nie jestem od nikogo zależna. Sama myśl, że mogłoby mi na kimś mocno zależeć mnie przeraża  i obezwładnia. Postanowiłam się zamknąć na nowe znajomosci i najpierw odnaleźć siebie. Zadbać o siebie i o swoje zdrowie psychiczne. Nie potrzebuje wrażeń, chcę wreszcie spokoju. Nie dam się ponownie złamać, jak lata temu.                          ***********************************W drodze do domu wchodzę do kilku sklepów, przed wyjazdem musze kupić jakieś przyzwoite ubrania na nowy start ,dobry wygląd pozwoli mi znaleźć szybciej prace. Nie oszukujmy się, jeśli chodzi o pracę w usługach liczy się prezencja.                                     - Amanda, kochanie sto lat!!!Gdzie Ty się podziewałaś-wzdrygam się, ale po chwili poznaję znajomy głos                    - Czemu nie odbierałaś telefonów! dzwoniłem ze sto razy. Bylem nawet u Ciebie, nikt nigdy nie otwierał. Raz tylko Twój stary ledwo trzymający się na nogach i gówno się od niego dowiedziałem!.- mówi z wyrzutem.      -Przepraszam...moim zdaniem tak było lepiej -uśmiecham się delikatnie i klepię go po ramieniu.                           -Poza tym dobrze wyglądasz Tony ,miło Cię widzieć- drapię się po brodzie nerwowo -Może kawa ?jest tu obok knajpka ,jestem Ci to winna-.         Piętnastaście minut później delektujemy się kawą i rozmawiamy   -Nie gadaj ,że się wyprowadzasz skarbie- szepcze i oblizuje łyżeczkę po kawie. To jego nawyk. Może gdybym nie była tak popiepszona emocjonalnie byłabym się w stanie w nim zakochać. To przystojniak i ma wielkie serce, mimo szorstkiej powierzchowności.                                    - Wiem ,że Twój stary to kawał chuja,ale wiesz ile dla mnie znaczysz, możemy zamieszkać razem. Pomoc he Ci we wszystkim - kręci wkurzony głową,jakby moje słowa do niego nie docierały.                 .                               -Nie musisz spierdalać na drugi koniec kraju...-                                             -Właśnie dlatego nie odbierałam Tony - spojrzałam na niego znacząco i  zapadła niezręczna cisza. Zrozumiał, mój wzrok ukazywał wszystkie niewypowiedziane słowa. Tchórz ze mnie, ale nie chciałam go nimi zranić. Wiem z własnej autopsji, że niejednokrotnie kłują jak sztylety i ciężko je wymazać z głowy, są jak rozjadzona rana.                                       -Życzę Ci kurwa szczęścia- pogłaskał mnie po policzku ,uśmiechnął się i wyszedł. Oglądnęłam się tęskno ostatni raz.                                               Anthony był dla mnie jedynym przyjacielem w trudnym okresie mojego życia . Bardzo mi na nim zależało , niestety jemu bardziej . Potrzebowałam kogoś kto mnie ochroni w mojej dzielnicy, kolegi i  bohatera. Ktoś kto mnie uleczy i przy kim zapomnę o mojej beznadziejnej egzystencji. Mieszkał parę bloków dalej, był pięć lat starszy, dobrze zbudowany, znał po części moją historię , wiec czułam się bezpieczna . Jestem na siebie zła. W pewnym sensie go wykorzystałam. On mnie pragnął ,ja byłam samotna. Przez parę lat byliśmy nierozłączni. Przespałam się z nim kilka razy, on się zakochał, a ja tylko chciałam przełamać moją traumę odnośnie bliskości i się udało. Zobaczyłam ,że seks to nie tylko ból, nie było mi też przesadnie przyjemnie ,ale był kochany ,przytulał mnie i jemu było dobrze,to mi wystarczało .Po czasie zauważyłam, że zaczyna szaleć na moim punkcie, wyznał mi miłość . Chciał zamieszkać razem. Musiałam być szczera. Wyznałam, że jest dla mnie przyjacielem, że nie ma między nami tej iskry. Nie miałam doświadczenia ,ale wiedziałam ,że to nie to. Odszedł zraniony. Pragnął gorącego uczucia. Byłam jego światem. Widziałam jak na mnie patrzył , jakie snuł plany. Dzwonił wiele razy, pisał smsy. Rozumiałam, że mnie dalej chcę, dlatego wolałam nie odbierać . Nie chciałam go znowu zranić. Wybrałam ciszę, tak było mi łatwiej.  Cieszę się z tego przypadkowego spotkania ,wszystko zostało wyjaśnione . Tony zasługuje na miłość z wzajemnością .                   Ja juz chyba na nic nie zasługuje ....  Wystarczy , że z tąd wyjadę ....             To mnie uszczęśliwi..........                    Diler niedługo wychodzi...........            Musze uciekać .............

Sharp Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz