~5,5~

1K 49 66
                                    

Spytacie się pewnie czemu 0,5? otóż już tłumaczę po prostu to nic nie wnosi do fabuły (ale może się przydać by zrozumieć jakąś scenę, ale nie jestem pewna) i ogólnie nie dzieje się w tym czasie co reszta tylko wcześniej(wydarzenia wcześniejsze są pogrubione), a tak konkretnie to w Wielkanoc.

+Hubert+

=Wielkanoc, 9 rano, mama Huberta idzie do pokoju syna=
<MH>WSTAWAJ!
<H>-krzyczy- NIE STRASZ MNIE TAK!
<MH>Oj tam oj tam.
<H>Dobra ubiorę się i zejdę do kuchni.
<MH>Tylko szybko.

Ubrałem się, gdy schodziłem po schodach przypomniał mi się tata zawsze wtedy krzyczał na mnie co tak wolno. To pierwsza Wielkanoc bez niego... Gdy otworzyłem oczy które powoli zaczynały zalewać się łzami zauważyłem...siedzącego na kanapie...Karola?! Co on tu robi? Czemu nie jest z rodziną?! Podszedłem do niego i go przytuliłem w końcu nie widzieliśmy się od pół roku...

+Karol+

Spałem sobie gdy nagle usłyszałem telefon. Ehh muszę odebrać? Po chwili na wyświetlaczu zauważyłem imię "Hubert" spojrzałem w róg telefonu była piąta rano! Po co on tak wcześnie dzwoni?! Pewnie widzowie wbili łapki nieważne odebrałem i usłyszałem kobiecy głos zdziwiło mnie to...

<MH>Dzień dobry Karolu, przepraszam że pewnie budzę, ale chciałabym się spytać z kim spędzasz Wielkanoc?
<K>Umm.. Dzień dobry, tak się składa że sam, a kto dzwoni?
<MH>Przepraszam zapomniałam tutaj mama Huberta
<K>Dobrze, a czemu pani pyta?
<MH>Skoro masz zamiar spędzać ten czas sam to zapraszam do nas tylko pośpiesz się bo pociąg masz o szóstej, a kolejny o dziesiątej... więc lepiej się zabieraj. Do zobaczenia!
<K>Do widzenia

Odpowiedziałem i się rozłączyłem. Na prawdę?! Mama Huberta dzwoniła i mnie do nich zaprosiła? Dobra zbieram się bo na pociąg nie zdążę. Po 10 minutach byłem gotowy do wyjścia. Jeszcze telefon, portfel i klucze. Na pociąg zdążyłem idealnie, zanim się zorientowałem, że wsiadłem musiałem wychodzić. Na dworcu czekała mama Huberta, przeszliśmy do jej domu. Kazała mi usiąść na kanapie ja chciałem jakoś pomóc w kuchni ale kazała mi siedzieć i się rozgościć. Gdy usiadłem zobaczyłem Huberta chyba pierwszy raz go widziałem bez włosów "na pędzel", w sumie słodko wyglądał, gdy mnie zobaczył szybko...otarł łzy? I do mnie podbiegł myślałem, że zacznie się mnie wypytywać o to skąd tu jestem i tego typu, a ten mnie przytulił, pewnie się stęsknił w końcu nie widział mnie z pół roku. Odkleił się ode mnie po jakiejś minucie, gdy jego mama
wołała do stołu.

<MH>Chłopcy do stołu!
<H>Chodź noo.
<K>No idę, idę.
=Po jedzeniu=
<K>Pomóc pani posprzątać?
<MH>Nie trzeba, idźcie do pokoju.
<H>Dobra, chodź.
<K>No idę.

Gdy weszliśmy do pokoju Huberta on podszedł do szafki i wyciągnął pewne kolorowe pudełko pokazał mi je zoczyłem, że to jakaś planszówka spytał się mnie czy chce zagrać. Ja się zgodziłem bo co cały dzień mają być nudy? Lepiej se w coś zagrać. Hubert miał jeszcze parę innych gier ale my graliśmy tylko w tą jedną mi się zaczęła trochę nudzić, więc zacząłem specjalnie przegrywać. Po 10 minutach Hubert wreszcie wygrał, a ja się spytałem go czy możemy zagrać w coś innego, on się zgodził i pozwolił mi wybrać. Po dwóch minutach wreszcie się zdecydowałem na grę "dobble" (mam nadzieje, że każdy wie o co chodzi, a jak nie to masz internet, a jak nie to jak to czytasz?), ale Hubert dziwnie na nią zareagował.

+Hubert+

Wygrałem z Karolem po raz trzeci na pięć rund, spytał się mnie czy możemy zmienić grę zgodziłem się, bo ile można grać w to samo, co nie? Po chwili wyciągnął grę "Dobble" ja nie chciałem w nią grać bo to była ulubiona gra moja i mojego taty tylko z nim w nią grałem... Ale może pora na zmiany? W końcu minęło już prawie pięć miesięcy...

~ 21 dni na miłość ~ DealereqxDoknes ~ Zakończone ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz