Rozdział 8

466 16 3
                                    

2 lata później...

*Draco*
Ja w tym domu dłużej nie wytrzymam. Spędzam w nim 95% mojego dnia. To 5% to jest szkoła i trening piłki nożnej. Nie mogę nigdzie iść sam, bo od razu sądzą,że będę starał się spotkać z Hermioną. Więc muszę wszędzie jeździć z nimi. Strasznie mnie kusi, pójście do niej i chyba to zrobię jutro w czasie, gdy rodzice będę myśleli że jestem w szkole ,a tak na prawdę pójdę do niej. 2 lata jej nie widziałem. Dla mnie to jest więcej niż te 10 lat w okresie ktorych kłócilismy się.

*Następny dzień *

- Draco tylko pamiętaj od razu po treningu do domu.-powiedział mi tata patrząc na mnie w przednim lusterku samochodu. Dojechaliśmy właśnie do szkoły więc to wiązało się z tym, że dosłownie 5 minut po tym jak rodzice pojadą razem do pracy, ja będę mógł uciec ze szkoły.

- Tak, cześć. -wziąłem plecak i torbę z rzeczami na piłkę i wyszedłem z auta. Czułem na sobie ich wzok. Dobrze wiedziałem, że nie odjadą dopóki nie wejdę do szkoły. A to wiązało się z tym, że woźna może mnie już nie wypuścić.

Wszedłem do szkoły, na korytarzach panował rumor. Przerwa nadal trwała więc trzeba będzie uważać nie tylko na woźne, ale również na dyżurujących nauczycieli. Swoje kroki skierowałem do szatni. Szatnia jest duża i bardzo pojemna. W końcu musi jak chce pomieści wszystkie kurtki, buty i inne rzeczy prawie 500 uczniów.

-Stary, jak dobrze, że jesteś, dzisiaj mecza gramy. Pamiętasz?- do szatni przyszedł mój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa Blaise, ktory co by się nie działo, znajdzie rozwiązanie z sytuacji, nawet jeśli to oznacza ośmieszenie się przed całą szkołą. Oj tak on był w tym najlepszy. Robił sobie że wszystkiego i wszystkich jaja i miał bardzo duży dystans do siebie. W sumie po co. Jak razem ze mną jest najbardziej lubianym chłopakiem w szkole ?

- Tak, Blaise pamiętam.

-Co ty taki nie tego. Pewnie przez to że musimy iść od rana na apel w tych zabawnych strojach. Nienawidzę koszuli, a zwlaszcza białych.-powiedział Blaise obracając siebie w miejscu i pokazując na siebie.

-Diabeł, to jest apel z okazji święta szkoły nic na to nie poradzisz.

- Ale ty i tak lepiej ode mnie wyglądasz w tym garniaku. Dobra, przecież nie spotkaliśmy się tu aby gadać jak baby o ciuchach. Co się stało. -usiadł koło mnie na ławce.

- Hermiona się stała.

- Oj smoku, nadal Cię to uczucie trzyma ?

- Tak, co ja poradzę. Kiedy jest usta złączyły się z moimi, zmieniłem całościowo o niej zdanie. Myślałem że  taka kujonka jak ona, będzie się bardziej wzbraniać od mojego pocałunku, ale nie po kilku zdaniach ona także włożyła do tego pocałunku. Nie widziałem jej tak długo, chce ją zobaczyć i przytulić. Niewiem czemu ale czuję że na jakiś sposób jest mi ona spisana.

-Stary, ale Cię wzięło. Z nienawiści do miłości co ?-zaśmiał się. Uderzyłem tgo w bark.

-Weź sobie daruj. Na prawdę się w niej zabujałem.

- To czemu do niej po prostu nie pójdziesz ?

-A jak niby, jestem bardziej pilnowany niż sam prezydent, a wchodząc do szkoły nie ma odwrotu bo stoi tam woźna  Larysa, która na ładne oczka sory ale nie pójdzie i mnie nie póści.

-To ja co pomogę.

-Ciekawe jak ?

-Chodź to się przekonasz.

Wstałem z ławki i skierowałem się za Blaisem do wyjścia. Co on kombinuje?
Stanęliśmy na środku korytarza blisko drzwi wyjściowych że szkoły. Nagle Blaise upadł.

-O matko jak boli,  o matko, pomocy!- Blaise zaczął się tarzać po podłodze i wydzierać, łapiąc przy tym się za głowę. On to jednak jest nieźle rąbnięty.

-Panie Zabini, o co chodzi? -do Blaise podeszła woźna, postrach szkoły i przykucnęła koło niego, odwracając się do mnie tyłem.

-Głowa mnie strasznie boli. O tutaj -pokazał na czoło.

-Pokaż, zobaczę.-przybliżyła się do niego. Patrząc na ta scenę, pomyślałem już nie ma bata, nie wydostane się stąd. Nagle popatrzyłem na nich jeszcze raz, Blaise pokazywał mi znak abym kierował się do drzwi, bo ona jest zajęta nim. Jest szansa. Szybko zabrałem swoje torby i pobiegłem do drzwi, nie patrząc za siebie. W tej samej chwili, gdy juz byłem na zewnątrz usłyszałem jak zadzwonił dzwonek szkolny co oznaczało jedno. Drzwi automatycznie się zamykają i nikt nie ma wstępu, chyba że zadzwoni domofonem co się równało z wizytą u dyrektora i zadzwonieniem  do rodziców. Nasza szkoła jest bardzo pilnowania i jeśli się spóźnisz to czeka Cię nie taka miła wizyta u dyrka.

Szybko, w końcu byłem wysportowany, biegłem do domu mojej Księżniczki. Mam z 5 minut drogi biegiem, więc myślę że zaraz będę i co najważniejsze że ona jest w domu.

*5 minut później...*

Dotarłem. Musiałem uważać, ponieważ odkąd przestaliśmy się widywać, jej rodzice do domu sprowadzili jej babcię, która opiekuje się nią jak rodziców nie ma. Z tego co widzę, jeszcze jej rodzice nie pojechali do pracy, bo auta stoją przed domem. Schowałem się za jednym z krzaków aby mieć lepszy widok i czekać na to, kiedy pojadą.

*10 minut *

W końcu odjechali. Mama Hermiony pewnie do swojej kliniki psychologicznej a tata do firmy.
Zaczynam wkraczać. Podszedłem do wysokiego drzewa na jej tarasie na którym znajdował się domek na drzewie. (Dom Hermiony nie ma ogrodzenia). Popatrzyłem jeszcze czy na pewno nikt mnie nie widzi i wyszedłem na niego. Gdy już byłem na górze miałem idealny widok na okno prowadzące do jej pokoju. Skąd wiem, że to jej okno? To moja słodka tajemnica 😎 Spojrzałem w stronę okna. Miała je otwarte. Pewnie mama jej otwarła rano przed wyjściem do pracy, bo od rano był straszny zaduch i nawet ja już niewytrzymywałem w swoim garniaku.
Nagle coś w oknie się poruszyło. Dla mojego bezpieczeństwa ukryłem się bardziej w domku. W oknie ukazała się najpiękniejsza dziewczyna w moim życiu. Księżniczka, która nawet spoko zauroczyła. Ubrała była w beżową sukienkę bez ramion do kolan. Typowo letnią. A jej włosy były rozpuszczone i pofalowane. Anioł nie dziewczyna.

-Babciu, zaraz zejdę na śniadanie, ale muszę się jeszcze spakować, bo mam o 10 lekcje. -powiedziała, kiedy jej babcia wołała ją na śniadanie.  Pomyślałem, że to dobra pora się ujawnić.

-Psst, psst, Hermiona-cicho wołałem w jej kierunku.
Ona poruszona tym, że coś słyszy obracała się i szukała głosu.

-Tutaj, Hermiona, na drzewie. -pokazałem się jej bardziej.
Hermiona popatrzyła w kierunku drzewa i zauważyła mnie. Pierwsza jej reakcja szok. Nie dziwie się jej. Dziwnie zobaczyć kogoś po kilku latach.

-Draco-szepnęła, patrząc w moją stronę, nadal w szoku.

-Porozmawiajmy.-powiedziałem.

-Babciuuuu...!-o Nie, zaraz wszystko się wyda. -Tak kochanie?krzyknęła babcia- Zjem śniadanie w domku na drzewie, zostawiłam tam kilka książek wczoraj jak się uczyłam, wiec tam sobie posiedzę jeszcze przed szkołą. - Cały czas patrzyła na mnie, a ja na nią. Ona jak i ja wiedzieliśmy, że mamy do pogadania.

‐------------------------------------------------------------

Postaram się napisać coś dzisiaj jeszcze, ale nie obiecuje.
Myślę że historia wam się podoba. Mam dużo pomysłów na jej dalszy bieg więc na pewno nie będziecie się nudzić. 😁
Do następnego 😎
expecto_dramione  😘

Księżniczka i Smok~DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz