Akt 18 - Róża pamięci

472 41 9
                                    

Tiernan ukrywała się, kiedy strażnicy nadbiegli, by próbować gasić płonącą barkę. Wśród nich stanął nawet wściekły Loredo. Nikt jednak nie potwierdził ani nie zaprzeczył, że więźniowie zginęli w pożarze. Kobiecie ciężko było się przedostać przez główny rynek. Żołnierze ciągle się gromadzili. Silna ręka złapała za ramię Tier i pociągnęła za płot. Sięgnęła po nóż schowany w bucie i przyłożyła go prędko do szyi napastnika. Wzięła głęboki oddech, gdy zobaczyła groźne spojrzenie Vernona Roche'a. Miała mu zrobić małą awanturę, ale palcem położonym na ustach nakazał jej być cicho. Pokiwała głową

Obok nich przebiegł kolejny oddział, który musiał wysłuchiwać przekleństw Loredo. Komendant kazał natychmiast pozbyć się tego gówna z portu i sprowadzić nową barkę, na której tego samego dnia ma pojawić się Iorweth, inaczej wszyscy będą wisieć. Tiernan wychyliła czubek głowy, by się rozejrzeć, ale wtedy Roche położył rękę na niej i przybliżył ku sobie. Kobieta poczuła się dziwnie, będąc tak blisko mężczyzny. W dodatku niemal ją obejmował — być może sam nie był tego świadom.

— Idziemy — mruknął, kiedy upewnili się, że teren jest czysty.

Pokonali odległość dzielącą ich od karczmy, przeciskając się między budynkami. W środku przybytku jak zwykle było głośno, ale ich dwójka nie zwróciła na to szczególnej uwagi. Przeszli przez karczmę, by wyjść tylnymi drzwiami — na drugi port. Wykorzystali przejście do Bindugi, które w tej chwili nie było strzeżone.

— Chyba cała straż zleciała się do barki — zauważył, kiedy znaleźli się we wiosce. 

Ludzie stali w miejscach i wskazywali na kłęby ciemnego dymu, który odznaczał się na szarym niebie. Noc byłaby mroczniejsza, gdyby nie księżyc górujący nad całym Flotsam.

— Dopięłaś swego, co? — zwrócił się do Tiernan, która cały czas milczała. — Uwolniłaś ich?

— Tak — odparła dumnie. — Ciaran został zabrany przed dwóch towarzyszy i mam nadzieję, że z nim wszystko w porządku. 

— Skąd ta troska o elfa? — zapytał.

Nie mogła mu odpowiedzieć, że czuła się odpowiedzialna za czyny Letho. Nie była jego niańką, więc czemu odczuwała wyrzuty sumienia za to, co zrobił? Była współwinna... Gdyby wyjawiła wszystko, co wie, może i Geralt dopadłby Letho znacznie szybciej, oczyściłby imię, a ona nie musiałaby przebywać w towarzystwie swego celu. 

Zauważyła, że Roche jej się przygląda, wciąż czekając na odpowiedź. Wzruszyła ramionami, nie podając konkretnego powodu. Przyszedł jej z pomocą. Znowu. Wcale nie musiał pomagać Jaskrowi zanieść ją do pokoju Triss. Mógł ją kompletnie zignorować, pozwalając na to, by inni próbowali ją uratować lub skazać ją na śmierć. Nie zrobił tego — nie odwrócił się od niej. Teraz przyszedł, gdy tylko barka zaczęła płonąć. Nie pozwolił, aby została schwytana.

Jaki miał w tym interes? Z pewnością robił to z powodu Geralta. Jeśli wiedźmin dowiedziałby się, że Roche mógł pomóc Tier, ale tego nie zrobił, a ją spotkała krzywda, ten mógłby przestać wspierać dowódcę oddziałów specjalnych. Opuścili Bindugę, zagłębiając się w lesie. Okazja była idealna, by najemniczka wykonała zadanie zlecone przez Loredo. Byli sami w lesie, i coraz dalej od miasta. Sięgnęła cicho po miecz, czając się za plecami dowódcy Niebieskich Pasów.

Chwila. Tyle wystarczyło, by zabić. Nie był czujny. 

Właśnie... nie był czujny. Nie spodziewał się śmiertelnego ciosu, był bezbronny. Zupełnie jak jej pierwsza ofiara, którą zabiła z rozkazu Javeda... Pomógł jej dwa razy, nie podając, czego chce w zamian. U Loredo również ją złapał, by się nie obiła. To aż tak nie było istotne, ale nie musiał tego robić. No i Geralt mu ufał, szanował, uważał za kogoś istotnego. Blask księżyca odbijał się w ostrzu pięknego miecza, a Tiernan stanęła przed trudnym wyborem. Wiedziała, że Loredo kłamał — pieniądze odebrałaby sobie sama, ale czy chciała tego?

Tiernan | Vernon Roche ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz