27. A jednak to zrobiłeś.

329 13 2
                                    

Adrian

Patrzę się w ten laptop i dalej oglądam, jak Miecug posłusznie idzie z ochroną na dół żąłując, że nie mam dostępu do monitoringu z biura. Wychodzę z siebie, nie wiedząc, co z moją piękną. Jak ten idiota dociskam prawą nogę do podłoża, jakbym chciał dodać gazu, ale przecież siedzę z tyłu, z laptopem na kolanach. Wkurwiam się, że Pięć nie potrafi wydobyć z mojej bestii jej potencjału i jedzie dość ostrożnie.

Normalnie byłbym zachwycony, że tak uważa na moje cacko, ale najważniejsza jest dla mnie Ewela. Muszę, jak najszybciej pojawiać się u niej i wytłumaczyć, a im więcej czasu nam to zajmuje, tym ona coraz bardziej tam rozpacza i myśli sobie same najgorsze rzeczy.

Jak strzała wysiadam z auta, ale zanim wbiegnę do środka, by ją znaleźć i ukryć w swoich ramionach, podbiegłem do szefa, który osobiście będzie eskortował Miecuga to aresztu.

  - Masz zajebistą żonę, Adrian.
  - Wiem. Jest wyjątkowa. - spojrzałem na tą gębę, która zakuta w kajdanki, uśmiecha się do mnie z triumfem.
  - Może i jej nie przeleciałem, ale rozpieprzyłem Ci małżeństwo. Świetna z niej dupa... dobrze się rucha? - nie wytrzymałem i zajebałem mu w mordę.
  - Nigdy nie miałeś i nigdy nie będziesz mieć takiej kobiety, jak moja żona. - zacmokał.
  - Ty też już nie. Za to będziesz miał, co wspominać. - mój szef i trząsnął drzwiami od suki.
  - Adrian... - odszedł ze mną dalej i położył mi rękę na ramieniu. - ...ona Ci to wybaczy.
  - Mam taką nadzieję. Ona nie tak łatwo wybacza zdrady. - sięgam pamięcią do mojego pocałunku z Mariką i zdrady Adama.
  - Jak jej wytłumaczysz wszystko, jakbyś ze mną rozmawiał, to ona to zrozumie. Nie robiłeś przecież tego z przyjemności.
  - Mało się nie pożygałem. - przyznałem.
  - A no właśnie. - klepnął mnie kilka razy po plecach. - Dlatego biegnij do niej, zabierz ją do domu i wszystko jej wyjaśnij. Rób wszystko, żebyś jej nie stracił. - uśmiechnąłem się jednym kącikiem ust.
  - Tak jest.

Zmotywowany, zacząłem biec do wejścia, jakby mnie sam diabeł gonił. Będę taki sam jak Adam, a nawet gorszy. Nie dam jej odejść, nie dam się wyrzucić z domu, nawet nie ma kurwa mowy, żeby spał w innej sypialni. Jesteśmy małżeństwem na dobre i złe, musimy sobie z tym poradzić. Tylko ze sobą jesteśmy szczęśliwi. Potrzebujemy siebie nawzajem.


Ewelina

Kiedy Jeden wyprowadził Miecuga z ochroną poczułam, jak grunt osuwa mi się pod nogami. Musiałam się złapać drzwi, żeby się nie przewrócić. Nogi mam jak z galaretki, a po plecach cieknie mi zimny pot. Przed oczami zaczynają pojawiać mi się mroczki, a w uszach słyszę pisk, jakby został przerwany program, przez warunki pogodowe, w starym telewizorze.

Po prostu nie wierzę, w to co widziałam. Nadal nie dociera do mnie, że oglądałam film, z udziałem mojego kochanego męża, jak obsługiwała go dziwka i to niedługo po tym, jak wyszedł ode mnie.

Ten obraz, wyrył się w mojej pamięci, jak widok Marty ujeżdżający Adama. Poczułam, jak zawartość śniadania, zbliża się niebezpiecznie do gardła. Zerwałam się biegiem do łazienki i dopadłam do muszli, by zwymiotować cały stres. Ooo tak... wszystkie emocje, zaczęły hurtem ze mnie uchodzić... i to dosłownie.

  - Pani kierownik... - szepnęła Eliza, stojąc w drzwiach łazienki. Musiała pobiec za mną. - ...wezwać jakąś pomoc?
  - Nie. - drżącymi rękoma wycieram usta. - Zostaw mnie samą, proszę. - wzdycham ciężko opierając głowę, o ścianę kabiny.
  - Oczywiście.

Jak tylko wyszła, jeszcze przez chwilę siedziałam na płytkach i próbowałam się uspokoić. Dawno nie zwracałam ze stresu. 

W końcu z trudem się podniosłam i chwiejnym krokiem podeszłam do umywalki, doprowadzić się do porządku.

Moje Życie Bez NiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz