Podjąłem pracę w szkole jako nauczyciel języka francuskiego. Nie chciałem, ale na tę chwilę to była jedyna rozsądna oferta. Nie mogłem sobie pozwolić na bezrobocie, gdy planowałem wspólne życie z Madison. To byłoby cholernie nieodpowiedzialne. Musiałem mieć nas za co utrzymać. Mimo że moja narzeczona mogłaby się dokładać do opłat za mieszkanie, nie chciałem jej do tego zmuszać, a już na pewno mogłem pozwolić, żeby ona pracowała na mnie.
Uczyłem w liceum od niedawna. Nie musiałem użerać się z dzieciakami, które w większości były jeszcze głupie. Powiedzmy sobie szczerze, że nikt przed osiemnastką nie miał dobrych pomysłów na siebie. Zazwyczaj mało, który dzieciak bywał ogarnięty. Szkoda było patrzeć na tych, którzy powoli się staczali i odbierali każdą pomoc jako coś złego. W większości moi uczniowie to odpowiedzialni młodzi ludzie. Wyszaleli się już i postanowili skupić na nauce. Dobrze się z nimi współpracowało. Zazwyczaj.
Musiałem znaleźć pracę, żeby zarobić na mieszkanie, które miałem zamiar wkrótce wynająć dla siebie i Madison. Teraz pomieszkiwaliśmy kątem u jej rodziców, ale po ślubie nie chciałbym zostać u teściów. Już teraz wydawało mi się to głupim rozwiązaniem. Schodziłem rodzicom Madison z drogi najczęściej, jak tylko mogłem. Miałem wrażenie, że czasami widzieli we mnie nieudacznika. Ich zdaniem, kiedy miałem zarobić pieniądze, skoro skupiłem się na swoim wykształceniu? Poza tym znałem mało ludzi, którzy kończąc studia, od razu pracowali w swoim zawodzie i pieli się po szczeblach swojej kariery na wysokie stanowiska. Niewielu się to udawało. Nie liczyłem, że będę tym szczęśliwcem, ale na obecną chwilę wystarczyło mi, żeby mieć pracę i normalne zarobki.
Tata postanowił opłacić wszystkie koszty wesela. Sam mi to zaproponował. Super, że chociaż tym nie musiałem się martwić. Nie wiedziałem, ile zajęłoby mi odkładanie kasy, a matka mojej narzeczonej już szukała wolnych terminów i wcale nie konsultowała tego ze mną. Madison zapewniała, że nie miałem się czym stresować, bo ostateczna decyzja należała do nas. Uwierzyłem jej.
– Jak w pracy? - Spojrzałem na narzeczoną, gdy zjawiła się w pokoju, gdzie mieliśmy spokój.
Nie musiałem słuchać rodziców swojej narzeczonej. Mimo że nie wtrącali się w nasze życie ich obecność czasami bywała dla mnie męcząca. Chciałem swobodnie móc rozmawiać z narzeczoną przy obiedzie. Niestety nie mogłem, ponieważ jej rodzice zbyt często podchwytywali temat albo przyszła teściowa marudziła o naszym ślubie. Nie chciałem tego słuchać dzień w dzień, a siedzenie w jednym pomieszczeniu z Madison też nie działało na mnie dobrze.
Moja narzeczona pracowała w fitness klubie na recepcji. Nie lubiła tej pracy, ale tak samo, jak ja na tę chwilę nie miała lepszego wyboru. Musiała ukończyć jeszcze kilka kursów, zanim zostanie trenerem personalnym. Chociaż podkreślała, że to nie zajęcie na stałe. Studiowała dziennikarstwo i chciałaby robić coś z tym związanego. Jednak ciężko było jej się dostać gdziekolwiek bez znajomości. Oboje musieliśmy pocieszyć się tym, co na razie mieliśmy.
– Kiepsko. - Opadła obok mnie na kanapie, ściągając buty.
– Coś się stało? - Przyglądałem jej się dokładnie.
Widać po niej, że była zmęczona. Może za chwilę zrobię jej masaż. Nie byłem bezinteresowny. Liczyłem, że w nocy jakoś mi się odwzajemni.
– Ludzie po nowym roku oblegają klub jak jakąś pizzerię.
Nic nowego. Pamiętałem te postanowienia noworoczne koleżanek w liceum. Większość kobiet zamierzała wdrożyć wtedy swoje plany w życie jak najszybciej, zanim stracą zapał. Siłownie miały z tego zysk, więc Madison nie powinna narzekać. Może doczeka się w najbliższym czasie podwyżki. Oby, bo dodatkowa kasa bardzo by nam się przydała.
CZYTASZ
Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]
RomanceMiałem ułożone życie, dopóki żona nie zachciała go zmienić. Po ślubie zapragnęła stabilności i dzieci. Coś zupełnie innego niż sam chciałem w tamtej chwili. Zostawiłem dawne życie za sobą, żeby być szczęśliwy... I w końcu to szczęście znalazłem. Lan...