Myślałem, że Aubrey zawsze była ze mną szczera, ale po tym, czego dowiedziałem się przed chwilą, zacząłem w to wątpić. Przecież rozmawialiśmy wczoraj. Dlaczego nic nie powiedziała mi wcześniej? Przecież bym na nią nie krzyczał. Oczywiście byłem zły, ale nie dlatego, że Abi była na tyle nieodpowiedzialna, żeby zajść w nieplanowaną ciążę, a dlatego, że mi o tym nie powiedziała od razu. Wyleciała sobie do Paryża, myśląc, że co? Została w obcym kraju. Sama. Co, gdyby coś działo się z nią albo dzieckiem? Nie mogła liczyć na niczyją pomoc. Cholera! Byłem wściekły, że dowiadywałem się takich rzeczy od swojej dziewczyny. Nie mogłem uwierzyć, że Aubrey zaufała bardziej jej niż mnie. Widocznie nasza wieloletnia przyjaźń nic dla niej nie znaczyła.
– Skąd o tym wiesz? - Spojrzałem na Emmę.
Gdyby to była prawda Aubrey na pewno by mi coś powiedziała. To niemożliwe. Moja kuzynka nie była aż tak nieodpowiedzialna. Przez chwilę wydawało mi się, że dziewczyny próbowały robić sobie ze mnie żarty. Jeśli tak, udało im się. Świetnie. Nabrałem się. Hurra. Jednak Emma wyglądała zbyt poważnie. Poza tym rozmawiała z Aubrey długo przed moim przyjściem. Dziewczyna mogła powiedzieć jej wszystko. Przysięgam, że w tym momencie straciłem całą cierpliwość do swojej kuzynki. Nie wyprowadziła mnie z równowagi do takiego stopnia nigdy. Brawo, Abi. Kolejny życiowy sukces. Szkoda, że moim kosztem. Podejrzewałem, że wujostwo również nie wiedziało o tym, że wkrótce zostaną dziadkami. Ciekawe jak na tę informację zareagował tatuś dziecka. Nie sądziłem, że Aaron nie zadba o ich antykoncepcję. Do tej pory wydawał mi się odpowiedzialnym gościem, ale przecież Abi też wiedziała, co robić, żeby nie było, niechcianej ciąży. Jej, ten dzieciak miał przerąbane z takimi rodzicami, a jeszcze się nawet nie urodził. Ktoś będzie ich musiał w końcu ustawić do pionu.
– Powiedziała mi wczoraj. Landen, zastanawiała się jak ci to powiedzieć. Dlatego padło na mnie. - Patrzyła na mnie.
Co? Tego było dla mnie za wiele. Aubrey wyręczyła się moją dziewczyną. Nie daruję jej tego. Powinna powiedzieć mi to w twarz, jeszcze zanim wyjechała na ten cholerny kurs. Nieźle to sobie wymyśliła. Jeśli myślała, że łatwiej będzie powiedzieć mi o ciąży, gdy będzie z dala ode mnie, była w błędzie. Myślałem, że sobie ufaliśmy, ale jak widać, myliłem się. Ok, może i bym się na nią wkurzył, ale zaakceptowałbym fakt, że wkrótce zostanie matką i pomógł jej, gdyby zaszła taka potrzeba. Wspierałbym ją przez całą ciążę i w chwili, gdy urodziłoby się dziecko. Teraz nie byłem ani trochę tego pewny. Na ten moment nie chciałem nawet rozmawiać z Aubrey, a musiałem. Jednak postanowiłem, że dam sobie chwilę na ochłonięcie, zanim pożałuję swoich słów, które miałem ochotę jej wykrzyczeć przez FaceTime.
– Niemożliwe. - Kręciłem głową. – Niby czemu nie powiedziała mi od razu? Co ona wymyśliła?
– Bała się twojej reakcji. - Spojrzała na mnie. – I chyba słusznie, co?
Akurat. Byłem zły na Aubrey, ale przecież nic bym jej nie zrobił. Może krzyczałbym chwilę, ale by mi przeszło. Pomógłbym jej. Nie musiała zostać sama w ciąży. Czułem się zraniony, bo do tej pory starałem się robić wszystko, żeby dziewczyna zawsze mogła mi zaufać. Widocznie nie miała takiego zamiaru, a szkoda, bo ja ufałem Abi i mówiłem jej wszystko. Nie wiedziałem, czy kiedykolwiek będę umiał jej się jeszcze zwierzyć.
– Niby czemu?
– Jesteś wściekły.
– Owszem. - Krążyłem po salonie. – Czyje to dziecko? Aarona? Zabiję go!
Pierdolony idiota! Nie potrafił zrobić prostej rzeczy i zadbać o antykoncepcję. To przez niego moja kuzynka wyjechała. Kurs był tylko słabą wymówką. Uciekła, bo zaszła w ciążę, a Aaron pewnie nie chciał tego dziecka. Jeśli tak było, Hall był u mnie spalony. Lepiej, żeby nie pokazywał mi się na oczy. Zamierzałem go unikać najdłużej, jak się dało. Nie miałem z nim, o czym rozmawiać. Byłem wściekły nie tylko na swoją kuzynkę, ale również na Aarona, że zostawił ją samą. Pewnie dlatego powiedziała, że między nimi definitywnie koniec. Nie rozumiałem tylko, czemu Aubrey nic nie powiedziała mi od razu. Chroniła tego idiotę!
CZYTASZ
Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]
RomanceMiałem ułożone życie, dopóki żona nie zachciała go zmienić. Po ślubie zapragnęła stabilności i dzieci. Coś zupełnie innego niż sam chciałem w tamtej chwili. Zostawiłem dawne życie za sobą, żeby być szczęśliwy... I w końcu to szczęście znalazłem. Lan...