9.

532 34 16
                                    

Siedziałem na sali rozpraw, obserwując, jak moja wkrótce była żona, opowiadała o naszym małżeństwie. Niewiarygodne, że poróżniły nas plany na przyszłość. Jeszcze na studiach byłem pewny swoich uczuć i wydawało mi się, że Madison była idealną kobietą, z którą chciałem spędzić resztę życia. Niestety ona miała wobec mnie inne plany. Szkoda, że wcześniej mi o nich nie powiedziała, nie czułbym się beznadziejnie z myślą, że ją rozczarowałem.

Moje małżeństwo właśnie dobiegło końca. Nie przetrwało nawet roku, a naiwnie wierzyłem, że będę miał więcej szczęścia niż moi rodzice. Nie wiedziałem, dlaczego nie dałem Madison szansy, przecież nadal ją kochałem. Może nie chciałem już z nią być dlatego, że bałem się, że zmusi mnie do bycia ojcem, kiedy nie chciałem nim zostać. Nie teraz, tyle że moja żona tego nie rozumiała.

Przez ostatnie miesiące odniosłem wrażenie, że Madison chciałam mnie zmienić. Nagle zaczęło jej przeszkadzać nasze mieszkanie w bloku, moja praca, ale chciała w tym wszystkim dziecka. Nie rozumiałem jej, stąd nasze ciągłe kłótnie. Zacząłem więcej czasu spędzać poza domem, byle znowu nie słuchać pretensji. Zmieniłem pracę, ale to nie spodobało się Madison. Naprawdę uważała, że jako nauczyciel zarobię tyle, żeby utrzymać ją, kiedyś dziecko i wybudować wymarzony domek za miastem? Miałem wrażenie, że była oderwana od rzeczywistości. Szkoda, że nie widziałem tego wcześniej, zanim się oświadczyłem. Uniknęlibyśmy rozwodu.

– Jesteś z siebie zadowolony? – spytała Madison przed wyjściem z sali, na której przed chwilą zapadł wyrok.

Rozwiedliśmy się już na drugiej rozprawie. Nawet Sędzia wiedział, że nasze małżeństwo nie miało sensu. Nie byłem zadowolony, że musieliśmy się rozejść, ale nie widziałem już innego rozwiązania. Madison mnie nie słuchała, nie docierało do niej, że miałem inne plany na nasze dalsze życie. Mogliśmy podróżować po świecie, zanim osiądziemy na stałe w mieście.

– A ty? - Spojrzałem na nią. – Nie musisz już się męczyć z nieudacznikiem.

W kilku kłótniach tak właśnie mnie nazwała. Pewnie liczyła, że kilka miesięcy po ślubie zaczniemy myśleć o wyprowadzce z bloku. Niestety to nie był dobry moment. Nie było mnie stać na nic lepszego. Madison powinna sobie poszukać faceta, który będzie na każde jej zawołanie i kupi jej, co będzie chciała. Ja nie byłem w stanie zapewnić jej życia na wysokim poziomie, nie w tej chwili.

– Wiesz, że nie o to mi chodziło. - Spojrzała na mnie.

Mogliśmy się rozejść w zgodzie. Nie musiałem jej ranić. Musiałem pozwolić jej odejść. Nic nas już nie łączyło.

– Wiem. - Westchnąłem. – Życzę ci szczęścia, żebyś następnym razem trafiła lepiej i znalazła faceta, który spełni twoje oczekiwania.

Na pewno długo nie będzie sama. Madison podobała się facetom i byłem pewny, że na siłowni miała sporo adoratorów. Nie wątpiłem w jej wierność, ale już była wolna. Nie musiała nikogo od siebie odganiać. Znajdzie faceta, który o nią zadba.

– Co się z nami stało, Landen?

Nie miałem pojęcia, ale chyba było za późno na takie pytania. Gdy wspomniałem o rozwodzie, nawet nie protestowała, a stwierdziła, że być może osobno będzie nam lepiej. Żadne z nas nie zrobiło nic, żeby ratować nasze małżeństwo. Jedna wizyta na terapii małżeńskiej nie wystarczyła. Potrzeba było chęci, a tego nam zabrakło.

Zacząłem wierzyć, że lepiej będzie nam osobno, że nie byłem odpowiednim facetem dla Madison. Musiałem dać jej odejść, żeby kiedyś nie wypomniała mi, że była nieszczęśliwa, bo zatrzymałem ją przy sobie. Albo, żeby uniknąć jej intryg w drodze do osiągnięcia celu, którym było dziecko.

Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz