Nie spodziewałem się tego, co zastaniemy na miejscu. Chelsie leżała na podłodze zakrwawiona. Okazało się, że nie miała zbyt wielu ran, ale facet o mało co nie złamał jej nosa. Do tego rozwalił brew, stąd krew. Zapewnił jej jeszcze kilka siniaków, ale w tym przypadku to akurat najmniejsze zmartwienie. Najważniejsze, że wyjdzie z tego. Wiedziałem jednak, że Gayle nie zostawi tak tej sprawy, choćby miał się pokłócić z wszystkimi.
Gayle jakoś się trzymał, ale było z nim kiepsko, tym bardziej że jeszcze nie miał okazji zajrzeć do sali, w której leżała Chelsie. Nadal ją badali, a my musieliśmy czekać. Niestety cierpliwość nie była najlepszą stroną mojego przyjaciela. Pięć razy zaczepił pielęgniarki na korytarzu, żeby powiedziały mu cokolwiek. Żadna nic nie wiedziała, co sprawiało, że denerwował się jeszcze bardziej.
Zadzwoniłem do Aubrey, starając się jej nie stresować, ale wystarczyło, że wspomniałem o tym, że znaleźliśmy jej przyjaciółkę w mieszkaniu byłego chłopaka, a wszystkiego się domyśliła. Wydawało mi się, że ona jedyna przeczuwała, co mogło się stać. Od razu powiedziała, że mieliśmy przywieźć Chelsie do Bostonu albo dać jej z nią porozmawiać. Wtedy dopiero powiedziałem, że to niemożliwe.
– Który szpital, do cholery?! – wrzasnęła do słuchawki.
– Uspokój się.
– Zrobię to, jak mi powiesz, Landen. Przyjadę tam. Najwyżej moje dziecko urodzi się w Nowym Jorku.
Nie mogłem na to pozwolić. Już i tak wystarczyło, że się zestresowała. Hall się wścieknie, szczególnie gdy jego żona wyjdzie z domu bez słowa. Jeśli miała tutaj przyjechać, niech weźmie go ze sobą.
– Proszę cię – westchnąłem – weź ze sobą Aarona.
Nie mogłem zabronić jej przyjazdu. I tak znajdzie sposób, żeby dowiedzieć się, w którym szpitalu przebywała jej przyjaciółka. Mogłem ułatwić Abi życie, mając nadzieję, że nie odwali nic głupiego.
Rozejrzałem się po korytarzu, ale zauważyłem tylko, jak ktoś wchodził do sali Chelsie, a w pobliżu nie było Gayla. Może w końcu pozwolili mu ją zobaczyć. Oby, bo jeszcze trochę a zwariowałby, czekając na wieści od lekarza.
Po zakończonej rozmowie z kuzynką od razu zadzwoniłem do jej męża. Był zły, że nie poinformowałem najpierw jego, żeby mógł na spokojnie przekazać informacje Aubrey. Na szczęście zdążył już zorganizować opiekę dla Lily i przyjadą tutaj za kilka godzin. Obyśmy do tego czasu dowiedzieli się co z Chelsie, bo Abi się wkurzy albo zacznie wymyślać tysiące powodów, dla których nie powiedziano nam nic o stanie zdrowia jej przyjaciółki.
– Nie wiem, co dalej. - Gayle zakrył twarz w dłoniach, gdy wyszedł w sali i mnie zauważył.
– Co z nią? - Stanąłem przed nim.
– Była już przytomna.
– Rozmawiałeś z nią?
– Tak, ale tylko o tym, jak się czuje. Nie chciałem jej teraz denerwować. - Spojrzał przed siebie. – Nie wiem, co zrobić.
– Gayle, nie była gotowa na coś poważnego. Przez lata tkwiła w toksycznym związku. Spróbuj ją zrozumieć. Chociaż trochę.
– Kocham ją.
Powinien jej to powiedzieć, żeby mogła być pewna jego uczuć. Gayle nigdy by nie zranił Chelsie. Zmierzą się z problemem i przejdą przez to razem. Uda im się. Mój przyjaciel powinien teraz być dla niej wsparciem. Musiał dopilnować, żeby dziewczyna nie odpuściła i zgłosiła sprawę na policję, żeby tamten facet nie skrzywdził nikogo więcej, a zwłaszcza jej. Chociaż Gayle by na to nie pozwolił, to nie mógł chodzić krok w krok za Chelsie.
CZYTASZ
Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]
RomanceMiałem ułożone życie, dopóki żona nie zachciała go zmienić. Po ślubie zapragnęła stabilności i dzieci. Coś zupełnie innego niż sam chciałem w tamtej chwili. Zostawiłem dawne życie za sobą, żeby być szczęśliwy... I w końcu to szczęście znalazłem. Lan...