Wczoraj kumpel zadzwonił, że robił imprezę i nie wyobrażał sobie, że mnie na niej nie będzie. Odkąd zostałem rozwodnikiem, nagle sobie o mnie przypomniał. Normalnie zabrałbym ze sobą Gayla, ale przyjaciel miał inne zajęcie. Zbajerował niezłą laskę i nie zamierzał przepuścić okazji, żeby dobrać jej się do majtek. To oznaczało, że imprezy na jakiś czas zeszły na bok. Postanowiłem więc, że pojadę do Bostonu z Aubrey. Na pewno nie będzie protestować. Dla niej każdy powód do wyrwania się za miasto był dobry. Miałem wrażenie, że oboje potrzebowaliśmy imprezy i zmiany towarzystwa. Moja kuzynka nie powinna mieć problemu z Aaronem ani z jego znajomymi.
– Dokąd tym razem? - Spojrzała na mnie.
Nie miałem wielkiego planu. Umówiłem się z kumplem, z którym postanowiłem zapoznać swoją kuzynkę. Może się polubią. Byłoby mi to bardzo na rękę. Nie miałbym nawet nic przeciwko, gdyby się zeszli. Chociaż nie miałem pewności, czy Aaron miał ochotę na nowy związek. Niedawno rozstał się z dziewczyną, z którą był kilka lat. W porównaniu do mnie nie popełnił błędu i nie oświadczył się zbyt wcześnie.
Aaron bywał w Filadelfii na tyle często, że mógłby przypilnować mojej kuzynki, gdy ja nie mógłbym akurat do niej przyjechać. Idealne rozwiązanie. Przynajmniej dla mnie, bo wiedziałem, że gdyby Abi znała moje plany, byłaby przeciwna, ale nie o wszystkim musiała być poinformowana. Poza tym nie wyszłaby źle na związku z Aaronem. Facet miał poukładane w głowie.
– Zobaczysz. - Uśmiechnąłem się. – Kumpel organizuje imprezę.
Zabawimy się w dobrym towarzystwie, popijemy. Oderwę się trochę od myśli o swoim małżeństwie, które już nie istniało. Ostatnio minąłem się z Madison, gdy przyszła do moich rodziców, żeby zostawić klucze od naszego mieszkania. Nie zamierzałem jej go oddać. Przecież i tak wolała zamieszkać ze swoimi rodzicami. Nie dojrzała jeszcze, żeby się usamodzielnić, ale uważała, że będzie świetną matką. Powodzenia. Niech inny facet przekona się, że Madison z każdym problemem przy dziecku zacznie latać do swojej mamusi.
Znajomi Aarona bawili się na parkiecie, gdy weszliśmy do lokalu, a on sam siedział na klubowej kanapie w rogu, skąd mógł obserwować salę. Nie był typem faceta, który lubił tańczyć. Nawet po alkoholu. Dziewczyna raczej nie miała pożytku z wyjścia z nim na imprezę, bo wolał obserwować jej poczynania na parkiecie i facetów, którym nie pozwalał się do niej zbliżyć. Ale teraz nie musiał nikogo pilnować.
– Kogo ja tu widzę. - Aaron przywitał mnie z uśmiechem, gdy do niego podszedłem.
– Siemanko. Przywiozłem kogoś. - Wskazałem za siebie na Aubrey.
Poznanie nowych ludzi dobrze jej zrobi. Może przestanie w końcu trafiać na głupich facetów. Ostatnio opowiadała mi o tanim podrywie w klubie. Koleś zalazł jej za skórę tak bardzo, że omijała tamten lokal do dziś. Obcym ludziom łatwo było ją wkurzyć. Szczególnie gdy byli zbyt pewni siebie. Aubrey nie było łatwo się z kimś zakolegować, ponieważ miała ograniczone zaufanie. Szczególnie do dziewczyn, z którymi nigdy nie umiała się dogadać w liceum. To cud, że zaprzyjaźniła się z Chelsie, ale ona miała taki sam charakterek jak moja kuzynka, więc pewnie dlatego.
– A my się chyba znamy. - Uśmiechnął się do niej.
Że co? Zerknąłem na Aubrey, czekając na jakieś wyjaśnienie. Niby skąd miała go znać i czemu mi o tym nie wspomniała. Chyba coś mu się pomyliło. Nie mogło chodzić o Abi.
– Nie sądzę. - Patrzyła lekceważąco na chłopaka.
– Klub w Filadelfii.
– I co? Chodzę do tylu klubów, że nie kojarzę wszystkich ludzi. - Usiadła obok mnie.
CZYTASZ
Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]
RomanceMiałem ułożone życie, dopóki żona nie zachciała go zmienić. Po ślubie zapragnęła stabilności i dzieci. Coś zupełnie innego niż sam chciałem w tamtej chwili. Zostawiłem dawne życie za sobą, żeby być szczęśliwy... I w końcu to szczęście znalazłem. Lan...