12.

504 28 11
                                    

Przyjechałem do Bostonu odpocząć trochę od wszystkiego. Potrzebowałem krótkiego urlopu. Zostawiłem auto w warsztacie. Do mojego powrotu akurat zostanie naprawione. Nie mogłem za każdym razem odwiedzać kuzynki. Miała też swoje życie. Zresztą poznała Aarona. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby się lepiej poznali, a nawet jakby byli w związku. Był spoko chłopakiem poza częstymi imprezami, ale przecież Abi by go ogarnęła tak, jak do tej pory robiła to jego była dziewczyna. Od rozstania z nią Hall częściej bywał w klubach, ale kto zabroni wolnemu facetowi?

Czekając na pociąg, postanowiłem udać się jeszcze do Starbucksa i korzystając z ładnej pogody, zająłem miejsce przed lokalem. Posiedzę tutaj z pół godziny i spokojnie dotrę na dworzec. Lubiłem to miasto. Nigdy nie miałem okazji przyjeżdżać tutaj częściej niż raz w roku. Aubrey, gdyby się dowiedziała, że nie zabrałem jej ze sobą, by się wkurzyła. Dlatego nic jej nie powiem.

W pewnym momencie stanęła przede mną ładna brunetka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jej brązowe loczki, opalona twarz i niewielkie brązowe oczy. Była chyba wzrostu Abi. W sumie to nawet z daleka bym mógł je pomylić, gdyby nie to, że kuzynka swoje spiralki na głowie rozjaśniła, nie mogąc pogodzić się z myślą, że mogłaby nie być blondynką. Nie lubiła swojego naturalnego koloru włosów, czego nie rozumiałem. Na pewno wyglądał lepiej, niż gdy pojawiały się odrosty.

– Hej. - Uśmiechnęła się, ukazując dołeczki w policzkach.

Wyglądała uroczo, może dlatego, że była drobniutka. Dyskretnie zerknąłem na jej tyłek i byłem zadowolony z tego, że był okrągły, czego się spodziewałem. Jak dla mnie był idealny. W sumie to dziewczyna mi się spodobała. Pewnie, gdyby nie to, że zagadała pierwsza, sam bym to zrobił. Gdybym oczywiście zauważył, że siedziała sama.

– Hej.

– Mogę się dosiąść? - Spojrzała mi w oczy. – Koleżanka mnie wystawiła. Nie chcę siedzieć sama.

Oczywiście. Oby miała do powiedzenia coś ciekawego, bo byłbym rozczarowany, gdyby okazała się pustą lalą z ładną twarzyczką. Nie potrzebowałem takich koleżanek. Było ich pełno w klubach i były warte zainteresowania tylko na jedną noc.

– Jasne.

– Na pewno nie będę ci przeszkadzać? - Zajęła miejsce naprzeciwko mnie.

Nie. W ostateczności wystarczyło, że mogłem na nią popatrzeć.

– Nie. Dobrze mieć towarzystwo. - Uśmiechnąłem się. – Przedstawisz się?

– Emma. - Wyciągnęła rękę, którą od razu uścisnąłem.

– Landen.

Wydawała się miła, ale o Madison też tak myślałem. Było mi z nią dobrze. Przez całe liceum była mi bliższa niż inni znajomi, których znałem od dzieciaka. Spędzaliśmy razem sporo czasu i nie wyobrażałem sobie bez niej życia. Kobiety potrafiły się zmienić, gdy dostały to, czego chciały. Madison cierpliwie czekała na ślub, żeby później mnie zacząć ustawiać. Wcześniej pewnie bała się, że mnie spłoszy. Być może miała rację. Przemyślałbym pomysł z zaręczynami albo przynajmniej obgadał plany na najbliższą przyszłość. Wiedziałbym przynajmniej, czego ode mnie oczekiwała. Rozczarowałem ją. Siebie przy okazji też.

– Pierwszy raz w Bostonie? – Dziewczyna przyglądała mi się uważnie.

Bywałem już tutaj kilka razy. Podczas swoich przyjazdów poznałem Aarona i jego ekipę. Czasami balowałem na ich imprezach. Jeszcze zanim ożeniłem się z Madison, bo później nie puszczała mnie samego. Chociaż i tak znalazłem czas, żeby wymknąć się gdzieś z kuzynką. Żona nie o wszystkim musiała wiedzieć. Nie byłem pantoflem i nie tłumaczyłem się jej z każdego swojego wyjścia z domu. Małżeństwo to nie więzienie, a kompromisy, na które moja była żona nie była w stanie pójść.

Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz