Ciocia szybko domyśliła się, że nie bez powodu często ją odwiedzałem. Zaczęła być podejrzliwa. Od razu wyłapała, że pojawiałem się w Bostonie ze względu na dziewczynę. Kilka dni i rodzice również dowiedzą się o moim nowym związku. Tyle że wolałem to odkładać najdłużej, jak się dało. Matka chciałaby, żebym przywiózł dziewczynę, żeby mogła ją poznać. Niestety, nie zamierzałem sprowadzać Emmy do rodzinnego domu. Chyba że ojciec zniknie na cały tydzień. Wtedy mógłbym się zgodzić. Nie poznam go ze swoją dziewczyną najdłużej jak to możliwe. Nie to, żebym obawiał się, że Emma i on mogli wywinąć mi jakiś numer. Po prostu nie chciałem, żeby ojciec uczestniczył w moim życiu. Przestał dla mnie istnieć w dniu, kiedy przyłapałem go, gdy zdradził swoją żonę. Od tamtej pory był dla mnie nikim.
– Jak ona ma na imię? – dopytywała Sophie.
Nie odpuści mi. Na nic się da ściemnianie, że jeszcze nie był to na tyle poważny związek, żeby o nim cokolwiek mówić. Ciotka chciała dowiedzieć się najwięcej, jak się dało na temat mojej nowej dziewczyny. No tak musiała znać szczegóły, żeby przekazać je siostrze. Obie będą obgadywać mnie podczas kolejnej rozmowy telefonicznej. Po wszystkim mama zadzwoni do mnie z pretensjami, że jej siostra dowiedziała się pierwsza. Wtedy już nie będę mógł się ukrywać. Będę musiał opowiedzieć jej coś o Emmie, żeby dała mi spokój. Przynajmniej na jakiś czas. Poza tym, zanim przywiozę dziewczynę do domu rodzinnego, będę musiał opowiedzieć jej o swoich rodzicach i wspomnieć, za co nienawidziłem ojca. Bałem się, że dziewczyna uzna, że moja rodzina była szurnięta. Trudno byłoby się z nią nie zgodzić.
– Emma – odpowiedziałem po dłuższej chwili.
– Jest miła?
Nawet bardzo. Była inna niż dziewczyny, które spotykałem do tej pory. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Lubiłem jej poczucie humoru. Dużo rozmawialiśmy. Nie przeszkadzała jej moja praca. Na razie. Dostałem się do biura tłumaczeń. Stałe godziny pracy, wynagrodzenie, więc nie miałem na co narzekać. Dziewczyna też nie, bo nie musiałem wymigiwać się z naszych spotkań. Raczej mnie mogło przeszkadzać, że Emma pracowała dłużej, ale nie przeszkadzało. Jedyne, czego nie potrafiłem zrozumieć w jej zachowaniu to, skąd dziewczyna miała w sobie tyle pozytywnej energii, że codziennie chodziła zadowolona. Jeszcze nie miałem okazji widzieć jej wkurzonej ani smutnej. Nie to, żebym miał zamiar spowodować, żeby się wściekała. Chciałem wiedzieć, co robić, żeby zawsze chodziła zadowolona.
– Tak.
– Jak Madison? - Przyglądała mi się dokładnie.
– Nie, jak Aubrey. - Zaśmiałem się.
Żart roku. Abi nie była miła. Potrafiła pokazać rogi, zwłaszcza gdy coś jej nie pasowało. Czasami wytykałem jej, że zachowywała się jak rozpieszczona gówniara. Wtedy najczęściej się na mnie obrażała. Paplała głupoty bez zastanowienia, a później musiała przepraszać. Moja kuzynka nie zawsze zdawała sobie sprawę z tego, że swoim gadaniem mogła ranić innych. A najgorsza była, gdy dobrała się z Chelsie i obgadywały osobę, której nienawidziły. Raz je podsłuchałem i nie mogłem uwierzyć, że te dwie były w stanie wymyślić niestworzone rzeczy na inną dziewczynę. Miałem nadzieję, że to, co mówiły, nie było prawdą. Oczywiście nie obgadywały nikogo do innych ludzi tylko między sobą. Jak to przyjaciółki. Byłem pewny, że i mnie obgadały nie raz.
– Daj spokój. Nie chcesz takiej dziewczyny jak moja córka. - Pokręciła głową. – Nie zrozum mnie źle, ale ona ma jeszcze pstro w głowie, a ty jesteś uporządkowany.
Zabrzmiało, jakby miała mnie za nudziarza, który w ciągu najbliższego roku chciał znaleźć sobie żonę i spędzać czas na zarabianiu pieniędzy tylko na jej wymarzony domek za miastem i zabrał się za robienie dziecka. Już miałem taką żonę i zrozumiałem, że chyba naprawdę byłem nudziarzem. Tym razem zamierzałem jeszcze trochę skorzystać z życia, zanim dam się zaobrączkować.
CZYTASZ
Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]
RomanceMiałem ułożone życie, dopóki żona nie zachciała go zmienić. Po ślubie zapragnęła stabilności i dzieci. Coś zupełnie innego niż sam chciałem w tamtej chwili. Zostawiłem dawne życie za sobą, żeby być szczęśliwy... I w końcu to szczęście znalazłem. Lan...