36.

397 21 2
                                    

Abi wybrała mnie na chrzestnego Lily. Nie mogłem w to uwierzyć. W ogóle się tego nie spodziewałem, ponieważ ten zaszczyt powinien przypaść Faynowi. Był bliższą rodziną. Jednak Aubrey uparła się, że to powinienem być ja, bo byłem przy porodzie Lily. Mała mogła mieć we mnie wsparcie jak u ojca. Nigdy jej nie odtrącę. Nawet gdy będę miał swoje dziecko. Poprosiłem Aubrey, żeby najpierw uzgodniła to z bratem. Nie chciałbym, żeby był zły, że przeze mnie nie mógł zostać chrzestnym swojej pierwszej siostrzenicy. Mógłby być urażony, że uznaliśmy, że nie nadawał się do tej roli. Na pewno był super wujkiem. I nie musiał wcale spędzać z nią dużo czasu, żeby nam to udowodnić. Lily potrzebowała takich ludzi jak on w swoim otoczeniu. Na szczęście miała też przyjaciela swojego taty i Gayla. Jaki by nie był dla Aubrey, nie skrzywdziłby nigdy jej córki. Im więcej wujków do pilnowania tym lepiej.

– Nie będzie zły. - Zapewniała uśmiechnięta Aubrey. – Landen, nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli.

Miło, że tak myślała. Na wszelki wypadek porozmawiałem jeszcze z Faynem, który rzeczywiście nie miał nic przeciwko. Odbyliśmy chyba najdłuższą rozmowę. Uznał, że za dużo się będzie od niego wymagać i że to dla niego zbyt wielka odpowiedzialność. Oczywiście to nie znaczyło, że kochał Lily mniej od nas wszystkich. Był jeszcze młody i nie bardzo go takie rzeczy interesowały, chociaż nie odmówiłby pomocy siostrze albo siostrzenicy, gdyby zaszła taka potrzeba. Powinienem się cieszyć, że mogłem przejąć rolę chrzestnego Lilki bez żadnych wyrzutów sumienia.

Chrzestną miała zostać Chelsie. To jakieś wariactwo. Nie wiedziałam, jak facet wytrzymywał z tą dziewczyną. Przez chwile miałem wrażenie, że była szalona. Jeszcze bardziej, gdy dobrała się z Aubrey. Nie dało się nad nimi zapanować. Z opowiadań kuzynki śmiałem twierdzić, że facet Chelsie to spokojny gość. Więc co robił z nią? Niemożliwe, żeby przeciwieństwa aż tak się przyciągały. W sumie nie powinno mnie to interesować. Widocznie pasowała mu taka dziewczyna. Poza tym była bardzo ładna. Jednak nie zamierzałem mówić tego głośno, na wypadek, gdyby Emma była w pobliżu. Nigdy nie była zazdrosna, ale przecież nie dałem jej ku temu powodu. Nie to, żeby teraz było inaczej, ale nie chciałbym, żeby coś źle zrozumiała. Dla mnie to ona była najśliczniejsza.

Zerknąłem na swoją dziewczynę, która z wielkim uśmiechem tuliła do siebie Lilkę i nie zamierzała oddać jej nikomu. Oczywiście małej bardzo to pasowało, a Aubrey na chwilę mogła nad wszystkim zapanować. Chociaż i tak wolała usiąść z Hallem z dala od całego hałasu. Razem obserwowali swoją córeczkę. Miałem nadzieję, że byli szczęśliwi. Minęło dużo czasu i chyba zdążyli już sobie wszystko wyjaśnić. Poza tym nadal chcieli być razem, nie tylko ze względu na Lily.

W organizacji chrzcin pomagała mama Aubrey. Ciocia Sophie nie odpuściłaby sobie takiej okazji i nie pozwoliła przygotować nic obcym ludziom. Czasami musiała mieć wszystko pod kontrolą. Na szczęście w hotelu było dużo miejsca i nie musieliśmy się martwić, gdzie odbędą się chrzciny Lily, ale korzystając z ładnej pogodny ciotka i Aubrey, stwierdziły, że przyjęcie odbędzie się na zewnątrz.

Chelsie była przyjaciółką Aubrey od dawna. Miałem okazję ją poznać i spędzić z nią trochę czasu w towarzystwie Abi, więc nie miałem z nią żadnego problemu. Widocznie moja kuzynka uznała, że Chelsie była odpowiednią osobą na chrzestną jej córeczki. Ciekawe czy Hall miał w ogóle coś do powiedzenia na ten temat. Aubrey czasami potrafiła być bardzo uparta i dla świętego spokoju lepiej było jej ustąpić.

Nie rozumiałem, czemu Aubrey wybrała akurat Chelsie na chrzestną swojego dziecka. Myślałem, że zostanie nią siostra Halla. Czyżby nie chciała? Od kuzynki wiedziałem, że nie była zadowolona ze związku brata i najchętniej pogoniłaby Abi, co wiele razy powtarzała Aaronowi. Dziewczyna nie rozumiała chyba, dlaczego Hall jej wybaczył. To znaczyło, że niewiele wiedziała o jego związku. Zrobił to, bo chciał dla swojego dziecka pełnej rodziny. Coś, czego on ani jego siostra nie mieli. Chyba oczywiste, że chciał dla Lily lepszego dzieciństwa. Kto jak kto, ale akurat Lindsey powinna zrozumieć go lepiej niż ktokolwiek inny. Dla własnego dobra wolałem jednak unikać jej towarzystwa. Nie potrzebowaliśmy żadnych afer podczas chrztu Lily. Ten dzień należał do niej i powinniśmy skupić się tylko na małej uroczej dziewczynce.

Miałaś Mnie. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz